Przedstawiam statystyczne podsumowanie tegorocznego sezonu żużlowego w Europie w klasie 500. Obejmuje ono okres od pierwszej imprezy (8 marca) do końca kwietnia. Wszystkie dane pochodzą z moich wyliczeń. Zastrzegam, gdyby ktoś miał inne zdanie na ten temat 🙂
W podsumowaniu liczę wszystkie zawody dostępne oficjalnie w federacjach krajowych plus sparingi w Polsce. Sparingi w naszym kraju formalnie nie są zawodami, ale – powiedzmy sobie szczerze – trudno je pominąć i traktować jako treningi. W końcu jest tam sędzia, jest program, najczęściej są to imprezy biletowane. Tyle, że np. czasy biegów nie są wliczane jako rekord toru i wyniki nie są publikowane na stronie PZM.
Do rzeczy. W Europie rozegrano 181 imprez. Żużlowcy ścigali się na 68 torach w 13 krajach. Najwięcej imprez zorganizowano oczywiście w Polsce (85, czyli 47%), przy czym 32, to były właśnie wspomniane sparingi. Nawiasem mówiąc, mecze sparingowe rozegrano jeszcze tylko w Szwecji (3). Być może to jest odpowiedź na pojawiające się w mediach doniesienia o tym, że żużlowcy niekoniecznie chcą w jeździć.
Wracam do statystyk. Pozostałe kraje, to: Wielka Brytania (50 imprez), Dania i Niemcy (po 11), Szwecja (7), Czechy (6), Włochy (3), Francja i Łotwa (po 2), Belgia, Holandia, Słowacja, Słowenia (po 1).
Wśród obiektów prowadzi oczywiście Oxford, gdzie zorganizowano już w tym roku 8 zawodów. Grupę pościgową stanowią: Manchester (Belle Vue), Częstochowa, Leszno, Ostrów Wlkp. i Wrocław, które gościły żużlowców sześciokrotnie. Ciekawostką jest to, że aż 4 imprezy zorganizowano już w Krakowie, co jest bardzo dobrym wynikiem. Gratuluję tamtejszym działaczom i życzę powodzenia w dalszej części sezonu.
Wg moich wyliczeń na torze zaprezentowało się 543 żużlowców z 22 krajów. Myślę, że na tym etapie jest to całkiem przyzwoity wynik. Nie należy oczywiście spodziewać się już jakichś spektakularnych wzrostów, bo ogromna większość zawodników rozpoczęła już sezon. Tutaj są jeszcze dwie kwestie. Pierwsza jest taka, że nie wliczałem żużlowców, którzy nie wyjechali na tor, a jest ich kilku. Przykładem jest chociażby Tomasz Orwat, pełniący aktualnie rolę kevlaru w drużynie z Poznania. Druga kwestia dotyczy tego, że w Czechach czy Niemczech w zawodach mogą brać udział żużlowcy ścigający się na silnikach 250cc. W Niemczech występują oni w rozgrywkach 2. Bundesligi i Speedway Liga Nord, gdzie rywalizują wyłącznie pomiędzy sobą, a już u naszych południowych sąsiadów niejednokrotnie Petr Marek
i Karel Průša jadą ze starszymi zawodnikami.
Rekordzistą jest na razie Jason Doyle, który wystartował w 20 imprezach. Zaraz za nim z 18 startami są Maciej Janowski, Sam Masters i Emil Sajfutdinow. Największym obieżyświatem jest natomiast Holender Mika Meijer, który co prawda startował w tym roku tylko pięć razy, ale za to w pięciu różnych krajach. To jest gość. Potem jest cała grupa z czterema krajami na koncie, a wśród nich są np. Truls Kamhaug i Michael West, którzy, podobnie jak wspomniany Holender, zawsze jechali w innym kraju. Co ważne, żaden z tej trójki nie jeździł w Polsce.
Jeśli chodzi o polskich żużlowców, to naliczyłem ich 156, przy czym nie wliczałem tutaj Emila Sajfutdinowa, Artima Łaguty ani Wadima Tarasienko. Średnia wieku statystycznego polskiego zawodnika wynosi nieco ponad 21,5 roku. Juniorzy stanowią dokładnie 67,3% wszystkich naszych zawodników. Inne kategorie wiekowe przedstawiają się następująco:
22 – 24 lata: 8,3%
25 – 30 lat: 14,1%
31 – 40 lat: 7,7%
ponad 40 lat: 2,6%
Nie będę analizował tych wyników. To są tylko suche fakty. Dodam jeszcze, że wśród nieobecnych są w tym sezonie są m.in.: Lech Chlebowski, Bartosz Curzytek, Mateusz Dul, Eryk Farański, Bartosz Głogowski, Aleksander Grygolec, Mateusz Łopuski, Paweł Miesiąc, Jakub Oleksiak, Jan Rachubik, Adrian Saks, Jakub Stojanowski, Kacper Szopa, Mateusz Tonder, Bartosz Tyburski, Grzegorz Walasek, Jakub Wiatrowski, Szymon Wierzchowski, Szymon Wolski. Do tego jeszcze grupa kilkunastu juniorów. Kilku z nich pewnie pojedzie, a reszta zakończy swoją przygodę ze speedwayem.
To na razie tyle. Na podsumowania i wnioski będzie czas po sezonie. Pod warunkiem, że uda mi się prowadzić dalej te statystyki, które – powiedzmy sobie szczerze – nie są nikomu specjalnie do szczęścia potrzebne.