Dla zdecydowanej większości zawodników sezon 2023 w Europie dobiegł końca i na pewno są wśród nich uczestnicy cyklu Speedway Grand Prix. Można więc pokusić się o małe podsumowania statystyczne, jeśli chodzi o liczbę ich startów w sezonie.
Nie jest zaskoczeniem, że najwięcej imprez odjechał Jason Doyle – 87. Bardzo nieznacznie ustępuje mu Daniel Bewley (84), na kolejnych miejscach plasują się Max Fricke (73), Robert Lambert (64) oraz Mikkel Michelsen (63). Duńczyk jest pierwszym zawodnikiem w tym zestawieniu, który nie pojechał w rozgrywkach ligi angielskiej.
Dalej mamy Bartosza Zmarzlika (56), Jacka Holdera (50), Kima Nilssona (50) oraz Taia Woffindena (50), ale warto podkreślić, że ostatnia trójka opuściła część sezonu przez kontuzje.
Wśród zawodników z cyklu SGP, którzy najmniej startowali są: Patryk Dudek (49), Maciej Janowski (47), Leon Madsen (46), Fredrik Lindgren (46), Anders Thomsen (38) i Martin Vaculík (34). Jeśli uwzględni się kontuzje Magica i A. Thomsena, to okaże się, że dwaj najrzadziej startujący żużlowcy zdobyli medale IMŚ. Czy można na tej bazie wyciągać jakieś wnioski? Obaj skupili się przede wszystkim na SGP i Ekstralidze i trzeba poczekać, żeby zobaczyć co przyniesie przyszły sezon, tzn. czy taka tendencja rzeczywiście jest drogą do sukcesu.
Jeśli chodzi o starty w największej liczbie krajów (odliczając zawody SGP i SEC), to znów wygrywa Jason Doyle, którego mogli oglądać kibice w Wielkiej Brytanii, Polsce, Szwecji, Danii, Niemczech i Czechach. Generalnie przeciętny kibic ma ogromny problem, żeby zobaczyć czołowych zawodników świata poza ligami polską i szwedzką oraz cyklem Grand Prix. Większość z nich nie bawi się już w imprezy towarzyskie. Taka widocznie jest kolej rzeczy, takie mamy czasy. Nie da się ukryć, że zapewne taki plan przyświecał ludziom, którzy chcieli zabetonować żużel i ograniczyć go do rozgrywek, w których na pierwszym miejscu są pieniądze. Tak się właśnie dzieje. Mogłoby się okazać, że gdyby zawody SGP przenieść na dziesięć zupełnie nowych obiektów, to kolejność IMŚ mogłaby być zupełnie inna. Wiem, to czysta spekulacja, ale prawda jest taka, że cała sztuka polega w tej chwili na opanowaniu dwudziestu kilku torów, do których ograniczają się starty czołowych zawodników.
Niezależnie od powszechnie panującej opinii, mam ogromny szacunek dla Jasona Doyle’a. Zaskoczył mnie pozytywnie Daniel Bewley. Fajnie, że Roberta Lamberta można było zobaczyć na takich torach jak Dohren i Moorwinkelsdamm. To pierwsza część posezonowych podsumować.