niedziela, 23 lutego, 2025
spot_img
Strona głównaFotorelacjaBerwick Bandits - Poole Pirates

Berwick Bandits – Poole Pirates

Wyprawa do Wielkiej Brytanii z wielu względów wymaga dokładnego przemyślenia. Skoro pokonuje się 2 tys. km, to warto zobaczyć coś więcej niż tylko jeden mecz. W sobotę miałem klęskę urodzaju, bowiem o godz. 15:00 w Glasgow rozgrywano mecz Wielka Brytania – Reszta Świata, a o godz. 19:30 w Berwick mecz Bandytów z Piratami z Poole. Połączenia kolejowe, same w sobie bardzo dobre, nie pozwalały jednak na obejrzenie obu imprez. Musiałem więc wybrać.

Tak naprawdę w planie trzydniowej wycieczki miałem trzy imprezy, ale klub z Newcastle wycofał się z rozgrywek i niedzielny mecz wypadł mi kilka dni po kupieniu biletów lotniczych. Jeśli chodzi o sobotę, to zarówno tory w Glasgow, jak i w Berwick miałem możliwość już zobaczyć, ale postanowiłem jednak pojechać do miasteczka związanego od zawsze z granicą angielsko-szkocką, czyli do Berwick-upon-Tweed, bo tak formalnie brzmi jego nazwa. Po drodze miałem Edynburg jako miasto przesiadkowe i cztery godziny na jego poznanie. Zrobiłem tam piechotę pewnie kilkanaście kilometrów, ale warto było spędzić czas w stolicy Szkocji. Potem podróż pociągiem magiczną trasą wiodącą częściowo wzdłuż wybrzeża Morza Północnego i wreszcie dojechałem do Berwick.

Berwick-upon-Tweed jest jednym z tych miasteczek, którego urok można odkryć niekoniecznie podczas słonecznego leta, ale paradoksalnie we wczesnowiosenne lub jesienne krótsze dni, czasem lekko zamglone. Na miejscu musiałem trochę odpocząć, a potem ruszyłem pieszo w drogę na stadion, położony ponad 2 km od stacji kolejowej. Na obiekcie zrobiłem parę zdjęć, musiałem coś zjeść i chciałem kupić jakieś miejscowe piwo, ale… nie było piwa. Dramat. W sklepie klubowym nie było niestety koszulek z logo, a szkoda, bo klub ma naprawdę dopracowanego bandytę w swoim herbie i aż się prosi, żeby był on również na gadżetach. Do tego program był na mecz ze Skorpionami ze Scunthorpe (odbył się dwa tygodnie wcześniej) z dołożoną kartką z biegami na mecz z Poole. Zaczęło się więc średnio.

Podczas robienia zdjęć stadionu zastanawiałem się czy byłaby możliwość wejścia na tor, ale ekstremalnie gliniasta nawierzchnia była tak mocno namoczona, że pewnie nie dałbym rady doczyścić potem butów. Następnie okazało się, że w Berwick mają swoją prezentację, polegającą na ustawieniu motocykli przy trybunie głównej i oczekiwaniu na przyjście zawodników, którzy po przedstawieniu zakładają kaski i nagle czternastu chłopa rusza do robienia próbnych startów. W sumie ciekawe podejście.

Warto dopisać, że tor w Berwick jest jedyny w swoim rodzaju. To zdecydowanie najdłuższy tor na Wyspach – mierzy aż 386 metrów. Do tego ma wewnątrz boisko, na którym gra drużyna Berwick Rangers, występująca w lidze… szkockiej. Teren jest pochylony, więc boisko jest także pochylone (w zależności od połowy piłkarze grają z górki lub pod górkę), a co za tym idzie, żużlowcy startują pod górkę, a przeciwległa prosta jest z górki, Oba łuki są pochylone, ale drugi łuk jest po prostu ekstremalny. Trzeba by pewnie użyć jakiej nawigacji pozwalającej zmierzyć wysokość nad poziomem morza, ale nie zdziwiłbym się, gdy różnica wysokości między krawężnikiem a bandą wynosiła dwa albo nawet trzy metry. To jest tor, który albo się przejeżdża od startu do mety, albo wykorzystuje się jego ukształtowanie do nabierania ogromnych prędkości. Żeby było ciekawiej, proste są stosunkowo wąskie. Nawet nie muszę się zastawiać – jestem pewien, że nie ma drugiego toru choćby zbliżonego parametrami do owalu z Berwick.

Zaczęły się zawody. Podczas pierwszego wyścigu stanąłem na wysokości wejścia w pierwszy łuk, ale dostałem taką porcję gliny, że szybko stamtąd uciekłem. Potem oglądałem zawody z różnych miejsc, w tym przede wszystkim z wysokości wspomnianego drugiego łuku, który jest jedyny w swoim rodzaju i nie da się tego ani opisać, ani udowodnić zdjęciami. To jest inny wymiar żużla. I tam dostrzegłem, że kibice mają… piwo. Zacząłem szukać i w końcu znalazłem. Nie było nalewaków, po prostu przelewano szkockiego bittera z puszki. Jeśli ktoś nigdy nie pił tego stylu piwa, to napiszę tylko, że prawie nie ma ono gazu. Ale po to jestem na Wyspach, żeby próbować miejscowych piw, a nie takich, które mogę kupić w Polsce.

I w końcu nadszedł ten moment. W końcu zaczęła się walka i mijanki na drugim łuku. Niewielu zawodników potrafi wykorzystać jego specyfikę, ale miałem szczęście, bo w sobotnim meczu było ich aż dwóch. Najpierw Danny King po szaleńczej pogoni dojechał aż do samej bandy na szczycie drugiego łuku i przedłużając prostą wyprzedził zawodnika gospodarzy. Jednak to co zrobił po chwili Chris Harris jest wręcz niewyobrażalne. Na drugim łuku jadąc ekstremalnie pod bandą, wyprzedził po zewnętrznej rywala. Ten człowiek chyba nie zna strachu, ma ogromne umiejętności i kocha się ścigać. W Polsce był i nadal jest wyśmiewany, ale to jest gość i to co pokazał w 13., a później w 15. wyścigu to było prawdziwe mistrzostwo.

Tor w Berwick jest trudny. Jeśli chcesz wyprzedzać, to nie możesz się zastanawiać, bo ujęcie gazy przy podjeździe pod górę automatycznie eliminuje cię z walki. Trzeba na przeciwległej prostej (czyli z górki) gnać ile fabryka dała, a następnie wykorzystać wspomniany drugi łuk do nabrania jeszcze większej prędkości, co jest o tyle trudne, że przecież wjeżdża się tam na sporą górkę. Przy zjeździe z drugiego łuku jest niecka i cała prosta startowa jest pod górę, zgodnie z ukształtowaniem tego terenu. Jakiekolwiek zawahanie kończy szanse na wyprzedzenie. Nie wiem z jaką prędkością gnali Chris Harris i Danny King, ale patrząc na dosłownie centymetrowe odległości pomiędzy ich kołami, a motocyklami rywali widziałem, że oni po prostu kochają to co robią. Warto było przyjechać tutaj właśnie dla tych trzech wyścigów.

I w końcu ostatni bieg. Gospodarze, zajmujący ostatnie miejsce w tabeli, prowadzą 44:40 z ubiegłorocznymi triumfatorami. Bandytów reprezentują Chris Harris i Ricky Wells, a Piratów Danny King i Richard Lawson. Start wygrywają goście. Na pierwszym łuku defektuje motocykl Bombera, ale… sędzia przerywa wyścig. Warning dla R. Lawsona. W powtórce Ch. Harris przegrywa start, a R. Wells na przeciwległej prostej nie daje rady Piratom. Do boju rusza Bomber. Wyprzedza kolegę z drużyny i nabiera niewyobrażalnej prędkości. Bajecznie pokonuje pierwszy łuku trzeciego okrążenia i przedłużając prostą wyprzedza Danny’ego Kinga. Kibice szaleją. Na pierwszym łuku czwartego okrążenia zaciera się jednak silnik w motocyklu Chrisa Harrisa. Podwójne zwycięstwo gości i remis w całym meczu. Dla takich emocji warto było przyjechać do Berwick.

Pozostało znów przejście 2 km do hotelu. Przechodząc starym kamiennym mostem z I poł. XVII wieku widzę, że przybyło wody. Tam, gdzie wcześniej chodziły gołębie, teraz pływają łabędzie i kaczki, Zaczął się przypływ. Widać zresztą, że chociaż to ujście rzeki, to woda płynie od strony morza. Ciekawa obserwacja. Poszedłem wzdłuż rzeki, żeby ominąć główną ulicę miasteczka, która w sobotni wieczór niekoniecznie ma wielki urok. Warto było przyjechać.

POWIĄZANE ARTYKUŁY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Informacje

Ice Speedway w Czechach

Ice speedway na zamarzniętym Jeziorze Hamerskim, które w czeskiej Wikipedii funkcjonuje pod nazwą Hamerský rybník, czyli Staw Hamerski. Ciekawostka zawodowa Dokładniej jest to miejscowość...

Terminarz

Szykuje się znów pasjonująca walka o tytuł najbardziej "zapracowanego" klasycznego toru żużlowego. To pewnie nie jest specjalnie poprawne użycie j. angielskiego, ale można to...

Słowenia, Węgry, Austria

W kalendarzu słoweńskiej federacji pojawiły się trzy turnieje, ale tylko jeden z nich ma być rozegrany w Słowenii. W szczegółach wygląda to następująco: 18.04.2025 - Debreczyn 05.07.2025...

Mureck

Ciekawa kwestia dotycząca zawodów zaplanowanych w Mureck. Runda kwalifikacyjna SEC zaplanowana jest - wg terminarza FIM Europe - na 1 maja. Austriacy na swojej...

Nadchodzące wydarzenia