Kto w niebie, kto w piekle?

Przejrzałem sobie tabelę ekstraligową oraz układ spotkań w pięciu kolejkach, które pozostały do końca rundy zasadniczej i wyszło z moich analiz, że trzy drużyny mają już niemal pewny udział w play-offach, dwie nie jadą już właściwie o nic, a jedna jest bardzo blisko spokojnego utrzymania się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trochę sobie pospekuluję, chociaż ostatnia niedziela pokazała, że wiele moich założeń można schować głęboko do szuflady. Było, minęło. Tym razem postaram się wyprorokować coś na najbliższe pięć kolejek.

Patrząc na układ spotkań gołym okiem widać, że spośród drużyn walczących o strefę medalową najtrudniejsze zadanie ma przed sobą Falubaz. Aż cztery z pięciu spotkań zielonogórzanie rozegrają z bezpośrednimi rywalami do miejsca w czwórce. Na początek, już w niedzielę, mamy lubuskie derby. Gorzowianie mają zapas aż 23 punktów z pierwszego meczu i o bonus mogą być spokojni, a gospodarze muszą wygrać, jeżeli chcą się jeszcze liczyć w dalszej rozgrywce. Zakładając, że Falubaz wygra, można sobie przekalkulować, że zdobycz „Myszy” w rundzie zasadniczej, to maksymalnie 9 „oczek”. Tyle samo Stal ma bez wielkiej łaski, bo z trudniejszymi  rywalami na wyjeździe powinna spokojnie wywalczyć trzy bonusy, a na własnym torze podejmować będzie ekipy walczące o utrzymanie, co daje dodatkowe sześć punktów. To stawia żółto-niebieskich w komfortowej sytuacji, bo nad lokalnym rywalem mają jedno bardzo ważne „oczko” przewagi, a wszystko wskazuje na to, że bilans bezpośrednich spotkań także będzie po ich stronie. Podsumowując – Falubaz musi wygrać, a Stali wystarczy zdobycie 34 punktów w niedzielnej potyczce, co nie powinno być żadnym problemem.

Ciekawie przedstawia się przyszłość Unii Leszno, bo nawet brak Jarosława Hampela nie powinien przeszkodzić w… wygraniu wszystkich pięciu meczów. Brzmi to może nieco niewiarygodnie, ale wcale nie jest wielką abstrakcją. Przy dobrych wiatrach Unia może nawet przystąpić do play-offów z drugiego miejsca. Wiele wskazuje na to, że leszczynianie w półfinale spotkają się ze Stalą Gorzów. Zakładając wygrane na „Smoczyku” pozostaje jeden warunek – zwycięstwo we Wrocławiu lub Częstochowie, a to jest bardzo realne. Tak na dzień dzisiejszy prognozuję.

Właściwie poza zasięgiem rywali są tarnowskie „Jaskółki”. Ostatnio co prawda drużyna Tauron Azoty niezbyt ciekawie się zaprezentowała, ale chyba mało kto bierze pod uwagę możliwość przegrania u siebie z Polonią Bydgoszcz czy nawet z Falubazem. Do tego wyjazdowe potyczki w Częstochowie i Wrocławiu też mogą zakończyć się pokaźnym wzbogaceniem konta punktowego. Rachunek jest prosty – tarnowianie musieliby się bardzo mocno postarać, żeby stracić pozycję lidera. W półfinale pojadą więc z czwartą drużyną po rundzie zasadniczej.

Tauron Azoty, Unia Leszno i Stal Gorzów udział w play-offach mają niemal pewny i jedynie ich własna niemoc lub ogromny pech mogłyby pozbawić ich tej szansy. A co z Falubazem i Unibaksem? Tak jak napisałem wyżej, zielonogórzanie w obecnej dyspozycji maksymalnie mogą zdobyć 9 punktów. Torunianie mają do nich dwa „oczka” straty i być może gorszy bilans bezpośrednich spotkań. Zakładając, że „Anioły” przegrają w Zielonej Górze, w pozostałych czterech meczach musiałyby zdobyć komplet punktów. I tutaj na pomoc Falubazowi może przyjść… Stal Gorzów, która na pewno nie pozwoli torunianom na zdobycie bonusa. Żeby było śmieszniej torunianom przyjść z pomocą może… Polonia Bydgoszcz, bo ma 12 punktów zaliczki z pierwszego meczu z zielonogórzanami i może pozbawić ich bardzo ważnego punktu. Widać wyraźnie, że wygranie meczu w Zielonej Górze daje Unibaksowi praktycznie awans kosztem Falubazu. Tak czy inaczej, dla obu tych klubów każdy mecz jest pojedynkiem o wszystko, a to z kolei niemalże gwarantuje emocje.

Szans na czwórkę nie mają już praktycznie PGE Marma Rzeszów oraz Polonia Bydgoszcz, ale jednocześnie raczej nie grozi im też walka o utrzymanie. Podobnie jest z Betardem Spartą, choć wrocławianie muszą jeszcze postawić kropkę nad „i” broniąc bonusy w Rzeszowie i Gdańsku oraz postarać się o jakieś zwycięstwo na własnym torze. Rachunek  jest więc prosty – o utrzymanie walczyć będą najprawdopodobniej Lotos Wybrzeże Gdańsk i Włókniarz Częstochowa.

Niby dużo już wiadomo, ale śledząc układ spotkań widać, że bardzo dużo do powiedzenia mogą mieć drużyny, które teoretycznie o nic już nie walczą i mogłyby spokojnie zająć się… zbijaniem KSM-u. Nie podejrzewam rzeszowian i bydgoszczan o brak ambicji, więc ich jazda na luzie może napsuć wiele nerwów potencjalnie silniejszym przeciwnikom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *