Nietoperek

Nietoperek

Nawet podczas weekendowego wypadu z Żoną można zajrzeć w miejsca związane z żużlem

Zawsze mordka mi się cieszy, kiedy widzę ten tor z wysokości drogi S3. Chciałem kiedyś zobaczyć go z bliska i w końcu się udało. Jeśli chodzi o geometrię, o nachylenie łuków, to jest pełna profeska. Widać tutaj pracę zrobioną przez pasjonatów dla pasjonatów.
Wg moich mało profesjonalnych pomiarów z wykorzystaniem map Google, tor ma ok. 260-270 metrów długości. Nachylenie łuków jest większe niż na jakimkolwiek oficjalnym polskim torze. Do tego amortyzowane bandy na prostych, dmuchańce na łukach, maszyna startowa. Po prostu rewelacja.

Dla mnie takie miejsca, to również dowód, że zbudowanie toru żużlowego, który będzie po prostu służył żużlowcom, nie wymaga kosmicznych technologii. Ogromna większość drogiej infrastruktury przeznaczona jest dla kibiców i telewizji.

Lendava

Lendava

Tor w Lendavie leży poza miastem i formalnie nawet w jego nazwie pojawia się wioska Petišovci. Przy okazji żużlowych wycieczek lubię wypić na stadionie lokalne piwo. Skoro wybrałem taką przyjemność, to jego konsekwencją był spacer polną ścieżką wzdłuż rzeczki Ledava. Zaczynało się asfaltową drogą dla pieszych i rowerów, ale większość była już mniej cywilizowana. Podczas spaceru było całkiem przyjemnie.

Towarzyszyły mi kaczki, łabędź, pustułka, trzciniaki, trochę szpaków i dwie wrony, a do tego mnóstwo niebieskich ważek.

Na miejscu okazało się, że sprzedawany Velkopopovicky Kozel, czyli nie dość, że piwo koncernowe, to jeszcze do tego czeskie, a nie słoweńskie. Muszę jednak przyznać, że i tak było to arcydzieło piwowarstwo w porównaniu z bezsmakowym lagerem Laško, którego piłem do obiadu. Cóż, nie sprawdziłem słoweńskiego asortymentu w tym zakresie, a już po powrocie dowiedziałem się, że w tym kraju raczej nie można spodziewać się za wiele w dziedzinie piwa.

Skoro piechotą przyszedłem, to w ten sam sposób musiałem też pokonać powrotne 4 km, wracając w zupełnej ciemności przez pole. Na szczęście bateria w telefonie wytrzymała i mogłem korzystać z latarki, dzięki której cokolwiek widziałem. Na szczęście mieszkające w okolicy zwierzęta nie widziały we mnie zagrożenia, choć coś się spłoszyło w kukurydzy. Ciekawe doświadczenie. Następnym razem… znów pójdę piechotą

Rakke (Larvik)

Rakke (Larvik)

Zgodnie z informacjami dostępnymi w norweskiej edycji Wikipedii, Rakke jest skalistym obszar w gminie Larvik. Jest to bardzo popularne miejsce do pływania i wędkowania. Nazwa „Rakke” pochodzi od staronordyjskiego słowa „rakki”, oznaczającego psa.

Atrakcją jest kompas, a dokładniej kamienne koło z dużą wskazówką, ułatwiające szukanie latarni morskich oraz innych charakterystycznych miejsc.

W 1940 r. Niemcy stwierdzili, że jest to świetne miejsce na zbudowanie fortu (Fort Rakke). Powstało tutaj wiele bunkrów, tuneli, schronów. W latach 1945–2002 znaczna część tego obszaru pełniła funkcję poligonu wojskowego. W 2007 roku większa część fortyfikacji została zrównana z ziemią, a rok później „Vestre Rakke” zostało udostępnione jako teren rekreacyjny.