Słabe pożegnanie Rafała Dobruckiego

Zabrałem dziecko w Wielką Sobotę na stadion. Chciałem podziękować Rafałowi Dobruckiemu za jazdę, chciałem pooglądać fajne zawody, a przy okazji zrobić dziecku spacer. Jeszcze w piątek wieczorem w Radiu Zielona Góra Rafała zapraszał kibiców na godz. 15:30. Niestety, potraktowano kibiców piąte koło u wozu. Czuję się oszukany przez organizatorów i przez głównego bohatera.

Jeśli zapowiada się początek na 15:30, to tak turniej powinien się rozpoczynać.  Tymczasem prezentacja była opóźniona o ponad pół godziny i ponad pół godziny trwała, choć do stadionu zbliżała się ogromna chmura śniegowa. Po co były przemowy, po co oddano mikrofon Wiesławowi Wilczyńskiemu? Nie wiem. Gość zajął dobre kilka minut opowiadaniem o Polonii Piła, której kiedyś był prezesem. O tym jacy tam byli wychowankowie, chociaż takie bajki o szkoleniu może opowiadać w przedszkolach. Wiadomo, że brał młodych chłopaków ze szkółki w Pawłowicach i to przede wszystkim dlatego, że dawał im lepsze warunki niż słabsza wtedy przede wszystkim organizacyjnie finansowo  Unia Leszno, choć wszyscy mieszkali w samym Lesznie lub jego bliskich okolicach. Ot i cała tajemnica. Szkoda, że nie powiedział, że jak pieniądze się kończyły, to wszyscy „wychowankowie” czym prędzej uciekli stamtąd, a klub na dobrych kilka lat przestał istnieć. Podkurzyłem się mocno, bo przecież gołym okiem było widać chmurę, a tymczasem jeszcze był prezent od quadowców z Leszna, prezent od Kronopolu. Skoro były to prezenty dla Rafała, to mógł je dostać w parkingu. Jak zwykle chodziło oczywiście nie o głównego bohatera, a o ofiarodawców.

Kiedy w końcu zawodnicy wyjechali na tor śnieg sypał już dość mocno. Do tego Łukasz Jankowski wyjechał w nieodpowiednim kolorze kasku, potem były taśmy Rafała Okoniewskiego i Macieja Janowskiego. Wszystko trwało niemiłosiernie długo. 1,5 godziny od planowanego rozpoczęcia rozegrano… cztery wyścigi. I wtedy musiałem wyjść, bo dziecko się obudziło, a śnieg padał na tyle mocno, dalsze pozostawanie na stadionie mogło się skończyć niezłym przeziębieniem. Zresztą po tymże czwartym biegu trybuny opuściła całkiem spora grupa zawiedzionych i zmarzniętych kibiców, którzy kupili przecież bilety wcale nie takie tanie (25 zł), a zostali potraktowani jak banda idiotów. Przecież wiadomo było, że jest Wielka Sobota, że są pewnie w domach przygotowania do Świąt, że część (być może mała, ale jednak) chce pójść do kościoła, a w końcu, że o godzinie 19:00 gra Zastal, na który też pewnie część kibiców się wybierała.

Wiem, że organizatorem tego wątpliwej jakości spektaklu nie był Falubaz, ale i tak wszystko pójdzie na jego konto, a wiadomo, że atmosfera i tak jest daleka od oczekiwanej. Akurat Rafał  w tym klubie nadal pracuje i powinien być świadomy pewnych rzeczy.

A tak na zakończenie, to sami zawodnicy też nie podeszli zbyt ciekawie do turnieju. Część z nich lepszy sprzęt zostawiła w swoich garażach, a tu przyjechali testować inne silniki. Poza tym jeszcze 27 marca był w składzie Greg Hancock. Ostatecznie Amerykanina miał zastąpić Rune Holta, ale też nie wystąpił. Nie wiem dlaczego. Gdybym wiedział, że tak to wszystko będzie wyglądać, to zostałbym w domu, a w kieszeni miałbym o 30 zł więcej. Nie była to tania impreza.

2 thoughts on “Słabe pożegnanie Rafała Dobruckiego

  • 08-04-2012 z 13:42
    Permalink

    I zamknieta wc na trybunie” K ” zero zorganizowania miało być ładnie a wyszło gorzej jak na „młodzieżówce” 🙁 Jednym słowem katastrofa nie turniej 🙁

  • 09-04-2012 z 00:02
    Permalink

    Dziękuję za komentarz. Nie wiem jak to wyglądało na trybunie „K”, bo stacjonowałem na drugim łuku. Ale faktem jest, że trzymanie kibiców kilka godzin na stadionie bez czynnej toalety jest kpiną z ludzi. Jeśli chodzi o opóźnienie imprezy, to chyba wiem co było przyczyną. Po raz kolejny organizatorzy nie zadbali o karetkę, a bez niej jak wiadomo nie można rozpocząć turnieju. Chociaż stwierdzenie „nie zadbali” chyba nie oddaje istoty rzeczy. To jest temat na inną dyskusję i jest kolejnym kamyczkiem do ogródka o nazwie „sposób funkcjonowania Falubazu”. Bo chociaż formalnie klub nie był organizatorem, to powiedzmy sobie otwarcie, że zastosowane metody były zapewne takie same.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *