Ice speedway

Dzięki uprzejmości kolegi Waldka – pasjonata wszelkiego rodzaju zawodów żużlowych miałem możliwość zobaczenia po raz pierwszy na żywo icespeedway, czyli po polsku żużel na lodzie. Wrażenia – mocno pozytywne, atmosfera – taka, jaka powinna być czyli bezstresowa.

Berliner Dom
Berliner Dom
Brama Brandenburska
Brama Brandenburska

Nie ukrywam, że oprócz samych zawodów lubię także zobaczyć nowe miejsca. Nigdy wcześniej nie byłem w Berlinie, więc chętnie skorzystałem z nadarzającej się okazji i całą czteroosobową grupą fanów żużla ruszyliśmy w miasto. W sumie nie wiem czego spodziewałem się po tym mieście, pewnie jakiejś atmosfery. Tymczasem akurat tego mi w Berlinie zabrakło. Chodniki są czyste, nie trzeba kombinować żeby nie pobrudzić buta na chodniku, nie ma biegających samotnie psów, ale jest też wszechogarniająca szarość połączona z tonami szkła. Z drugiej strony genialny system dróg i tuneli dzięki którym po mieście można jechać autostradą. Wszystko postawione na użyteczność, jednak sama użyteczność jednak przytłacza. Nie wiem jak  w zachodniej części, ale w Berlinie wschodnim brakuje duszy, kolorów, jakiegoś szaleństwa. Pewnie w dużej mierze jest to efekt tragicznej XX-wiecznej przeszłości. Może w końcu Niemcy odkryją, że z tego, co zostało po zniszczeniach wojennych i okresie komunizmu da się naprawdę zrobić atrakcyjne architektonicznie centrum.

Falubaz jest wszędzie
Falubaz jest wszędzie
Prosta startowa i pierwszy łuk
Prosta startowa i pierwszy łuk

Teraz do meritum naszej obecności w Berlinie. Myślę, że wielu oficjeli powinno poczuć taką imprezę. Jednak nie od strony loży VIP-ów, tylko tak jak ona smakuje najlepiej – od strony kibiców. Całe zawody były dowodem, że nie trzeba mieć superobiektów, bo to nie one tworzą atmosferę. Musi nastąpić połączenie dwóch grup: zawodników, którzy kochają to co robią pomimo wielkiego niebezpieczeństwa oraz kibiców, którzy przychodzą przeżyć emocje potrafiąc docenić nie tylko wynik, ale przede wszystkim ambicję żużlowców.

Trybuna za 15 euro
Trybuna za 15 euro
PrezentacjaPrezentacja

Tym co, rozbawiło całą naszą ekipę były trybuny, a dokładniej przełożenie ceny na jakość  miejsc. 15 euro kosztowało miejsce… za płotem. Nie ma możliwości oglądania zawodów z ulicy, bo stadion jest schowany. Aby do niego dotrzeć trzeba wejść na teren obiektu. Jednym z „sektorów” jest Oberring czyli obrzeże przeciwległej prostej i drugiego łuku. Nie spodziewałem się, że może to być chodnik za płotem stadionu. Tak naprawdę, to oglądanie jest możliwe tylko zza płotu za drugim łukiem, bo przeciwległa prosta schowana jest… w lesie. W tymże lesie właśnie staliśmy, za co trzeba było zapłacić 19 euro. Wygoda była na poziomie lasu położonego na sporym zboczu, widoczność średnia, bo praktycznie nie widzieliśmy połowy przeciwległej prostej i wejścia w drugi łuk, ale było to co najważniejsze – atmosfera.

Start do I wyścigu
Start do I wyścigu
WyścigWyścig

Nie wiedzieliśmy za bardzo czego się spodziewać po samych zawodach. Okazało się, że emocje są porównywalne jak w klasycznym żużlu. Niemałym szokiem był pierwszy wyścig, a dokładnie wyjście z pierwszego łuku. Nie spodziewaliśmy się, że zawodnicy jadą tak mocno pochyleni (niemalże leżąc na torze)  przy prędkościach budzących szacunek. Reszta wyścigu nie była już może aż tak emocjonująca, bo odległości między zawodnikami stawały się dość spore. Kolejne gonitwy powtarzały ten scenariusz, więc naturalnym tokiem myślenia wydawało nam się, że tak wyglądają całe

Karetka na torzeKaretka na torze
WyścigWyścig

zawody. Tymczasem zawodnicy nie zamierzali odpuszczać i wraz ze zużyciem lodu było coraz więcej błędów, ale także coraz więcej walki. Nie obyło się bez wypadków. Newralgicznym miejscem była wejście w pierwszy łuk, kiedy to żużlowcy na tym dość wąskim torze jechali w kontakcie. Banda „zbudowana” z worków z sianem była wielokrotnie niszczona. Na szczęście organizatorzy byli dobrze przygotowani i chwilę po wydostaniu ludzi i sprzętu, podbiegała grupa wyposażona w nowe worki, do których pakowane było siano ze zniszczonej dotychczasowej bandy. O dziwo, ta prowizorka sprawdzała się i pomimo fatalnie wyglądających karamboli zawodnicy wstawali i o własnych siłach wracali do parkingu. Aż dziw bierze, że tylko dwóch z nich odwiezionych zostało do szpitala.

Wyścig
Wyścig
Motocykl
Motocykl

Oczywiście im dłużej trwały zawody tym więcej mieliśmy wniosków i obserwacji. Przede wszystkim wielki podziw dla siły rąk żużlowców. Opanować motocykl jadący z taką prędkością jest wielką sztuką. Żużlowcy odpuszczali nieco gaz przy wchodzeniu w łuki (wejście w łuk z odkręconą manetką skończyłoby się na płocie), po czym mknęli ile fabryka dała. Zawodnicy muszą mieć ogromne wzajemne zaufanie do siebie, bowiem po obraniu toru jazdy nie ma możliwości zmiany go czy nawet położenia motocykla. Kolce dają taką przyczepność, która umożliwia jazdę z pełną prędkością na bardzo ostrych łukach, jednak wykonanie klasycznych żużlowych „nożyc” jest niemożliwe.

Ze względu na dość ograniczoną ilość uprawiających ten sport, widoczne były ogromne różnice w umiejętnościach poszczególnych zawodników. Nie każdy z nich potrafił jechać pod samą bandą i nie tracić dystansu.  Ilość skutecznych ataków po „szerokiej” i po „wewnętrznej” była mniej więcej podobna.

Start
Start
Równanie toru
Równanie toru

Z ciekawostek regulaminowych (których oczywiście domyśliliśmy się)  warto wspomnieć o tym, że w przypadku przerwania wyścigu, żużlowcy nie biorący udziału w wypadku nie mogą opuścić toru, gdzie pozostaje także ich sprzęt. Ze względu na możliwe powtórki baki w motocyklach mają zapewne dużo większą pojemność, bowiem paliwa musi wystarczyć do zakończenia gonitwy. Nie ma mowy o kopaniu kolein na starcie, jednak wszyscy żużlowcy po podjechaniu pod taśmę skaczą na motorach żeby wbić kolce w lód. Bardzo byłem ciekawy jak wygląda równanie toru. Otóż co cztery wyścigi wyjeżdżają trzy pojazdy: jeden ściera lód do poziomu w miarę równej powierzchni, a dwa robią za spychacze i zbierają luźną nawierzchnię do wewnątrz toru. Całość trwa około 10 – 15 minut, więc zabiera więcej czasu niż samo ściganie. W tym czasie można oczywiście coś zjeść lub skoczyć po piwo, które (nie da się ukryć) współtworzy atmosferę na trybunach.

Wyścig
Wyścig
Wyścig w padającym deszczu
Wyścig w padającym deszczu

Szkoda, że nie było tam ludzi uchwalających bzdurne prawo w Polsce. Praktycznie brak ochroniarzy i pełna dostępność alkoholu. Dla tych, którzy nie przyniosą własnego wyposażenia (w butelce lub puszce) są oczywiście stoiska sprzedające browar z nalewaka. Tutaj jednak jest coś, co nieco ogranicza spożycie. Cena 3 euro za 0,5l robi spore wrażenie. Ale cóż, atmosfera ważna rzecz, więc trzeba o nią dbać. Pomimo sporego nachylenia trybuny nikt nie spadł, co świadczy o sporym doświadczeniu przebywających tam kibiców, a trzeba zaznaczyć, że większość była co najmniej podchmielona, a część najzwyczajniej pijana. Nie było jednak żadnych zadym czy awantur. Po prostu piwo w Niemczech jest czymś normalnym i możliwość zakupienia go na imprezie sportowej nie robi takiego wrażenia jak u nas, gdzie gówniarzeria uwolniona spod opieki mamy pije ile się da i staje się agresywna wprost proporcjonalnie do ilości spożytego alkoholu. Zakazy nic tu nie pomogą. Może się to nie podoba uświęconej części naszego sejmu, ale trzeba po prostu zadbać o kulturę picia w naszym narodzie, a wszelkie ograniczenia mają dokładnie odwrotny skutek.

Lubię takie wypady, zawody, w których nieważny jest wynik, a samo oglądanie w dobrym towarzystwie. Polecam wszystkim wyjazd na wszelkiego rodzaju zawody żużlowe do Czech lub Niemiec. Oczywiście nie ma tam takiego wariactwa (w pozytywnym sensie) na punkcie speedway’a jak u nas. Jest inaczej. Pewnie nie dla każdego, kto zobaczy to na własne oczy będzie lepsze, ale zdecydowanie warto wyrobić sobie własne zdanie na ten temat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *