Niestety, czasem przychodzą chwile, gdy sport, będący przecież tylko dodatkiem do życia, schodzi na plan dalszy, gdy sport musi ustąpić miejsca sytuacjom ostatecznym, nieodwracalnym…
Pierwsze słowo, które nasunęło mi się po przeczytaniu informacji o śmierci Tomasza Jędrzejaka brzmiało: dlaczego? Po chwili zastanowienia dotarło do mnie, że przecież nie znałem Tomka, nie znałem jego problemów i nawet gdybym dowiedział się co było przyczyną tej tragicznej decyzji, byłaby to dla mnie tylko wiadomość dająca mi „satysfakcję”, że wiem, że poznałem czyjąś skrywaną głęboko tajemnicę, a może byłby to nawet powód, żeby innych ludzi nazywać „winnymi”.
Co więc mi pozostało? Chyba tylko z jednej strony pomodlić się za niego i na jego bliskich oraz przyjaciół, a z drugiej zapamiętać jako odważnego zawodnika, potrafiącego walczyć na trasie. Przeszukałem moje archiwum ze zdjęciami. Kilka z Jego udziałem udało mi się znaleźć. To co rzuca się w oczy, to charakterystyczna nieco przygarbiona sylwetka na motocyklu i atrakcyjna dla obiektywu pozycja podczas jazdy w łuku.
Ostatni raz miałem okazję oglądania Tomasza Jędrzejaka na torze podczas półfinału IMP w Częstochowie, który odbył się 6 lipca tego roku. Jeśli mam być szczery, to akurat te zawody mu nie wyszły i tak na dobrą sprawę nie zapamiętałem jakoś specjalnie tego występu. Może tylko z biegu dodatkowego o miejsce rezerwowego w finale, który to bieg zresztą wygrał.
Turniej, który najbardziej zapadł mi w pamięć, to finał IMP z 2012 roku, rozgrywany na torze w Zielonej Górze. Właściwie to nawet nie same zawody, a radość Tomasza Jędrzejaka po zwycięstwie z ostatniej serii wyścigów, co dawało mu tytuł mistrzowski. Pamiętam, jak z radości ukląkł i ucałował zielonogórski tor. Wtedy akurat nie miałem ze sobą aparatu.
Zapamiętałem także dziwną sytuację z Gdańska, gdy Sparta oraz Wybrzeże walczyły o utrzymanie w ekstralidze. W jednym z biegów został przez sędziego wykluczony za przekroczenie dwóch minut. Problem polegał na tym, że kamerzysta zasłonił zielone światło. Sędzia wiedział swoje…
Tor w Zielonej Górze generalnie Mu pasował i z reguły notował tu dobre wyniki. Przynajmniej do pewnego momentu. Z tego co zaobserwowałem, to zdecydowanie lepiej czuł się w drużynie, w której był ważnym ogniwem. Wtedy brał na swoje barki odpowiedzialnośc za walkę o punkty. Gdy Sparta zaczęła kontraktować lepszych zawodników, a On był coraz starszy, wtedy siłą rzeczy punktów było trochę mniej, ale utrzymywał zawsze jakiś poziom. W 2017 roku nastąpił chyba jakiś przełom, bo Tomasz Jędrzejak musiał zacząć walczyć o miejsce w składzie. I ta rola wyraźnie Mu nie pasowała – tylko sześć w polskiej ekstralidze, zaledwie dwa w Elitserien – sezon do zapomnienia.
Tomasz Jędrzejak nie był już młodzieniaszkiem i patrząc na jego występy wydaje się, że te najlepsze lata miał raczej za sobą. Obecny sezon wydawał się jednak bardzo udany. Nikt z nas jednak nie wie, z jakimi naprawdę problemami mierzą się ludzie obok nas. Ludzie, których znamy, a przynajmniej tak nam się wydaje…
Dzięki za wszystko Tomku…