Nie odpuszczam tematu poznania chociaż części przyczyn dzisiejszego kryzysu speedwaya, ale jestem na etapie układania kolejnych klocków, które udało mi się znaleźć.
W trakcie przeglądania starych programów wróciło kilka wspomnień. Kiedy miałem 8 lat, w Zielonej Górze po raz pierwszy rozegrano finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jak wierny kibic byłem niemalże pewien, że 22 lipca, czyli w dniu najważniejszego święta PRL (Święto Odrodzenia Narodowego) zasiądę obok mojego taty na trybunach zielonogórskiego stadionu. Ku mojemu rozczarowaniu okazało się, że w tym dniu jedziemy do rodziny.
Tak sobie myślę, że później chyba musiałem jakoś okazywać niezadowolenie (dla mnie była to absolutna zdrada), bo 11 sierpnia mój ojciec odebrał mnie po pracy od babci i z Jędrzychowa poszliśmy piechotą przez las na żużel – towarzyski czwórmecz młodzieżowy z udziałem zespołów Falubazu, Unii Leszno, Stali Gorzów i Startu Gniezno. To były moje pierwsze w życiu zawody młodzieżowe. Zobaczyłem żużlowców, których nie widywałem podczas imprez ligowych.
Warto zresztą dodać, że od 1983 roku wszedł obowiązek jazdy dwóch zawodników do lat 21 w składzie ligowym, przy czy każdy z nich musiał pojechać w co najmniej trzech z pięciu programowych wyścigów (w dwóch startach mogli być zastępowani przez seniorów) Wcześniej był obowiązek jazdy jednego zawodnika do lat 21 i jednego do lat 23. Ta regulaminowa zmiana, to też temat na niezły artykuł.
Dostałem też wypełniony program z finału IMP, załatwiony przez mojego tatę. Mimo wszystko jakiś niesmak do dzisiaj pozostał, skoro o tym pamiętam.
Tak swoją, to z programu finału IMP widać, że późniejszy mistrz, czyli Andrzej Huszcza, miał pierwotnie pełnić rolę rezerwowego. Zastąpił jednak Eugeniusza Błaszaka. W trakcie zawodów przegrał jeden bieg z Leonarderm Rabą, który z kolei przegrał wówczas też tylko raz – z Janem Krzystyniakiem, pełniącym rolę rezerwy toru.