Póki co trudno znaleźć jakieś sensowne wiadomości z ekstraligowych klubów. Może i dobrze, w końcu zawodnicy ostro trenują na siłowniach, ewentualnie szlifują formę na zgrupowaniach, więc trudno oczekiwać nie wiadomo jakich wiadomości. Obawiam się trochę o to, co będzie się działo w pierwszej lidze, bo jeśli niemal połowa drużyn ma przystąpić do rozgrywek na zasadzie pospolitego ruszenia, to nie wróży dobrze i może się okazać, że nie wszyscy wytrzymają finansowo sezon, pociągając za sobą innych. Paradoksalnie druga liga może być dużo ciekawsza i bardziej wyrównana.
Dziwne rzeczy dzieją się w Bydgoszczy. Nie mam bezpośrednich wiadomości z tamtego regionu, więc opieram się tylko na doniesieniach medialnych i własnej intuicji. W pamięci mam jednak hasła, z jakimi szedł do wyborów obecny prezydent tego miasta i mam wrażenie, że bieżące zawirowania są próbą przygotowania terenu pod realizację tychże zapowiedzi. Na pewno nie jest korzystne dla drużyny, jeśli na dwa miesiące przez rozpoczęciem sezonu nie ma menadżera, tym bardziej, że skład personalny jest jednym ze słabszych. Oczywiście papierowe przewidywania nie muszą się spełnić, ale skład oparty na ligowych przeciętniakach dużo bardziej potrzebuje kogoś, kto to wszystko ogarnie, bo inaczej wszystko rozleci się jak domek z kart. Ostatnio podczas balu w Gorzowie prezydent miasta zaapelował do Władysława Komarnickiego, aby ten pozostał na swoim stanowisku. Przeskoczyłem na inny temat? Nie. Ja uważam, że dotychczasowy prezes Stali nie odejdzie pod warunkiem, że będzie miał gwarancję pozostania w klubie Tomasza Golloba, a ten, jak wiadomo, zaangażowany był w kampanię wyborczą obecnego prezydenta Bydgoszczy. Sprawa być może jest załatwiana trochę od innej strony, poprzez próbę ściągnięcia Oskara Golloba. Trudno mi zrozumieć walkę o chłopaka, który nic jeszcze nie pokazał, gdy klub ma swoich wychowanków. Nie mam pojęcia jak potoczą się te wydarzenia. Uważam jednak, że „Chudy” w sezonie 2013 będzie reprezentować barwy jednego z tych dwóch klubów, ale warunkiem podstawowym jest jazda w ekstralidze i kasa.
Napisałem we wstępie, że obawiam się o los pierwszoligowych ekip. Cóż, jeśli działacze z Ostrowa rozpoczynają kompletowanie składu na sześć dni przez ostatecznym terminem podpisywania kontraktów, jeśli kilka dni wcześniej wyjaśniła się sytuacja w Pile, jeśli w Łodzi nie ma pieniędzy na montaż oświetlenia, a klub z Rybnika nie otrzymał licencji, to trudno oczekiwać, że będą to w pełni profesjonalne rozgrywki. Paradoksalnie te problemy najbardziej mogą się odbić na faworycie, czyli gnieźnianach, którzy, jak na warunki pierwszoligowe, zmontowali niemalże dream-team. A co jeśli rywale nie wydolą finansowo? Nietrudno zgadnąć, że mecze kończyć się będą różnicą trzydziestu kilku oczek, co jest zabójstwem dla zwycięzców. Najśmieszniejsze jest to, że w przypadku awansu Start będzie musiał całkowicie przebudować drużynę, bo jednak mocno wiekowo zaawansowani zawodnicy zagraniczni w większości są za słabi na ekstraligę. Widać, że postawiono na awans, bo pod względem rozwoju drużyny ten sezon idzie na starty.
Nie ukrywam, że choć mieszkam w Zielonej Górze, to jestem zmęczony atmosferą wokół Falubazu, który wydaje się być prywatnym ranczem grupy ludzi. Jeśli mam płacić za najdroższe bilety w Polsce, a następnie oglądać mecz na stojąco, bo taka jest „kultura”, to szczerze mówiąc odechciewa mi się przychodzić na stadion. Tym bardziej, że budowa składu wyraźnie pokazuje jedyny cel, a tym celem jest szeroko pojęty sukces. Tyle, że ten sukces jest chyba tylko elementem szerszej strategii mającej na celu promocję wąskiej grupy ludzi. Mimo tego marudzenia i tak pójdę na stadion, bo żużel jest sporą częścią mojego życia. Chętnie wyrwałbym się jednak z tej magicznej atmosfery np. do Rawicza. Żeby po prostu pooglądać żużel. Jeśli choć raz uda mi się tow bieżącym roku, to będę zadowolony. Zresztą druga liga zapowiada się całkiem ciekawie. Mam nadzieję, że kluby wytrzymają finansowo cały sezon, a działacze z centrali opracują dobry terminarz rozgrywek. Wtedy może się okazać, że przystawka będzie lepsza od dania głównego. Problemem drugoligowych klubów jest brak szkolenia, a najgorsze, że nie ma specjalnych perspektyw na poprawę tej sytuacji. Zresztą w pierwszej lidze też nie jest z tym wesoło. Po prostu ściągnięcie gotowego zawodnika jest tańsze i łatwiejsze organizacyjnie. Szkolenie trwa kilka lat, a to przy ciągłej niepewności co do istnienia klubów praktycznie wyklucza możliwość pozyskiwania wychowanków.
Póki co przeglądam terminarze i wierzę, że uda się odwiedzić kilka stadionów w Polsce, a być może także w Niemczech i Czechach. Dobrze, że jest przerwa zimowa, bo choć nie podoba mi się to co dzieje się wokół Falubazu, to jednak czekam już na marzec i pierwsze sparingi. Lubię to.