Znamy składy, pozostaje czekać na początek sezonu

Święta minęły. Jak to zwykle bywa, trzeba teraz będzie po nich trochę odpocząć, fizycznie i psychicznie. Z żużlowego punktu widzenia wchodzimy właśnie w okres, gdy właściwie skończyły się już transferowe roszady, a do sezonu wciąż mamy jeszcze trzy miesiące, a dokładniej, jeśli dobrze liczę, 100 dni.

Wszystkie kluby już oficjalnie ogłosiły swoje składy. Jako ostatnie zrobiły to ekipy z Rzeszowa i Częstochowy. Można powiedzieć, że były to prezenty gwiazdkowe dla kibiców z tych miast. Dla fanów spod Jasnej Góry był to nawet prezent podwójny, bo ich drużyna uzyskała warunkową licencję po spłaceniu wszystkich długów względem swoich zawodników. Wcześniej pisałem, że we Wrocławiu i Częstochowie będzie odbywać się montowanie składów z tego co zostało na rynku. Podtrzymuję tę opinię, ale jednocześnie chciałbym zaznaczyć, że udało się stworzyć całkiem ciekawe ekipy, według mnie lepsze od tych, które mają Polonia Bydgoszcz oraz Lotos Wybrzeże Gdańsk. I dobrze, bo jest szansa, że ekstraliga nie będzie aż tak drastycznie podzielona jak w tegorocznym sezonie. Wiele zależeć będzie jednak od pieniędzy, ale na szczęście nie wszystko.

Patrząc na składy poszczególnych drużyn gołym okiem widać, że znacznie zwiększyła się ilość zawodników przeciętnych oraz słabych, którzy, jak to się często mówi, mają coś do udowodnienia. Udowodnią pewnie to, że do ekstraligi się nie nadają. Cóż, nowe przepisy umożliwiły im sztuczny awans, w którym jednak chyba nie tyle idzie o podnoszenie sportowych umiejętności, co o wyższe kontrakty. Bardzo dużo zależeć będzie na pewno od atmosfery w klubie. W tym upatruję dużą szansę właśnie dla ekip z Częstochowy i Wrocławia. Oczywiście nie myślę o medalach, tylko o spokojnym utrzymaniu się w lidze, ewentualnie o powalczeniu o pierwszą szóstkę. Jest jednak kilka warunków, z których najważniejsze to stworzenie żużlowcom warunków do ścigania, a nie tylko do samej jazdy i brak presji na wynik. Tak właśnie uczyniono w tym roku we Włókniarzu. I choć nie uchroniło to drużyny przed barażami, to na pewno wyraźnie zwiększyło frekwencję na trybunach i ponowne zainteresowanie speedway’em. Wiadomo, że kibice potrafią dużo wybaczyć, gdy widzą, że ich ulubieńcy walczą. Jeśli taka forma przygotowania toru zostanie podtrzymana, a tego gorąco częstochowianom życzę, to efekty mogą być mocno pozytywne.

Zastanawiam się, jak w nowym klubie poradzi sobie Grzegorz Zengota. Odszedł z Zielonej Góry, bo nie mógł tutaj liczyć na pewne miejsce w składzie. Ruch był chyba dobry, bo rzeczywiście przestał się rozwijać, stając się wręcz książkowym przykładem zawodnika jednego toru i nie był to według mnie efekt kontuzji, której nabawił się w trakcie przedsezonowych przygotowań (troszkę na własne życzenie). „Zengi” potrzebuje luzu, a na to jak wiadomo w Falubazie liczyć nie mógł, bo tu wynik jest wyznacznikiem pozycji prezesa. Tyle, że w Częstochowie też będzie musiał też walczyć o skład, a na dzień dzisiejszy uważam, że zarówno Mirosław Jabłoński jak i Rafał Szombierski są od niego wyraźnie lepsi, a przede wszystkim potrafią punktować na wyjazdach. Jeśli dodatkowo „Szumina” będzie dysponował przyzwoitym sprzętem i zacznie poważniej traktować swoje obowiązki, to będzie w drużynie nie do ruszenia. Mimo wszystko życzę Grzesiowi powodzenia i mam nadzieję, że nie będzie jednym z tych, którzy udowodnią wszystkim (i przy okazji sobie), że nie nadają się do ekstraligi.

Jeśli chodzi o moją ocenę siły drużyny z Rzeszowa, to tu wielkiego zaskoczenia nie ma, bo być nie mogło. Mamy wielkiego Jasona Crumpa oraz czterech seniorów, którzy potrafią wszystko z zawaleniem sezonu włącznie. Kluczem może być osoba menadżera, bo to w dużej mierze od niego zależy czy z tych ludzi uda się stworzyć drużynę. W tym roku Dariuszowi Śledziowi ta sztuka się nie udała, co wyraźnie widać było w play-offach oddanych kompletnie bez walki. Dla mnie wielkim zaskoczeniem jest łatwość z jaką pozbyto się z Falubazu Łukasza Sówki, wzmacniając jednocześnie rywali z Rzeszowa. Być może kwota odstępnego była korzystna, bo PGE Marma dość desperacko poszukiwała nowych juniorów. To chyba jedyny klub który w ciągu ostatnich dwóch lat nie wychował żadnego młodzieżowca mogącego powalczyć o punkty z przeciwnikami. Z ruchów transferowych widać, że ta tendencja zostanie utrzymana, co na dłuższą metę oznacza początek końca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *