poniedziałek, 31 marca, 2025
spot_img
Strona głównaFotorelacjaBirmingham Brummies - Leicester Lions

Birmingham Brummies – Leicester Lions

Wizyta na Perry Barr była ostatnią częścią angielskiej wycieczki. Wreszcie nie było zagrożenia deszczem, ale mecz zaczynał się późno, więc było trochę zimno i przede wszystkim ciemno.

Po wyjściu ze stacji Perry Barr przywitały mnie lecące nisko dzikie gęsi oraz zachodzące w tle słońce. Później kilka minut piechotą i jestem obok stadionu. Tym razem sprawdzono mi plecak, ale nikt nie zapytał mnie o bilet. Klubu nie oszukałem, bo kupiłem wejściówkę wcześniej. Zresztą taką mam zasadę, że zawsze kupuję bilet. Okazało się, że przed meczem można było spokojnie wejść nie tylko do parkingu, ale także pospacerować po torze. Nawierzchnia przypominała mi trochę to co widziałem w Vojens – była twarda, gliniasta i mocno polan przed zawodami. Wydaje mi się, że nikt się tutaj nie bawi w jakieś bronowanie i układanie toru. Widać było jeszcze ślady po wcześniejszych jazdach.

Stadion, podobnie jak ten w Oksfordzie, jest przede wszystkim areną zmagań psów, co oczywiście wiąże się ze specjalnym budynkiem do oglądania tych wyścigów. Podczas zawodów żużlowych przy stolikach zasiadają wyłącznie posiadacze specjalnych kart, ale powiedzmy sobie szczerze – co to za oglądanie speedwaya zza szyby, siedząc przy stoliku?

Dla zwyczajnych kibiców przeznaczona jest prosta startowa oraz miejsca szumnie nazywane trybunami przy wejściu w drugi łuk. Choć pewnie były robione lata temu na warsztatach, to jednak zapewniają bycie nieco wyżej, co na tym obiekcie nie jest oczywiste. Jakbym nie czepiał się Oxford Stadium, to tamtejsze warunki są luksusowe w porównaniu z „trybunami” obiektu Brummies. A mimo wszystko gęba mi się cieszyła, że w końcu tutaj dotarłem.

Lubię takie miejsca, gdzie zawodnicy nie są odizolowani od kibiców. W trakcie zawodów wiadomo, że nie można przeszkadzać, ale przed rozpoczęciem można się przespacerować po parkingu, torze i pewnie zrobić parę zdjęć z żużlowcami, gdyby ktoś miał taką potrzebę. I to jest zwyczajny, prosty speedway. Takich miejsc szukam.

W czasie obejścia toru zaciekawiło mnie to, że teren przy krawężniku jest jakby zapadnięty w porównaniu ze środkiem łuku. Jednocześnie łuki nie są jakoś szczególnie mocno nachylone. Ekspertem nie jestem, ale po zapoznaniu się z nawierzchnią nie spodziewałem się jakiegoś spektakularnego ścigania. W sumie cieszyłem się, że jestem na żużlu. Po prostu.

Stojąc na wysokości wyjścia z drugiego łuku strasznie spodobał mi się widok oświetlonego stadionu z blokami mieszkalnymi w tle. To będzie dobry motyw do kalendarza na przyszły rok. Potem wróciłem na prostą startową i czekałem na prezentację. Muszę przyznać, że oświetlenie przeciwległej prostej jest tak ustawione, że strasznie razi w oczy. Trochę to przeszkadza, dopóki człowiek na tym się skupia, a skupia się dopóki nie zaczną się zawody.

Tym razem, podobnie jak w Leicester, zawodnicy przeszli z parkingu pod start, tam zostali przedstawieni i odjechali do parkingu swoimi motorami przyprowadzonymi wcześniej przez mechaników. W Anglii nie ma jednej zasady co do prezentacji, więc można spodziewać się różnych rozwiązań.

Sam mecz formalnie był pierwszą częścią ćwierćfinału rozgrywek Premiership KO Cup. KO znaczy KnockOut i faktycznie gospodarz zostali znokautowani. Najpierw defekty na starcie zanotowali obaj Duńczycy (M. Jepsen Jensen i J. Jeppesen), a do tego goście wygrywali niemal wszystkie starty. Na dystansie, tak jak się spodziewałem, nie działo się jakoś specjalnie wiele. Było kilka mijanek, ale wynikały bardziej z błędów niż z ataków.

Tak szczerze mówiąc, to brak mijanek w ogóle mi nie przeszkadzał. Tak jak napisałem wcześniej – cieszyłem się, że jestem na żużlu takim jaki uwielbiam. Nie przejmowałem się gorszą widocznością, bo mimo wszystko zawody można było spokojnie śledzić. Może też cieszyłem się dlatego, że ze względu na ciemności schowałem aparat. Wyciągnąłem go dopiero po X biegu, żeby sprawdzić co wyjdzie w takich warunkach. Po raz pierwszy robiłem zdjęcia z ustawieniami ISO 6400 i 12800. Wiadomo, że z „wysokości” trybun szału nie będzie, tym bardziej, że stoi się dość daleko od toru. Efekty można zobaczyć pod spodem. Myślę, że i tak wyszło znośnie.

Jeśli jeszcze chodzi o tor, to niestety nie znalazłem danych w programie. Jednak wystarczy zaglądnąć na stronę klubu i tam jest informacje, że owal ma 292 metry długości, a jego rekordzistami są Jason Lyons i Kevin Doolan. Już po samych nazwiskach widać, że dotyczy to dość odległych czasów, bo te najszybsze biegi miały miejsce prawie 17 lat temu…

I to chyba na tyle, jeśli chodzi o ten mecz. Fajnie, że tu przyjechałem, bo pewnie drugiej okazji nie będzie.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
POWIĄZANE ARTYKUŁY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Informacje

2. Bundesliga – kilka informacji

Wyjaśnia się powoli sytuacja w 2. Bundeslidze. Wiadomo, że będzie tam pięć drużyn i każda zorganizuje jeden turniej na swoim torze. Turnieje odbywać się...

Terminarz niższych lig duńskich

Uzupełniłem w terminarzu rozgrywki niższych lig duńskich, których terminarze w tzw. międzyczasie się pojawiły. W 1.Div wystąpi osiem drużyn, w tym dwie z Holstebro. Ta...

Norwegia – wstępny terminarz na 2025 rok

Poniżej znajduje się propozycja terminarza norweskiego na sezon 2025. W lidze wystartują cztery drużyny i oczywiście każda zorganizuje jeden turniej. 15 czerwca - Mjøsa 22 czerwca...

Terminarz węgierski na 2025 rok

W końcu pojawił się terminarz węgierskiej federacji, określony jako tymczasowy. Nie ma niestety specjalnie pozytywnych informacji dla speedwaya. Nie odbędzie się planowana na 18...

Nadchodzące wydarzenia