W niedzielę początek czegoś innego w polskiej lidze. Falubaz jedzie u siebie z Unią Leszno, więc już sam ten fakt powoduje, że będą dodatkowe emocje. Do tego dochodzi kwestia pierwszego łuku, który na chwilę obecną jest zamknięty dla kibiców. Sporo tych pozasportowych kwestii, choć da się wyczuć, że niektóre z nich będą rozwiązane.
Akurat sprawa trybuny jest chyba najmniej ważna, bo mamy teraz tak naprawdę czekanie na papierek mający anulować wcześniejszy papierek. Oczywiście pozostaje innym problem, czy kibice będą mieli zaufanie do nowej ekspertyzy. Słuchając prezydenta miasta można w ciemno założyć, że inspektor nadzoru budowlanego wpuści tam ludzi, a i prezes stwierdził, że czeka tylko na zgodę i zaraz uruchamia sprzedaż biletów. Sztuka. Gdyby żył jeszcze pan Bareja, mógłby nakręcić niezłą komedię o trybunie, która się zatrzęsła, ale nikt się tym nie przejmował dopóki pan profesor, który tego nie widział, nie napisał ekspertyzy mówiącej, że wchodzący tam kibice zachowują się niestandardowo, czyli w skrócie rzec można, że użytkują ją niezgodnie z przeznaczeniem. Następnie zaprasza się tegoż naukowca, który budowli wcześniej prawdopodobnie nie widział, oraz kibiców, którym każe się… użytkować trybunę niezgodnie z przeznaczeniem po to, żeby udowodnić, że można tam wpuścić ludzi, żeby użytkowali ją, wg wcześniejszej ekspertyzy pana profesora, niezgodnie z przeznaczeniem. Zresztą szef firmy budującej tą trybunę powiedział, że swoim skakaniem zielonogórscy kibice są w stanie zniszczyć wszystko. Szkoda, że Amerykanie tego nie wiedzieli, może zatrudniliby naszych kibiców w Afganistanie albo Iraku.
Sam najbardziej jestem ciekaw jak oglądać się będzie żużel z nowymi tłumikami, bo wcześniej nie miałem takiej okazji. To znaczy, jak będzie przedstawiać się dźwiękowo, bo wyglądać będzie tak samo. Myślę, że różnica nie będzie jakoś bardzo zauważalna, jednak wyrobić własne zdanie będę mógł dopiero w trakcie meczu. Ważną kwestią może być przygotowanie toru. Mam nadzieję, że nikt nie będzie robił nawierzchni na siłę i w końcu zobaczymy w Zielonej Górze ściganie. Obawiam się trochę o pogodę, bo na niedzielny wieczór zapowiadane są opady deszczu, ale na szczęście temperatura ma być wysoka. Jeśli organizatorzy nie wleją w tor za dużo wody, to powinno być dobrze. Wiadomo, że za Rafała Dobruckiego stosowane będzie zastępstwo zawodnika i po raz pierwszy Marek Cieślak pomieszał pary. Jakiś handicap mogą mieć zawodnicy używający częściej nowych tłumików. Myślę jednak, że w obu drużynach są na tyle doświadczeni żużlowcy, ze nie będą mieli z nimi większych problemów.
Ostatnio głośniej zrobiło się o zagrożeniu związanym z nowymi tłumikami, bo gnieźnianin Oskar Fajfer obwinił właśnie ten sprzęt za spowodowanie jego upadku, kiedy to uderzył z całą siłą plecami w drewniane ogrodzenie (podczas zawodów rangi mistrzostw świata juniorów w niemieckim Güstrow nie było dmuchanych band). Można zobaczyć całą sytuacje na youtubie. Rzeczywiście wyglądało to dość dramatycznie. Skoro Oskar twierdzi, że motocykl zachowywał się dziwnie, to może jest coś na rzeczy. Tylko, że sam zawodnik nie wspomniał o ilości treningów jakie odbył właśnie na tym sprzęcie. Może tu jest problem, że polscy żużlowcy zamiast próbować dostosować się do obowiązujących na całym świecie warunków, woleli nic nie zrobić i teraz często nie potrafią rzeczywiście przewidzieć zachowania motocykla. O ile jeszcze część ekstraligowców zaopatrzyła się w nowe tłumiki i trenowała na nich, to pierwszoligowcy mogą mieć faktycznie problem. Nie można jednak wszystkich upadków tłumaczyć tłumikami.
Wszyscy pamiętamy, że przed sezonem kontuzji doznał Grzegorz Zengota, któremu po jakimś czasie przypomniało się, że to właśnie nowy wydech spowodował jego wypadek. Pamiętać trzeba jednak, że Zengi przygotowywał się indywidualnie do tegorocznych rozgrywek, że schudł, że nie pojechał na zgrupowanie do Krsko, gdzie w lepszych warunkach mógł spokojnie pojeździć. Łatwiej jest powiedzieć, ze ktoś albo coś jest winne. Dlatego uważam, że skoro inni dają radę, to nie ma powodu, żeby Polacy nie potrafili się dostosować. W końcu sam Grześ wpisał się potem na listę żużlowców chcących startować w ligach zagranicznych na nowych tłumikach.
Będzie dobrze. Za kilka lat będzie można ocenić te zmiany bardziej obiektywnie. Jeśli faktycznie żużel stanie się popularniejszy przez ograniczenie hałasu poza stadionem, to wtedy trzeba będzie przeprosić działaczy FIM-u i pogratulować im umiejętności skuteczniejszego spojrzenia w przyszłość.