Witamy w czarnej …

Wiele zaskakujących wyników mamy na początku tegorocznych rozgrywek, choć trudno powiedzieć żeby te niespodzianki były jakoś szczególnie pozytywne. Trudno za takie uważać zwycięstwa Unibaksu czy dość szczęśliwy triumf Unii Leszno w Częstochowie. Tauron Azoty Tarnów na razie jedzie do tyłu, a Falubaz niemiłosiernie się męczy. Póki co wciąż króluje atut… obcego toru.

Mamy za sobą niepełne cztery kolejki, więc jest jeszcze za wcześnie na rozdawanie laurek i skazywanie poszczególnych drużyn na spadek, ale jednocześnie widać, że powoli tworzą się podziały na grupy walczących o pierwszą czwórkę lub o miejsce w czołowej siódemce, dającej utrzymanie w ekstralidze na kolejny sezon. W najlepszej sytuacji są oczywiście torunianie, tyle że aż trzykrotnie startowali na swoim obiekcie. Są jednym z trzech zespołów, które nie przegrały jeszcze na własnym torze, choć ich dotychczasowymi „zdobyczami” były najsłabsze tegoroczne ekipy. Czy można to uważać za jakikolwiek wyznacznik? Trudno powiedzieć, dopóki nie zweryfikuje tego ktoś spoza czwórki: Wrocław, Tarnów, Gniezno, Gorzów. Kiedy przyjrzymy się wspomnianym drużynom, to okaże się, że one wygrywają tylko z kandydatami do spadku. Stal Gorzów przegrała u siebie dwa mecze, ale wygrała w Tarnowie, Start Gniezno przegrał u siebie dwa mecze, ale wygrał ze Spartą, która z kolei pokonała Unię Tarnów. „Jaskółki” zdobyły dwa punkty na Unii Leszno, z tym że wtedy „Byki” znajdowały się w tej grupie, a tarnowianie mieli być kandydatem do medali. Takie spostrzeżenie.

Na razie największym rozczarowaniem są dla mnie zdecydowanie tarnowianie. Dawno nie widziałem, żeby drużyna Marka Cieślaka (i on sam przy okazji) była tak bezradna. Można zwalać winę na sprzęt, skoro Maciej Janowski i MartinVaculik mają wspólnego tunera i żaden z nich w lidze nie jedzie praktycznie nic, ale gdzie są juniorzy? Janusz Kołodziej też jakby przygaszony. I tylko Leon Madsen z Artiomem Łagutą ratuję jakiś wizerunek. Żeby było śmieszniej bohater ubiegłorocznego finału Jakub Jamróg grzeje ławę, bo nie ma miejsca w składzie. O co tu chodzi? Wydaje mi się, że problemem są nie tylko silniki. Chyba coś się dzieje niedobrego wewnątrz tej drużyny. W niedzielę „Jaskółki” zmierzę się na wyjeździe z sąsiadem zza miedzy i faworytem na pewno w tym pojedynku nie są.

Stal Gorzów po trzech porażkach wreszcie nieco podniosła swój poziom. Z kolan pewnie jeszcze nie wstała, ale za to już nie podpiera się rękoma. Wszyscy powinni podziękować Danielowi Nermarkowi za to, że… nie pojechał, bo ktoś może wreszcie w tym klubie przejrzy na oczy. Słabych żużlowców trzeba zwyczajnie na pewien czas odstawić. Szwed niechcący pomógł menadżerowi w podjęciu decyzji doznając kontuzji w Anglii. W niedzielę gorzowianie mają pojedynek o życie ze Startem Gniezno, czyli bezpośrednim rywalem w walce o ligowy byt i tym razem chyba nikt nie dopuszcza nawet myśli o przegranej. Bo gnieźnianie są obecnie w najgorszej sytuacji. Na trzy mecze, w których byli gospodarzami wygrali zaledwie raz. Na „swoim” torze nie istnieje kompletnie Piotr Świderski, ale jechać musi, żeby wypełnić przepis o polskich zawodnikach. Do zmiany jest ewidentnie Bjarne Pedersen, a do dyspozycji menadżera jest jeszcze Davey Watt.

Sparta Wrocław gościć będzie Falubaz. Zielonogórzanie są słabsi niż można było przypuszczać, więc ewentualna (ale bardzo prawdopodobna) przegrana będzie zaproszeniem do spektaklu pt. „Witamy w czarnej d…”. Ostatnio zaproszenie otrzymali tarnowianie i ku rozpaczy miejscowych skorzystali.

Dziwne rozstrzygnięcia są fajne, bo kibice lubią niespodzianki. Pod warunkiem oczywiście, że te negatywne nie dotyczą ich ukochanych drużyn. Już widać (a mamy przecież dopiero końcówkę kwietnia), że w większości przypadków frekwencja poleciała mocno w dół poza wciąż zaślepionymi owczym pędem kibicami z okolic Zielonej Góry. Podawane przez NC+ wyniki oglądalności meczów w telewizji są również dalekie od oczekiwań, co jest pewnie spowodowane po części zasięgiem. Skoro jednak kibice nie oglądają spotkań ani na stadionie, ani w telewizji, to gdzie oni się podziali? Wypada mieć nadzieję, że niedługo otrzymamy jakąś sensowną odpowiedź.

One thought on “Witamy w czarnej …

  • 02-05-2013 z 23:52
    Permalink

    Unia jest chyba na skraju przepaści. Tam po prostu nie ma lidera, a każdy w każdej chwili może przywieźć zero. Tu nawet „geniusz” Cieślaka może nie pomóc. Zagrożenie spadkiem jest całkiem realne. Przy okazji, czy to nie byłby pierwszy spadek w ligowej karierze trenera M.C.?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *