poniedziałek, 31 marca, 2025
spot_img
Strona głównaFotorelacjaBen Fund Bonanza (Oxford)

Ben Fund Bonanza (Oxford)

Kiedy zacząłem podróżować po europejskich obiektach żużlowych, Oksfordu nie było już na mapie speedwaya. Żałowałem tego bardzo, ale niestety – nie można było nic na to poradzić. Gdy po 14 latach ponownie na Sandy Lane wrócił hałas silników, chodził mi po głowie, żeby to miejsce odwiedzić. Udało się 🙂

Oksford jest pięknym, zabytkowym miastem, znanym najbardziej z tutejszego uniwersytetu, rozlokowanego w ok. 40 kolegiach. Miałem jakieś 1,5 godziny, więc zwiedziłem największe z tutejszych kolegiów – Christ Church wraz z katedrą. Potem poszedłem jeszcze zobaczyć charakterystyczny budynek, czyli Radcliffe Camera – pełniącą dziś rolę czytelni.

Potem przejście na przystanek, przejażdżka autobusem linii nr 5 i spacer Sandy Lane do stadionu. Kiedyś, gdy nie widziałem jeszcze za wiele obiektów ani w Polsce, ani w Europie, wielkie wrażenie robiły na mnie wypowiedzi Tomasza Lorka, który często używał nazw różnych angielskich obiektów. Były tam Monmore Green, Beaumont Park, Wimborne Road, czy właśnie Sandy Lane. Wypowiadane z charakterystycznym dla niego akcentem nazwy otwierały w mojej głowie wizje Bóg wie jak spektakularnych lokalizacji. Cóż, Sandy Lane jest boczną uliczką, przy której stoją jednopiętrowe domki, jakich wiele w Anglii. Ot, zwyczajna uliczka mieszkaniowa- jedna z tysięcy takich samych uliczek na Wyspach. Ale jak to Sandy Lane brzmiało 20 lat temu…

Oxford Stadium. Chciałem to miejsce zobaczyć. Dwufunkcyjny obiekt, służący przede wszystkim do organizowania wyścigów psów (tzw. greyhound – od rasy psów), a przy okazji także dla speedwaya. To miejsce, gdzie w ub. roku zorganizowano najwięcej imprez żużlowych w Europie. Powiem szczerze, że mam ogromny szacunek dla tutejszych mieszkańców, którzy pozwalają na obecność czarnego sportu w tym miejscu. Skoro wyścigi psów, to oczywiście także odpowiedni budynek do obserwowania tychże wyścigów. Wielka szklana powierzchnia pozwala siedzącym przy stolikach ludziom śledzić zmagania i oczywiście obstawiać wyniki. Część kibiców żużlowych również stamtąd oglądała zmagania. Ci będący najbliżej okna siedzieli, z jednym wyjątkiem, którym oczywiście był Polak z wielkim napisem swojego ekstraligowego klubu. Cóż…

Na trybunach widać było kibiców z Oksfordu, Sheffield, Plymouth, Edynburga, Berwick, Ipswich, Wolverhampton, Bydgoszczy, Grudziądza, Leszna, Lublina i jeszcze pewnie kilku ośrodków. Ja byłem incognito. Zielona Góra jest bardzo „lubiana”, a nie po to jadę na takie zawody, żeby musieć wysłuchiwać komentarzy. Swoją drogą, można było zauważyć, że jest zdecydowana większość kibiców oglądała zawody z trybun i nie przeszkadzał im w tym deszcz. Widać, że są przyzwyczajeni do takich warunków.

Sam turniej Ben Fund Bonanza organizowany jest corocznie przez fundację Speedway Riders Benevolent Fund, która od 1948 roku pomaga żużlowcom występującym na brytyjskich torach, którzy w wyniku wypadków potrzebują pomocy w leczeniu, którym wypadki zmieniły wszystko i potrzebują specjalnego dostosowania swoich domów do nowych warunków. Żaden inny kraj nie ma takiego funduszu wsparcia dla żużlowców, którzy stracili zdrowie na torze. Przez całą imprezę na murawie chodziła maskotka, czyli Ben.

Turniej Ben Fund Bonanza jest zawsze planowany jako jedna z pierwszych imprez w sezonie. Podobnie było także w tym roku. Prognozy pogody nie były korzystne, w ciągu tygodnia nawet fatalne, ale ostatecznie skończyło się na mżawce i siąpieniu, które z jednej strony wyręczyły polewaczkę, a z drugiej – przyspieszyły tempo rozgrywania zawodów. Stawka była naprawdę zacna, przy czym dużą jej część stanowili reprezentanci miejscowych klubów. Widać było, że tutejsi kibice bardzo polubili Macieja Janowskiego. Dla nich to jest po prostu „Maciek” i nawet nauczyli się poprawnie to zdrobnienie imienia wymawiać. Słychać było pokrzykiwania z trybun „Maciek common”. A Maciek jechał różnie. Nie wiem dlaczego, ale często miał problemy z uciekającym tylnym kołem, przez co musiał kontrować motor, a więc wytraca prędkość.

Bardzo szybko przeprowadzono prezentację. Myślałem, że zawodnicy ustawią się koło startu i zostaną przedstawieni, a tym czasem każdy z nich zrobił jedno kółko i… tyle. Bez wielkich przemówień, bez marnowania czasu. Zanim zrozumiałem o co chodzi, większość zawodników już zjeżdżała do parkingu. A trybuny w Oksfordzie raczej nie należą do tych dających możliwość poszukania dobrego miejsca.

Kilka wyścigów było naprawdę zacnych, do czego przyczynił się m.in. ambitny i często bezkompromisowy Tobiasz Musielak, który czuł się świetnie na tym torze, jakby to był środek sezonu, a nie pierwszy start. Walczył, wyprzedzał. Chciało się go oglądać. Piękną akcją popisał się Fredrik Lindgren, który na przeciwległej prostej wjechał między dwóch zawodników. Potem w kolejnym biegu niemalże powtórzył ten manewr. Widać, że czuje się pewnie na motocyklu.

Nie czuł się za to dobrze na torze Jason Doyle. Na początek przywiózł zero z czwartego toru, potem pewnie wygrał, a w czwartym starcie pojechał bardzo szeroko w pierwszym łuku, nabrał ogromnej prędkości i wyglądało tak, jakby przy wejściu w drugi łuk dotarło do niego, że nie da rady zmieścić się na torze, więc ratował się kontrolowanym upadkiem, choć niestety motocykl wylądował w tym samym miejscu co zawodnik. Australijczyk wrócił na piechotę do parkingu i wycofał się z zawodów. Mieliśmy jeszcze dwa groźnie wyglądające wypadki. Jeden w wyścigu 250cc, a drugi na ostatnim okrążeniu finału, gdy w dziwny sposób Charles Wright stracił kontrolę nad motocyklem i fiknął spektakularnego kozła. Na szczęście bez groźnych konsekwencji.

Świetnie radził sobie Tom Brennan. Najpierw jechał przeciętnie, a potem – im trudniejsze były warunki, tym pewniej on czuł się na motocyklu. Wygrał finał, choć naciskał go Charles Wright, do momentu opisanego upadku. W trakcie zawodów ciągnik tylko raz pojawił się na torze – po pierwszej serii. Pomiędzy drugą a trzecią serią nie było nawet specjalnej przerwy, na czym ucierpiał mający problemy ze sprzętem i jadący bieg po biegu Rohan Tungate.

Tor jest typową krótką brytyjską agrafką. Wg danych z programu ma 286 metrów długości, stosunkowo długie proste i bardzo krótkie łuki. Zawodnicy zupełnie inaczej oba łuki pokonywali. O ile w początkowej fazie można było wyprzedzać po szerokiej na pierwszym łuku, to z czasem zawodnicy starali się tam trzymać raczej środka toru. Natomiast w drugim łuk wchodzili jakieś 2-3 metry od krawężnika, a potem wynosili się bardzo szeroko, niemalże odbijając się od dmuchanej bandy. Problem w tym, że z czasem zebrało się tam strasznie dużo materiału (nie było równania toru), więc jedni jechali szybko i zyskiwali, a inni zakopywali się i tracili na takim manewrze.

Trybuny są zdecydowanie dla tych, którzy nie narzekają na warunki. To ma też swoją drugą stronę – przychodzą ci, którzy chcą oglądać zawody, a oni zawsze dostosują się do warunków. Jak ktoś chce, może oglądać oczywiście zza szyby, tylko musi być odpowiednio wcześniej, żeby zająć dobry stolik. Generalnie kibice dostosowują się do warunków, w przeciwieństwie do tego co mamy w Polsce, gdzie warunki dostosowuje się pod kibiców.

Dodam jeszcze na koniec, że odbyły się trzy wyścigi kobiet, ale wypadałoby nad tą częścią zawodów spuścić zasłonę milczenia. Najpierw silnik na obrotach na starcie, chwilę potem niemalże zupełna cisza i po kolei odkręcanie gazu. Jedna z pań prawie nie jechała ślizgiem kontrolowanym. Poza tym, delikatnie rzecz ujmując, o ile żużlowcy dbają o wagę, to panie zawodniczki podążają jakby w odwrotnym kierunku.

Podsumowując, ciekawe rozpoczęcie sezonu 🙂

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
POWIĄZANE ARTYKUŁY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Informacje

2. Bundesliga – kilka informacji

Wyjaśnia się powoli sytuacja w 2. Bundeslidze. Wiadomo, że będzie tam pięć drużyn i każda zorganizuje jeden turniej na swoim torze. Turnieje odbywać się...

Terminarz niższych lig duńskich

Uzupełniłem w terminarzu rozgrywki niższych lig duńskich, których terminarze w tzw. międzyczasie się pojawiły. W 1.Div wystąpi osiem drużyn, w tym dwie z Holstebro. Ta...

Norwegia – wstępny terminarz na 2025 rok

Poniżej znajduje się propozycja terminarza norweskiego na sezon 2025. W lidze wystartują cztery drużyny i oczywiście każda zorganizuje jeden turniej. 15 czerwca - Mjøsa 22 czerwca...

Terminarz węgierski na 2025 rok

W końcu pojawił się terminarz węgierskiej federacji, określony jako tymczasowy. Nie ma niestety specjalnie pozytywnych informacji dla speedwaya. Nie odbędzie się planowana na 18...

Nadchodzące wydarzenia