Runda zasadnicza w polskich ligach dobiega końca, więc siłą rzeczy niektóre drużyny mogą jeszcze potestować ustawienia przed najważniejszą częścią sezonu, a inne mają coraz mniej czasu na zdobywanie punktów potrzebnych do realizacji założonych przed sezonem celów.
W ekstralidze pewne miejsca w Play-Offach są ekipy z Leszna oraz Gorzowa, a także czwarty w tabeli Włókniarz Częstochowa. „Lwy” spod Jasnej Góry mają na własnym torze jeszcze mecz z GKM Grudziądz, co powinno im dać trzy punkty, a ponadto mają korzystny bilans spotkań z Get Well Toruń. Co ciekawe, znajdująca na się na trzecim miejscu Sparta Wrocław taki komfort musi sobie dopiero zapewnić, czyli musi w niedzielę pokonać na własnym torze toruńskie „Anioły”. Jeśli goście faktycznie przyjadą do stolicy Dolnego Śląska z zamiarem wygrania tego pojedynku, to wcale nie stoją na z góry straconej pozycji, a spotkanie może być najciekawszym meczem tej kolejki. Gdyby Sparta przegrała dwa ostatnie mecze, a Get Well dwa mecze wygrał, to wrocławianie odpadliby z walki o medale. Droga do tego daleka, ale nie jest to niemożliwe. Gdyby faktycznie tak się stało, to pewnie wróciłby temat jednodniowej, trwającej dokładnie siedem wyścigów, utraty formy właściwie całej drużyny Sparty w Zielonej Górze…
Telewizja skupia się na pojedynkach o utrzymanie w lidze. Jeszcze kilka dni temu mówiono o nich „mecze o życie”, ale teraz, przynajmniej przez jakiś czas, sformułowanie to pewnie nie będzie używane. O pozostanie w ekstralidze, jak wiadomo, walczą wciąż trzy ekipy. W Grudziądzu spotkają się dwie z nich, żeby między sobą rozstrzygnąć, która z nich jest słabsza. Dla GKM-u jest to właściwie ostatnia szansa na zdobycie punktów, bo trudno liczyć, że grudziądzanie zdołają coś ugrać w Częstochowie. Tak więc GKM musi nie dość, że wygrać, to jeszcze najlepiej odrobić 16-punktową stratę z pierwszego starcia z Falubazem. Czy ma na to szansę? Patrząc na nijakość formy zawodników Falubazu wydaje mi się, że nie jest to zadanie niewykonalne. Tym bardziej, że goście pojadą w eksperymentalnym ustawieniu, co już samo w sobie pokazuje jak wielką niewiadomą jest forma poszczególnych żużlowców nawet dla menadżera Adama Skórnickiego. Z drugiej strony Falubaz będzie pewnie w zupełności usatysfakcjonowany uzbieraniem 38 punktów, co dałoby zielonogórzanom upragniony punkt bonusowy. Ewentualne trzy punkty niemalże gwarantują grudziądzanom szóste miejsce, czyli spokojne utrzymanie. Jest się więc o co ścigać. Kluczem do sukcesu (pełna pula gospodarzy lub bonus gości) mogą okazać się młodzieżowcy. Nie wiadomo czy zdąży wykurować się Sebastian Niedźwiedź, ale nawet bez niego silniejsza wydaje się para Falubazu.
W najtrudniejszej sytuacji jest Unia Tarnów, która podejmuje u siebie Włókniarza Częstochowa. Nie dość, że szans na punkt bonusowy już właściwie nie ma (strata 18 punktów wydaje się zbyt duża do odrobienia), to samo zwycięstwo, choćby w minimalnych rozmiarach, samo w sobie nie jest zadaniem łatwym. „Jaskółki” mówiąc wprost, faworytami tego meczu nie są, a przecież zdobycie jakichkolwiek punktów u siebie jest właściwie jedyną szansą na podtrzymanie marzeń o pozostaniu w ekstralidze.
Wydaje się, że sama walka o utrzymanie jest nieco nierówna. I to nawet na polu czysto sportowym, a bardziej – że się tak wyrażę – propagandowym. Z wielu stron pojawiają się głosy, że Falubaz nie może spaść, że ekstraliga bez Falubazu, to nie ekstraliga. I trudno dziwić się takim głosom, bo wizerunkowo ewentualny spadek zielonogórzan byłby ogromnym ciosem dla najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Falubaz jest najbardziej rozpoznawalnym polskim klubem żużlowym. Widać to nie tylko w naszym kraju, ale także zagranicą. Wystarczy pojechać na byle jakie zawody i z dużym prawdopodobieństwem można spotkać kogoś w koszulce Falubazu. Ostatnio podczas IM Niemiec w Gustrow widziałem dwie osoby. Nawet w Debreczynie ktoś się zdarzył. Problem w tym, że wizerunek to jedno, a realne możliwości, to drugie. A te realne możliwości Falubazu skończyły się niestety w 2013 roku. Od ostatniego tytułu mistrzowskiego jest właściwie coraz gorzej, zarówno w kwestii wyników czysto sportowych, jak i organizacyjno-finansowych. Jeśli zielonogórski utrzyma się w elicie, a zakładam, że tak się właśnie stanie, to najtrudniejszą walką może być kwestia zatrzymania w drużynie Patryka Dudka.
W pierwszej lidze na 99% wszystko wiemy. Teoretycznie może się zdarzyć, że do walki o awans dostanie się jeszcze z piątego miejsca Wybrzeże Gdańsk, ale w praktyce jest to mało prawdopodobne. Gdańszczanie pogrzebali swoje szanse przez brak bonusów w dwumeczach ze Startem Gniezno i ROW-em Rybnik. Jeszcze mniej prawdopodobne jest uratowanie sezonu w Łodzi i zdobycie dwunastu punktów, przy zerowym dorobku rybniczan oraz jakimś potknięciu Wybrzeża. Taka konfiguracja podchodziłaby już pod niesamowity zbieg okoliczności. Jeśli chodzi o spadkowicza, to trudno oczekiwać, że Wanda wygra u siebie z Wybrzeżem, a tego krakowianie potrzebują jako warunku koniecznego do włączenia się do walki o utrzymanie. Niezależnie od tego czy spadnie Wanda czy Polonia Piła, chyba mało kto w I lidze będzie tęsknić za tymi zespołami.
Najciekawsza w I lidze będzie dla mnie postawa Łotyszy. Oni nie mają właściwie nic do stracenia, bo przecież regulamin i tak nie pozwoli im awansować. Mogą za to poprzeszkadzać rybniczanom i sprawdzić jak zachowa się prezes Mrozek w obliczu przegranej na własnym torze. Nie da się ukryć, że drugie miejsce Lokomotivu byłoby na rękę któremuś z ekstraligowych zespołów, bo oznaczałoby zapewne brak baraży.
W II lidze ostatni mecz w sezonie pojedzie Polonia Bydgoszcz i w przypadku zwycięstwa może mocno skomplikować sytuację Kolejarza Opole. W ostatniej kolejce opolanie podejmą u siebie „Skorpiony” z Poznania, mając czteropunktową zaliczkę z pierwszego meczu. To będzie mecz o wszystko, ale dopiero za tydzień.
W Ostrowie spotkają się w meczu na szczycie miejscowa Ostrovia ze Stalą Rzeszów. Niezależnie od wyniku, mam nadzieję, że mecz odbędzie się w sportowej atmosferze. Tylko walką na torze można uczcić pamięć Tomasza Jędrzejaka.