Założyć tłumik FIM-owi

Jak wiadomo ze względów niezależnych od nikogo z nas sport w Polsce jest teraz obecny tylko w formie treningowej. Nie odbędzie się oczywiście także jutrzejsza III kolejka ekstraligi żużlowej. Nie znaczy to na, że w speedway’u nic się kompletnie nie dzieje. Niestety, nie zawsze są to jednak fakty pozytywne.

Oczywiście idzie mi tutaj o nieszczęsne tłumiki, które próbuje narzucić nam Międzynarodowa Federacja Motocyklowa, podpierając się dyrektywą Unii Europejskiej, która mówi o maksymalnym poziomie hałasu podczas imprez sportowych rozgrywanych w granicach miast. Pewnie ludzie, którzy uchwalali tak potrzebną ustawę nie mieli nawet pojęcia, że istnieje sport nazywany u nas żużlem, w którym właśnie o ten hałas się rozchodzi. Niestety wejście do UE spowodowało obok plusów także minusy. Cóż możemy zrobić? Na ten sezon jeszcze jakoś się udało w Polsce zachować ubiegłoroczne tłumiki. To nie rozwiązuje jednak problemu, bo wróci on po zakończeniu sezonu. Z tego co mi wiadomo dotychczasowe tłumiki produkuje wyłącznie firma King, która została zaszantażowana przez FIM odebraniem homologacji na nowe tłumiki, jeśli nadal będzie produkować stare.

Oczywiście King nie może sobie pozwolić na takie straty, bo na rynku pojawiło się aż dwóch nowych producentów. W sumie jest to strasznie dziwne, że w tak niszowym sporcie jakim jest żużel nagle w produkcji jednego elementu, który jak każdy specjalistyczny produkt nie ma przecież powszechnego zastosowania, pojawia się dwóch nowych oferentów: brytyjski Prodrive (właściciel firmy Aston Martin) oraz słoweński Akrapovic. Żeby było ciekawiej obecny producent bodajże jako ostatni przedstawił swoją ofertę. Pojawia się więc pytanie czy żużel jest rzeczywiście sportem niszowym jak jest to nam przedstawiane? Prodrive na swojej stronie podaje cenę tłumika – 260£ (przy czym jest do zapewne cena na Anglię) czyli lekko licząc 1300zł, Akrapovic jest chyba jeszcze droższy i to wszystko za coś, co nie jest specjalnie sprawdzone i tak na dobrą sprawę nie wiadomo czy działa. Dotychczasowe tłumiki jak można się dowiedzieć w internecie kosztowały ok. 500 zł. Wiadomo jakie będą efekty. Sport oparty na drogim, specjalistycznym sprzęcie,  który i tak jest drogi będzie jeszcze droższy.

Jest kilka ciekawostek. Pierwsza jest taka, że nowe tłumiki nie obowiązują w cyklu Speedway Grand Prix, który nie podlega bezpośrednio FIM-owi. Jak to więc jest? Zwykły żużel hałasuje bardziej niż ten z najwyższej półki? Wydaje mi się, że jeśli jest jakaś dyrektywa UE, to przestrzegać powinni jej wszyscy, a nie tylko wybrańcy FIM-u. Druga ciekawa rzecz jest taka, że FIM narzuca swój wymóg krajom, które nie należą do UE i mają jej dyrektywy w głębokim poważaniu, czyli  Rosję, Ukrainę, Norwegię, Chorwację, Australię, USA i jeszcze kilka innych. Nikt nie może im zabronić stosowania starych tłumików. Oczywiście teoretycznie, bo jeśli King nie będzie ich produkować, to siłą rzeczy będą musieli przejść na nowe, droższe produkty.

Wszystko odbywa się w sporym pośpiechu i można się zastanawiać czy rzeczywistym powodem jest dyrektywa Unii Europejskiej czy też może ktoś we władzach światowej organizacji ma jakiś prywatny interes w tym aby sprzedawać droższe tłumiki produkowane przez inną firmę. Dowodów oczywiście nie ma, ale wszystko jakoś dziwnie śmierdzi. Jedynym sposobem jest oczywiście zmowa przeciw decyzji szwajcarskich decydentów. Problem w tym, że dwie główne (obok polskiej oczywiście) federacje – szwedzka i brytyjska już miękną i wprowadzają obowiązek używania nowych tłumików. To oczywiście działacze, którzy pewnie tak jak u nas myślą przede wszystkim o stołeczkach i nie chcą się narażać swoim przełożonym. W Szwecji buntują się zawodnicy, a ciekawy jestem czy coś stanie się w Anglii. Tam do 15 maja można jeszcze używać starych produktów, a po tym terminie niestety mają wejść nowe.

Pojawiają się pomysły aby wyjść ze struktur FIM-owskich, ale to oczywiście nie jest takie proste (oznacza także wyjście z PZM), bo przecież jakąś nową organizację trzeba byłoby założyć, a takie rzeczy przecież trwają i jak podejrzewam są bardzo trudne do przeprowadzenia. Oczywiście byłoby fajnie uwolnić się od takiego molocha i założyć typowo żużlowy związek tylko czy to jest możliwe? Nie wiem. Największym paradoksem jest to, że jak pisałem wyżej cykl SGP nie podlega FIM-owi, ale podlegają mu eliminacje do tego cyklu. Kompletna paranoja. W przypadku wyjścia z FIM-u mielibyśmy też idiotyczną sytuację z mistrzostwami oficjalnymi i nieoficjalnymi. Okazałoby się, że mistrzem świata jest Włoch albo Bułgar, a sam fakt uprawiania tej dyscypliny pozwala na jazdę w eliminacjach do IMŚ.

Na dzień dzisiejszy jedynym realnym rozwiązaniem jest bunt zawodników i rezygnacja ze startów w ligach nakazujących korzystanie z wynalazków. Potrzebna jest jednak jedność całego środowiska żużlowego, a każda próba wyłamania się powinna być przez nie piętnowana. Pożyjemy, zobaczymy. Swoją drogą ciekawe jak głosowaliby kibice żużla (jest nas całkiem sporo) w referendum gdyby wiedzieli jakie zasadzki szykuje nam UE.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *