Odwołany mecz w Poznaniu

Nie udał się niedzielny wyjazd do Poznania na mecz Sparty Wrocław z ROW-em Rybnik, bo spotkanie zostało odwołane ze względu na zły stan toru po opadach deszczu. Według mnie była to decyzja co najmniej pochopna. Nawierzchnia z wysokości trybun nie wyglądała wcale źle i trochę dziwi mnie, że sędzia nie zdecydował się nawet na puszczenie próby toru. Wygląda na to, że nikomu nie zależało tak naprawdę na jeździe.

W Poznaniu byliśmy około godziny 12:30. O tej porze o deszczu nie było już mowy. Zresztą w drodze przestało padać dużo wcześniej. Czas wykorzystałem na zwiedzenie miejscowego ZOO i jakoś nie brodziłem tam w błocie, ani nie chodziłem po kałużach. Nie było co prawda zbyt ciepło, a na niebie cały czas straszyły chmury, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że mecz może być odwołany.

Na stadionie byłem na niespełna godzinę przed planowym rozpoczęciem meczu. Na torze prowadzone były prace, tzn. jeździła polewaczka, która ubijała zbronowaną po deszczu nawierzchnię. Zaskoczyło mnie, że po torze chodzili rybniczanie w cywilu, choć za kilka minut powinna rozpocząć się próba toru. Po jakimś czasie do prac rzucono cały dostępny sprzęt, co oznaczało wyjazd pojazdu straży pożarnej OSP Opalenica. Ciężarówki wyrównały nawierzchnię, po czym ogłoszono… odwołanie meczu.

Mam pecha do tego obiektu. Byłem tu drugi raz i znów nie udało mi się obejrzeć żużla. Tym razem jednak chociaż wszedłem na stadion. Problemem organizatorów oraz sędziego była chyba to, że nie wiedzieli jak ten zachowuje się po deszczu, a nikt nie odważył się na próbne jazdy, bo też chyba nikomu nie zależało na odjechaniu tego meczu. Wrocławianie straciliby atut własnego toru, a rybniczanie nadal mogą się pocieszać, że są niepokonani. Ostatecznie znaleziono nowy termin – 19 czerwca. Przez kolejne kilka dni nie będzie żadnych sparingów, zawodnicy narzekać będą na brak jazdy, a działacze niedługo nowych terminów szukać będą w lipcu.

Jednym z argumentów za przełożeniem meczu okazał się… brak oświetlenia na stadionie. Cóż, uzasadnienie co najmniej głupie, bo jeśli obiekt nie posiada obowiązkowego wyposażenia, to nie powinien być dopuszczony do rozgrywania na nim spotkań ekstraligowych.

Myślę, że organizatorzy strzelili sobie trochę samobója, bo mogli zachęcić miejscowych kibiców do przyjścia na kolejny mecz. Teraz potencjalnie fani wiedzą, że nie ma sensu rezerwowania sobie terminu na żużel, bo nie wiadomo czy zawody dojdą do skutku. Zresztą, 1 maja przekonamy się ilu poznaniaków pojawi się na trybunach. Czy Stal Gorzów z Bartoszem Zmarzlikiem będzie wystarczającym magnesem? Być może. Ja w każdym razie nie planuję pojawić się tu w obecnym sezonie.

Na koniec jeszcze krótka refleksja. Mam wrażenie, że gdyby zawody na podobnej nawierzchni miały odbyć się w Czechach lub Niemczech, to kwestią byłoby tylko godzina rozpoczęcia. Puszczono by zawodników na próbne jazdy i rozegrano by cały turniej, choć w składzie zamiast uczestników cyklu SGP byliby amatorzy. Tak wygląda polski profesjonalny żużel. Niestety.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *