Holder, Pedersen i to by było na tyle

Dziś ma zapaść najważniejsze rozstrzygnięcie indywidualne tego sezonu. Toruński turniej cyklu Speedway Grand Prix jest reklamowany jako pojedynek Chrisa Holdera i Nicki Pedersena, co jest oczywiście zrozumiałe, bo to któryś z nich zostanie czempionem. Różnica punktowa dzieląca obu zawodników może zostać zniwelowana w jednym wyścigu, więc emocje mamy gwarantowane. I pozostaje tylko jedna malutka uwaga.

Tak jak w każdym standardowym turnieju indywidualnym na starcie stanie szesnastu żużlowców plus dwóch rezerwowych. I jak się tak bliżej przyjrzeć, to tylko dwóch jedzie o coś, a reszta uzupełnia stawkę. Między N. Pedersenem a Gregiem Hancockiem mamy osiem punktów różnicy. Teoretycznie więc Amerykanin może jeszcze zostać mistrzem świata. Praktycznie chyba mało kto w to wierzy, bo Gregowi coraz częściej przydarzają się zerówki, a awans do ósemki ostatnio przychodzi z coraz większym trudem. Poza tym obaj spotkają się już w drugim biegu, przy czym Duńczyk będzie miał wciąż aktualnego mistrza świata po prawej ręce, co w początkowej fazie zawodów stawia go w lepszym położeniu. Trzeci w klasyfikacji Hancock ma już trzynaście punktów przewagi nad Emilem Sajfutdinowem, a czternaście nad Jasonem Crumpem i Tomaszem Gollobem. Znów rozważając sprawę czysto teoretycznie któryś z tej trójki może się jeszcze pokusić o medal. Potem mamy dwójkę Szwedów z zapewnionym miejscem w ósemce. Reszta jedzie po to, żeby się pokazać przed rozdaniem dzikich kart lub, jak to się ładnie mówi, godnie pożegnać się cyklem. Może Andreas Jonsson ma jeszcze inny powód – potrenuje sobie przed meczem o brąz DMP.

Podsumowując, teoretycznie kilku żużlowców ma jeszcze o co walczyć, praktycznie chyba mało kto wierzy w ich sukces. Czyli mamy dwie gwiazdy i czternastu pozostałych. Każdy z pozostałych może pomóc lub przeszkodzić jednemu z pretendentów i to też może być w jakiś sposób ciekawe. Niedawno w wywiadzie Marek Cieślak mówił, że Chris Holder jest lubiany w środowisku zawodników w przeciwieństwie do Nicki Pedersena. Może to mieć niebagatelne znaczenie. „Kangur” jedzie u siebie, co niekoniecznie musi być wielkim atutem, a Duńczyk musi przede wszystkim powstrzymać swoje emocje, bo już nie raz pokazał, że potrafi być dla samego siebie najtrudniejszym przeciwnikiem. Fajnie byłoby, gdyby o tytule mistrzowskim przesądził finałowy wyścig i tego życzę kibicom.

Ciekawi mnie jak zaprezentuje się w Toruniu Martin Vaculik. Można wyczytać, że Słowak ma problemy z ciśnieniem i nerkami. Ja osobiście źle odebrałem informacje o jego absencji w półfinale DMP. Nie mam powodów, żeby nie wierzyć w problemy Martina, ale cała otoczka i ilość nieścisłości w wiadomościach dotyczących zastępstwa zawodnika powodowała, że dość sceptycznie podchodziłem do tego podchodziłem. Tym bardziej, że dwa dni po meczu w Toruniu Słowak rozpoczął treningi i całkiem przyzwoicie pojechał w Grand Prix Challenge w Gorican. Potem jednak nie było go w decydujących pojedynkach w Szwecji, a dziś czeka go start na Motoarenie, za którą nie przepada. Zobaczymy jak się zaprezentuje, choć trudno występ traktować jednoznacznie jako dowód za lub przeciw tezie o naciąganiu regulaminu.

Turniej w Toruniu będzie ważny z jeszcze jednego powodu. Odchodzi z cyklu wielki mistrz Jason Crump i kto wie czy to właśnie nie będzie najważniejszy punkt programu. Trudno mu się dziwić – indywidualnie osiągnął wszystko, co mógł osiągnąć, a starty w elicie na pewno są wyczerpujące. Wydaje się, że w ligach „Ginger” będzie jeszcze atrakcyjniejszym kąskiem dla potencjalnych pracodawców, bo dzień poprzedzający ligowy występ nie będzie już zajęty, co oznacza oczywiście dużo więcej odpoczynku. Australijczyk nie błyszczał w tym roku, miał kilka upadków i kontuzji, a mimo wszystko zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji. Mam zresztą wrażenie, że motywacją do startów w GP było zdobywanie tytułów mistrzowskich, co akurat wielkim odkryciem nie jest. Chodzi mi o to, że jeśli nie jest najlepszy, to miejsce jakie zajmie ma już drugorzędne znaczenie, nawet jeśli jest na podium. Dwa lata temu, gdy Tomasz Gollob zdobywał w Bydgoszczy tytuł mistrzowski, Jason miał walczyć o srebro z Jarosławem Hampelem. Tak było to przynajmniej reklamowane. Efekt był taki, że Crump odjechał chyba najsłabsze zawody w sezonie. I podobnie jest w tym roku. To już nie jest ten walczący niesamowicie do końca zawodnik i przyczyn tego stanu rzeczy jest pewnie kilka. Może nowe tłumiki, a może zwyczajne zmęczenie materiału. Kariery jeszcze nie kończy i wciąż będziemy mogli go oglądać na torze.

One thought on “Holder, Pedersen i to by było na tyle

  • 06-10-2012 z 04:12
    Permalink

    W sumie nie wiem, czy w 2. wyścigu to Nicki jest w lepszym położeniu. To 2. pole startowe w Toruniu często bywa fatalne. Hancock ma szansę założyć się na niego i pognać do przodu. Ale prawdą jest, że Nicki wylosował korzystniej od Holdera. Oby jednak nie to miało decydujące znaczenie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *