Drużyny występujące w dwumeczu o trzecie miejsce mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Celowo nie napisałem „walczące”, bo zawodnicy Unibaksu spotkanie o brąz zwyczajnie zlekceważyli. Stal jest już właściwie medalistą tegorocznych rozgrywek, bo nie są w stanie przegrać w Toruniu trzydziestoma punktami.
Dlaczego Stal i Unibax mają bardzo wiele wspólnego? Wystarczy bliżej przyjrzeć się wydarzeniom w obu klubach. Zacząć trzeba oczywiście od stadionów, które stały się ich wizytówką. Obiekty, choć zbudowane w innej technologii, są do siebie bardzo podobne, szczególnie gdy siedzi się w środku, a trybuny są pełne. Urzędy obu miast wyłożyły bardzo duże pieniądze na doprowadzenie obiektów do obecnego stanu, choć przecież jeszcze kilka lat temu obu klubom groziło bankructwo. Znaleźli się jednak ludzie, którzy to pozbierali do kupy. Czy zrobili to bezinteresowanie, to pewnie inna sprawa. Ważne teraz chcą wyniku. O ile Unibax przez kilka lat nie schodził z podium, to w Stali za wszelką cenę (i to dosłownie) próbowano wspiąć się na szczyt. Być może właśnie dlatego żółto-niebiescy wykazali się większą determinacją w meczu o pietruszkę.
Kolejna wspólna cecha, to szybkie podpisanie przez prezydentów miast umów z BSI na organizację turniejów z cyklu Speedway Grand Prix. Nie wiem czy dziś podjęto by taką samą decyzję, bo Brytyjczycy wyraźnie pokazali polskim organizatorom, gdzie jest ich miejsce. Wydawało się, że płacąc ogromne pieniądze, Polacy będą mieli wpływ choćby na przyznanie „dzikiej karty”. Tymczasem dwukrotnie w Polsce otrzymał ją Australijczyk Darcy Ward. Nie twierdzę, że decyzja była zła, bo młody „Kangur” swoją postawą zasłużył sobie na zauważenie. Jednak pewnie mina zrzedła zarówno torunianom jaki gorzowianom, gdy dowiedzieli się o decyzji BSI, bo wygląda na to, że wyszli na jeleni.
Poprzednim klubem menadżerów obu drużyn była Unia Leszno. O ile jednak Czesław Czernicki został stamtąd wyrzucony, to Sławomir Kryjom odszedł chyba sam. Strategia przyjęta przez obu panów była nieco inna, bo Unibax wyraźnie wygrał rundę zasadniczą prezentując się dość równo na wszystkich torach, natomiast Stal była nie do ugryzienia na własnym obiekcie, dzięki czemu zgarnęła wszystkie bonusy. Chyba obu panom zbyt wcześnie wydawało się, że są już w finale i w dużej mierze dzięki nim Unibax i Stal spotkały się w finale… pocieszenia. Obaj zajęli się jakimiś gierkami i potraktowali półfinały bardziej jako chęć osobistego odegrania się na przeciwniku niż jako możliwość pokazania swojego menadżerskiego kunsztu. Różnica polega na tym, że Pan Kryjom przegrał w pierwszym meczu, a p. Czernicki w rewanżu. Po dwumeczu znów ich drogi się zeszły, bo… zostali zwolnieni. O ile jednak CzeCze pożegnał się podczas konferencji prasowej i zrobił „misia” z prezesem, to pan Kryjom jest obecnie jedną z najbardziej nieszanowanych osób w środowisku żużlowym, szczególnie kibicowskim.
Celem obu klubów było złoto. Skoro nie udało się awansować do wielkiego finału, to wypadało by chociaż zawalczyć o brąz. Nikogo on nie ucieszy i było to widać chociażby po frekwencji w Gorzowie. Gdyby zasada sprzedaży wejściówek była taka sama jak w Zielonej Górze, to pewnie trybuny zupełnie świeciłyby pustkami, a tak karnetowcy trochę poprawili wizerunek. Najwyraźniej jednak zawodnicy z Torunia mieli inne plany, bo zlekceważyli właściwe wszystkich, na czele ze swoimi kibicami. I tego nie rozumiem. Tak długo trwało odbudowywanie zaufania i w ciągu kilku dni wszystko zostało zaprzepaszczone. Do tego zarząd nie obniżył cen biletów, więc 3 tys. ludzi na rewanżu uznam jako w miarę przyzwoity wynik Efektem jest wyrzucenie menadżera oraz rozwiązanie kontraktu z Rune Holtą. Norweg rzeczywiście zawalił drugą część sezonu. Ma wciąż problemy z nadgarstkami, jednak skoro nie osiągał dobrych wyników, to chyba powinien odpocząć w połowie sezonu, gdy mógł być jeszcze zawodnikiem zastępowanym. Czemu tego nie zrobił? Pewnie wolał zarobić mniej niż nie zarabiać w ogóle. Najśmieszniejsze jest to, że jednocześnie w Szwecji miał całkiem przyzwoite występy. Teraz pewnie siedzi i się śmieje, bo nowy regulamin jest mu bardzo na rękę. Nie będzie już zawodnikiem z cyklu SGP, ma polskie obywatelstwo, więc pewnie już otrzymał kilka intratnych ofert. Taki durny system wymyślili nasi działacze, że zamiast płacić zawodnikom dobrym, będą płacić zawodnikom polskim, niekoniecznie zasługującym na tak ogromne pieniądze. Chytry traci dwa razy.
Wracając do Stali i Unibaksu, oba kluby stoją przed jakąś niewiadomą. Cele nie zostały osiągnięte, a pieniądze zostały wydane. Sponsor toruńskiej drużyny chyba stracił cierpliwość. Pewnie nie wycofa się ze wspierania klubu, ale może zmienić zasady finansowania, a na pewno zakończy współpracę z kilkoma zawodnikami. Z kolei w Gorzowie część mieszkańców ma raczej dość przeznaczania ogromnych sum na żużel, tym bardziej, że jeszcze przez cztery lata trwać będzie umowa nakładająca na miasto obowiązek finansowania turnieju Grand Prix. Wiadomo, że prezydent Gorzowa ma swoje problemy, więc raczej będzie unikać niepotrzebnego zamieszania. Myślę, że budżety na następny sezon raczej nie będą większe, a wcale się nie zdziwię, jeśli zostaną okrojone.