Ostatnie zawody najwyższej rangi w Polsce, czyli ekstraliga i turniej Grand Prix w Bydgoszcz, pokazały, że ilość kibiców na trybunach jest wprost proporcjonalna do ceny biletów i atmosfery zarówno wokół organizatorów, jak i samych imprez. Choć jest to oczywista oczywistość, to nie wierzę, że osoby decyzyjne wyciągną z tej nauki jakieś konstruktywne wnioski.
Żużel w naszym kraju największy boom ma już zdecydowanie za sobą. Paradoks polega na tym, że funkcjonowanie drużyn jest coraz droższe, a kluby, co jest naturalne, chciałyby jak najwięcej wpływów osiągać ze sprzedaży wejściówek. Różne jest podejście poszczególnych ośrodków do ustalanie cen biletów. Oto kilka przykładów.
- Falubaz – Unia Tarnów
Ceny biletów normalnych od 45 do 65 zł, ulgowych od 35 do 55 zł (w dniu meczu o 5 zł droższe). Na trybunach podobno 10 tys. ludzi, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć, bo duża część trybun była pusta. Bilety drogie, na torze nuda, gospodarze przegrali. - Unia Leszno – Włókniarz
Ceny biletów normalnych od 38 do 40 zł, ulgowych od 26 do 28 zł. Na trybunach 8 tys. kibiców, ale oczekiwanie więcej. Bilety dość drogie, rywal mocno osłabiony. - Sparta Wrocław – Stal Gorzów
Ceny biletów normalnych od 30 do 50 zł, ulgowych od 20 do 40 zł.
Na trybunach 8,5 tys. kibiców, czyli jak na wrocławskie warunki wręcz tłumy. - Włókniarz – Falubaz
Ceny biletów normalnych – 30 zł, ulgowych – 22 zł.
Na trybunach 18 tys. kibiców mimo sporego osłabienia gospodarzy. Świetny mecz. - Stal Gorzów – Unia Leszno
Ceny biletów normalnych od 30 zł do 45 zł, ulgowych od 25 do 40 zł.
Na trybunach 14 tys. kibiców. Wokół klubu jest pozytywna atmosfera, co przekłada się na zainteresowanie meczem. - Unia Tarnów – Wybrzeże Gdańsk
Ceny biletów normalnych – 30 zł, ulgowych – 20 zł.
Na trybunach 12 tys. kibiców mimo najsłabszego rywala.
Nie trzeba być wielki analitykiem. Gołym okiem widać ile pieniędzy ludzie są w stanie zapłacić za mecz. W Zielonej Górze przesadzono dość mocno, a w Lesznie trochę. W pozostałych ośrodkach ceny są w miarę zbliżone. Jak widać, kibice Falubazu przekazali ostrzeżenie, że zamiast wydawać tak wielkie pieniądze, wolą zostać w domu. Można powiedzieć, że i tak było dużo ludzi. Niby tak, ale pamiętać należy o zainteresowaniu jakim cieszyła się tutaj liga choćby rok temu. Ilość miejsc się powiększyła, ale spadła frekwencja. Wydaje mi się, że o kilka złotych za wysokie są też ceny w Lesznie. Tutaj sprzedaż wejściówek spadła kilka lat temu i spowodowana była konfliktami między klanami Pawlickich, Kasprzaków i Czesławem Czernickim. Podziękowano i menadżerowi i obecnemu liderowi cyklu Speedway Grand Prix, ale nadal nie udaje się zapełniać trybun. Niestety, leszczynianie są chyba sami sobie winni, bo robiąc tor mocno selektywny zabijali widowisko. Dla porównania za wejście na Grand Prix Europy zapłacić trzeba było co najmniej 95 zł. I to w mieście, gdzie już kilka dobrych lat temu kibice przestali odwiedzać stadion Polonii. Efekt? Puste trybuny.
Ciekawe jak kwestia frekwencji będzie się przedstawiała po kilku kolejkach. W niedzielę Falubaz podejmować będzie Unibax i jeśli teraz nie będzie kompletu, to prezes Jankowski będzie mógł się zacząć martwić o realizację budżetu. Przyznam, że dziwną obrał drogę do przyciągnięcia kibiców. Ogłoszenie wszem i wobec, że nie zostaną wpuszczeni na stadion trzej panowie z nazwiskami rozpoczynającymi się na literę K jest raczej kolejną próbą zaistnienia w mediach. Temat rozpoczął się od wypowiedzi dla Gazety Lubuskiej, a wobec mocno ograniczonej reakcji innych mediów postanowiono wytoczyć cięższe działa. Najśmieszniejsze jest to, że przynajmniej dwóch panów pewnie w ogóle nie wybierała się do Zielonej Góry. W sumie co mnie obchodzi, że pan Jankowski na kogoś się obraził. To jego problem. Tylko niech nie robi takiego wstydu nam, kibicom.