Jakiś czas temu miałem moment w życiu, gdy dostrzegłem, że zmieniam priorytety. Zadaję pytania sobie, których wcześniej nie zadawałem i dostrzegam, że moje doświadczenia dają zupełnie inną perspektywę niż stary świat, w którym zostałem wychowany. Strasznie trudny czas, bo musiałem rozpocząć od nowa ustawianie priorytetów. To oczywiście proces, który trwa. Cały czas.
Skoro wiedziałem, że można mieć inne zdanie, to zacząłem słuchać. Czytałem wiele książek i słuchałem wielu audiobooków ludzi mądrzejszych ode mnie. Tam usłyszałem, że należy zapisywać swoje cele. Zapisanie powoduje, że stajemy się z nimi związani, ale możemy je oczywiście zmienić. Nie bardzo w to wierzyłem, ale dotarło do mnie, że w międzyczasie sam spisałem swoje podsumowanie, dzięki któremu dostrzegłem punkty przełomowe w moim życiu.
Jedną z decyzji, którą podjąłem po zakończeniu sezonu w 2016 roku, była świadoma rezygnacja z uczestnictwa w meczach ekstraligi – w moim przypadku chodziło o Falubaz. Wiem, że to może wydać się głupie i płytkie, ale żużel towarzyszył mi od kiedy pamiętam. To było kolorowe okno w szarej rzeczywistości świata gdzieś pomiędzy komuną a kościołem. To był mój prywatny świat, do którego nikt nie miał dostępu. I tak dorastałem z tym żużlowym przyjacielem. Miałem 10 lat, potem 20, potem 30, potem 40. I nagle wydarzyło się coś, co zmieniło wszystko. Kochana Żona na 40-te urodziny zapytała się co chciałbym dostać w prezencie. Odpowiedziałem, że moim marzeniem jest zobaczyć speedway w Anglii. I polecieliśmy z kumplem w nieznane. To był 2014 rok. Zawody w Poole, na następny dzień zawody w Ipswich. To nie tylko turnieje. To cała otoczka, podejście kibiców i ogromny szacunek jaki mieli dla zawodników. Ciężko to opisać. Żona mówi, że po powrocie miałem wielkiego banana na twarzy. Te trzy dni podróży sprawiły, że w kwestii żużla nie dało się już pewnych kwestii „odzobaczyć”.
Poznałem, że żużel może wyglądać inaczej. Potem były dziesiątki innych wyjazdów, które potwierdziły tę jakże prostą prawdę. I właśnie to chcę pokazać. To tylko moja opinia, każdy może mieć swoją.
Zacząłem dostrzegać klimat obiektów, które wg polskich realiów nie spełniają żadnych standardów. Zgadzam się – nie spełniają standardów, ale mają to coś, co powoduje, że znów chce się pokonywać kolejne kilometry, żeby móc zobaczyć, przeżyć, poczuć.
Mój cel? Pokazywać, że żużel może wyglądać inaczej. Przy okazji troszkę uszczypliwości w kierunku polskiego profesjonalizmu nie zaszkodzi 🙂

