Tłumiki :)

Niezłe jaja dzieją się w polskim żużlu. Można powiedzieć, że sezon 2011 został zakończony, bo przecież stare tłumiki miały obowiązywać do jego końca. Taką przynajmniej decyzję podjęli działacze po sławnym okrągłym stole. Okazało się jednak, że okrągłość mebla została zakłócona i pojawił się kant. Z drugiej strony tylko krowa nie zmienia poglądów. Nie wiem czemu nagle panowie w trybie nagłym wprowadzają nowe tłumiki, jednak prawdę mówiąc odbyło się na nich już sporo imprez w tym roku i trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że argumentacje przedstawiane przez Polaków przed sezonem nie znalazły potwierdzenia.

Jeśli coś mi się nie podoba, to na pewno forma, natomiast samo zatwierdzenie nowego sprzętu kończy dziwną sytuację, gdy zawodnicy muszą przygotowywać się inaczej do polskiej ligi, a inaczej do rozgrywek w Szwecji, Danii, Wielkiej Brytanii czy zawodach międzynarodowych. Wiem, że wielu kibiców jest patrzy na to wszystko głównie przez pryzmat własnych preferencji i w sumie trudno im się dziwić. W końcu ani działacze, ani zawodnicy nie sponsorują im przecież biletów. Wejściówki fani muszą kupować sami i to często za całkiem spore pieniądze. Jednak czasem trzeba wyjść za płot i spojrzeć poza swoje podwórko. Nikt nie cofnie już wprowadzenia nowych tłumików na świecie, więc tak naprawdę dalsze utrzymywanie takiego stanu rzeczy oddalałoby nas od czołówki. Przecież najlepsi nasi żużlowcy właśnie dlatego jeżdżą w Elitserien żeby tego kontaktu nie tracić. Jeśli już kibice mają do kogoś pretensje, to powinni je kierować w stronę Tomasza Golloba, bo to jego otoczenie rozpętało całe zamieszanie, mając niestety bardzo niefajne intencje. Jeśli ktoś wini działaczy, to chyba bardziej za to, że ugięli się przed mistrzem świata.

Patrząc na tegoroczne wydarzenia na torach żużlowych można dojść do wniosku, że w Polsce było najwięcej wypadków, często dość groźnych. Mówienie więc o tym, że stare tłumiki są bezpieczniejsze nie znalazło realnego potwierdzenia w rzeczywistości. Wiadomo, że speedway jest sportem niebezpiecznym, urazowym i wypadki są tu wkalkulowane. Trudno oczywiście udowodnić, że kontuzje były spowodowane użyciem takich czy innych tłumików, czyli czarno na białym mamy dowód, że zamiana nie odbiła się negatywnie na zdrowiu zawodników. Trzeba jednocześnie pamiętać, że przecież był to główny argument w całej sprawie, czyli tak naprawdę rozpętano awanturę nie mając żadnego asa w rękawie. Do tego Tomasz Gollob jeździ obecnie w cyklu SGP oraz w Szwecji i jak na razie idzie mu całkiem nieźle. Wniosek jest prosty – gdyby przygotował się porządnie do sezonu zamiast pajacować po całej Polsce, to dziś nie byłoby całej tej szopki.

Myślę, że już w niedzielę będziemy mogli się przekonać, którzy zawodnicy należycie przygotowali się do sezonu. Podniósł się hałas, że nowych tłumików nie można kupić. A stare można? Też nie, wiec o co chodzi? Po prostu polscy „zawodowcy” chcieli pójść na łatwiznę i albo kupili jedna sztukę, instalowali ją do silnika ze starymi ustawieniami i rozpoczynali narzekanie, albo w ogóle się nie zaopatrzyli. Skoro Piotr Protasiewicz mógł nabyć kilka (bodajże osiem) sztuk, skoro mógł Patryk Dudek, to nie rozumiem dlaczego są zawodnicy, którzy budzą się z ręką w nocniku. Przecież jazda na żużlu jest ich pracą, a tłumiki tak czy inaczej byłyby wprowadzone od przyszłego roku. Pani Skrzydlewska z Łodzi pisze pisma do ministerstwa, bo jej żużlowcy tak ambitnie podeszli do tematu, że teraz… nie mają na czym jechać. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie.

Niektórzy czują się oszukani, bo nagle zmieniono decyzję, która miała obowiązywać do końca sezonu, ale powiedzmy sobie szczerze, że była to decyzja podjęta w sposób amatorski, na fali protestów i pospolitego ruszenia, wręcz wymuszona przez otoczenie Tomasza Golloba. Dla mnie dzisiejsze narzekania są tylko kolejnym dowodem na amatorszczyznę ludzi z teoretycznie zawodowymi kontraktami. Zgadzam się, że to co zrobiła GKSŻ zarówno w marcu, jak i teraz, jest szczytem nieprofesjonalizmu, bo albo jest się nieugiętym od początku do końca, albo dotrzymuje się danego słowa, nawet jeśli konsekwencje są nieprzyjemne. Tymczasem warszawscy działacze są jak chorągiewki na wietrze. Z jednej strony chcą być popularni w swoim kraju, ale z drugiej – boją się przełożonych. Ostatecznie wygrała mentalność dupowłaza i chęć dalszego zasiadania na ciepłym stołeczku. Po co więc były te wszystkie cyrki z kwietnia? Po co straszenie zawodników zakazem startów w ligach zagranicznych?

Ciekawe jak się czuje teraz pan Komarnicki, ogłaszający w marcu wielki triumf. Zrobiono go w balona, choć muszę przyznać, że trochę się wystawił na taki cios. A może prezesi dobrze wiedzieli o tym, że decyzja będzie zmieniona? Ktoś napisał na forum, że tłumiki wprowadzono w maju, żeby kibice nie mogli już oddać karnetów. Trochę spiskowa teoria, ale na pewno nie niemożliwa.

Tradycyjnie jestem ciekaw czy wprowadzenie nowych tłumików odbije się na frekwencji. Zobaczymy w niedzielę.

PS. Pobrałem dziś regulamin REGULAMIN ZAWODÓW MOTOCYKLOWYCH NA TORACH ŻUŻLOWYCH ze strony PZMot-u i… są w nim stare tłumiki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *