Patryk Dudek

Staram się trzymać dystans od mainstreamowego speedwaya, ale myślę, że czasem warto zahaczyć jakiś temat.

Przy okazji prowadzenia i weryfikacji terminarza, mogę wyszukać imprezy, w których uczestniczył wybrany żużlowiec. Sprawdziłem sobie tegoroczne występy Patryka Dudka i dorobiłem do tego własną teorię. Wyniki jakie osiąga Duzers są dalekie od oczekiwań, ale chyba nie to jest najgorsze.

Pomijając marcowe sparingi i turnieje okazjonalne (w sumie 5 imprez), od 1 kwietnia Patryk wystąpił w 19 imprezach (niezbyt dużo), na co składa się: 9 meczów PGE Ekstraligi, 5 imprez oficjalnych (IMP, IMME, MPPK, ZK, mecz Repr. Polski), 4 turnieje SGP, finał SEC. Właściwie są to jedynie imprezy, w których trzeba bić się o punkty albo coś udowadniać, a do tego same imprezy z dziennikarzami włażącymi wszędzie i pytającymi o wszystko. Poza wyjazdami na turnieje SGP P. Dudek nie startuje poza Polską. Cóż… Można oczywiście opowiadać po raz kolejny bajki o poszukiwaniach zaginionej formy, ale ja mam wrażenie, że z jakiegoś powodu skupiono się wyłącznie na turniejach, w których można zarobić okrągłą sumę, a satysfakcji ze ścigania nie ma żadnej.

Licząc piątkowy wieczór jako weekend, po raz ostatni Patryk pojechał w dzień roboczy w czwartek 27 kwietnia. Można więc powiedzieć, że pracuje tylko w weekendy i święta.

Poza tym Patryk dołuje też na innym polu. Pamiętam, że jeszcze pięć czy sześć lat temu praktycznie na każdym obiekcie widziałem kogoś w barwach Duzersa. Nie wiem czy był najpopularniejszym żużlowcem, ale na pewno jednym z najlepiej rozpoznawalnych. W tej chwili jest nieco zapomnianą gwiazdą, jednym z wielu. Kiedyś uśmiechnięty, z dystansem, a dziś? I to wszystko chyba na własne życzenie. Mam sentyment do Patryka, ale wizerunkowo cały jego team ciężko zapracował na obecną sytuację.

Injury Rider Replacement

Anglicy mają dar tworzenia dziwnych, czasem wręcz absurdalnych przepisów żużlowych. Zdarza się jednak, że wymyślą coś sensownego i wtedy warto z takich pomysłów korzystać.

Injury Rider Replacement (IRR) działa w przypadku kontuzji zawodnika podczas meczu, pod warunkiem, że należy on do podstawowego składu (numery 1-5) i nie zaliczył wcześniej więcej niż dwa wyścigi. Przepis umożliwia innym zawodnikom z drużyny, ze średnią niższą niż kontuzjowany żużlowiec, zastępowanie go na zasadach znanych u nas jako ZZ. Rezerwowi mogą zastąpić go więcej niż raz.

W Polsce wybitnym przypadkiem pecha jest w tym roku Unia Leszno. Większość kontuzji zawodników „Byków” jest wynikiem fauli rywali, a dodatkowo dwaj liderzy Unii muszą pauzować przez karambole, które zostały spowodowane przez juniorów bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie.

Nie chcę nikogo stygmatyzować, bo nie zakładam złej woli. Jeśli jednak młodzieżowcy czują presję uzupełniania braków w formacji seniorskiej, to coś niedobrego jest na rzeczy i czasem może to prowadzić do mocno niefajnych efektów. A nasze przepisy są niestety pochodną skupiania się na różnych wcześniejszych sposobach naginania interpretacji regulaminu, z założeniem ewidentnie złej woli. I to wszystko mocno komplikuje rzeczywistość w przypadku masowego pecha, dobijając jeszcze bardziej drużyny realnie poszkodowane.

Tegoroczny polski paradoks polega na tym, że poszkodowanym jest klub będący chyba ostatnim przykładem pasji szkolenia, w tym otaczającym nas świecie sprowadzonym do zysku tu i teraz. Swoją drogą wyobraźmy sobie inny zespół jeżdżący bez trzech liderów i zawodnika U24…

Skien

Na profilu klubu ze Skien pojawiła się informacja mówiąca o tym, że zawody zaplanowane 18 czerwca (6. runda ligi norweskiej) muszą zostać przeniesione na inny, nieznany jeszcze termin. Powodem jest wprowadzony w tym regionie… zakaz podlewania. Podczas spotkania z urzędnikami nie udało się znaleźć innego rozwiązania i zawodów w niedzielę nie będzie. Wprowadzono ograniczenie korzystania z wody do niezbędnych przypadków, a zawody żużlowe takim przypadkiem nie są.

Poniżej, dla przypomnienia, kilka zdjęć zrobionych na tym obiekcie 22 maja tego roku.

Debreczyn

Zmiana w węgierskim terminarzu. Zaplanowany na najbliższą sobotę turniej Magyarország 2023. évi Nyílt Nemzeti Salakmotoros Egyéni Bajnoksága (Otwarte Indywidualne Mistrzostwa Węgier 2023) został przeniesiony na sobotę, 9 września. Dzień później odbędzie się tam 2. Finał FIM Flat Track i w ten sposób zorganizowany zostanie wrześniowy weekend na miejscowym obiekcie.

Tydzień wcześniej (2 września) ma się odbyć 2. półfinał Mistrzostw Europy Par na torze w Nagyhalász. Wypada mieć nadzieję, że nie będą to ostatnie zawody w historii tego obiektu.

Nie zmienia się termin tradycyjnego Turnieju o Nagrodę Miasta Debreczyn (48, edycja), który jest zaplanowany na 20 sierpnia.

Mateusz Świdnicki

Niezbyt często możemy w tym roku oglądać na torze Mateusza Świdnickiego. Zgodnie z moimi podliczeniami ubiegłoroczny zdobywca MIMP zaliczył w tym roku zaledwie 13 zawodów, wliczając w to dwa sparingi, siedem meczów PGE Ekstraligi, finały MPPK oraz IMP, a także po jednym meczu w szwedzkich ligach Bauhaus Ligan oraz Allsvenskan. Łącznie daje to zaledwie 41 wyścigów (w ciągu 2,5 miesiąca), w których zdobył tylko 36 punktów i 6 bonusów.

Można powiedzieć, że chłopak u progu dorosłej kariery padł ofiarą swojego sukcesu, bo oczekiwania urosły bardzo wysoko, a kończy się na tym, że nie może nawet startować w rozgrywkach Ekstraligi U24, ponieważ przekracza dozwoloną średnią o… 0,062 (zdobył w ubiegłym roku w polskiej lidze o 5 punktów za dużo).

Ja jednak czegoś w tym wszystkim nie rozumiem. Nie od dziś wiadomo, że Mateusz opiera skuteczność swojej jazdy na wyjściu z dobrą prędkością z pierwszego łuku. Przyblokowanie czy jakiekolwiek inne wytrącenie go z rytmu bardzo mocno ogranicza jego zdolność do zdobywania punków, bo ma problem z budowaniem prędkości w trakcie wyścigu. Skoro widzę to ja od kilku lat z wysokości trybun, to trenerzy w parkingu widzą to na pewno dużo lepiej. Aż się prosi, żeby Mateusz zaczął szukać startów zagranicą, w różnego rodzaju turniejach indywidualnych, na technicznych torach o różnej długości i geometrii, których np. w Niemczech jest całkiem sporo. Dlaczego zagranicą? Żeby uciec przed presją, a poza tym obecnie praktycznie nie ma u nas imprez towarzyskich.

Nie wiem czy to kwestia klubów czy zawodników, ale dla mnie jest niepojęte, że tak mało polskich żużlowców szuka startów na innych obiektach.