O sobie
Na początku chciałbym podziękować wszystkim, którzy kiedykolwiek weszli na moją stronę internetową. Przez kilkanaście lat publikowałem wpisy anonimowo, jako kibic żużla, ale chyba jednak warto byłoby się przedstawić.
Nazywam się Wojciech Reslerowski. Od urodzenia, czyli od 1974 roku, mieszkam w Zielonej Górze i odkąd pamiętam pojawiałem się na zielonogórskim stadionie. Gdybym miał określić pierwszą żużlową imprezę, z której cokolwiek kojarzę, to był to mecz towarzyski Falubazu z londyńską drużyną Wimbledon Dons (28.09.1980 r.).
Przez wiele lat nie znałem żadnego innego obiektu poza moim, mogę chyba tak napisać, domowym stadionem przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze. Chłonąłem wszystkie informacje żużlowe i wiedziałem, że gdzieś są jakieś inne tory, są zawodnicy walczący o tytuł najlepszego na świecie, ale to wszystko było tak bardzo abstrakcyjne, gdzieś daleko w treści artykułów. Czy marzyłem, żeby kiedyś to zobaczyć? Nie wiem. Wtedy chyba nawet nie wiedziałem, że można o takich rzeczach marzyć…
Z czasem zacząłem chodzić na stadion bez opieki taty. Miałem w tedy pewnie 11 albo 12 lat. Pasjonowały mnie wszystkie imprezy, od meczów ligowych po zawody młodzieżowe. Wszystko, co było dostępne w Zielonej Górze. Pierwszy wyjazd, to wycieczka pociągiem do Leszna z kumplami ze studiów w 1997 roku. Pierwszy wyjazd zagraniczny, to Indywidualne Mistrzostwa Europy Juniorów w Pardubicach w 2001 roku, a potem Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów w Slanym w 2002 roku. Te dwa wyjazdy były dzięki grupie kumpli, z którymi do dziś jeżdżę na Zlatą Prilbę.
W 2008 roku kupiłem pierwszy aparat, dzięki któremu ze zwykłego kibica zamieniłem się w zwykłego kibica z aparatem. Wiem, że to głupie, ale próba robienia zdjęć z trybun dawała mi wiele satysfakcji. 18 lutego 2010 r. zarejestrowałem domenę kibic-zuzla.pl, a kilka dni później opublikowałem pierwszy artykuł. To było moje czwarte podejście do pisania o żużlu. We wcześniejszych zabrakło mi konsekwencji. I wciąż piszę, bo to daje mi sporo frajdy.
Od 2012 roku zdarzały mi się jakieś pojedyncze samodzielne wyjazdy, ale prawdziwą zmianą okazał się prezent od mojej Żony na 40. urodziny: spełnienie moich marzeń, czyli wyjazd na żużel do Anglii. I ruszyliśmy z kumplem Waldkiem w nieznane. Najpierw zawody w Poole (oficjalne pożegnanie Gary Havelocka), a na następny dzień zawody w Ipswich (testimonial Mortena Risagera). Podobno po powrocie miałem wielkiego banana na twarzy (na wszystkich poniższych zdjęciach wydawało mi się, że się uśmiecham). Po tym wyjeździe nie dało się już pewnych rzeczy zatrzymać. W ciągu kolejnych 10 lat dane było mi odwiedzić około 90 czynnych obiektów żużlowych w Europie, w tym na 75 oglądałem zawody. Do tego dochodzi kolejnych kilkanaście, na których kiedyś ścigali się żużlowcy. Wiem, że to wygląda na chwalenie się swoim dorobkiem i pewnie rzeczywiście tak jest. Kiedy jednak cofnę się do lat, kiedy wyjazd do Leszna był barierą nie do przeskoczenia, to widzę tą ogromną zmianę, która zaszła w moim życiu.
Dzięki wyjazdom odkryłem, że żużel może wyglądać inaczej niż to co znam z polskiego ligowego podwórka. Po sezonie 2016 przestałem chodzić na rozgrywki ligowe w Polsce. Moim celem stały się zawody niszowe. Odkryłem ogromny potencjał imprez, na których zawodnicy ścigają się dla pasji, bo pieniędzy wielkich z tego nie mają, Staram się w formie pisanej i zdjęciowej (na ile się uda, bo jest em samoukiem) przedstawiać inną stronę „czarnego sportu”.
Na pewno sporą zmianą było otwarcie profilu na Facebooku. Od 2022 r. zacząłem poznawać innych pasjonatów speedwaya, a potem spotykać ich na europejskich obiektach. I w sumie mam ogromną satysfakcję, że pozostałem zwykłym kibicem (z aparatem), który kupuje bilet (wyjątkiem są trzy imprezy: Świętochłowice, Mureck i Landshut).
Czy żużel jest całym moim życiem? Nie, ale jest ogromną jego częścią. Mam ogromny szacunek dla każdego zawodnika stającego pod taśmą, mającego odwagę puścić sprzęgło i wystartować, niezależnie od wyników jakie osiąga. Dzięki nim mam możliwość podróżowania po żużlowej Europie i cieszenia się speedwayem. I to właśnie chciałbym Państwu przekazać.