Dość długą przerwę ostatnio miałem. Troszkę rzeczy się wydarzyło, a u mnie cisza. Spora w tym zasługa dostawcy usług hostingowych, który sprawił mi dość słaby prezent świąteczny w postaci zablokowania mojej bazy.
Chyba największym wydarzeniem okresu przedświątecznego było podpisanie umowy pomiędzy Falubazem a Markiem Cieślakiem. Jest to niewątpliwe wzmocnienie zielonogórskiego klubu, bo sami zawodnicy nie zawsze potrafią stworzyć zgraną ekipę. Musi być ktoś, kto tym wszystkim nadzoruje, a pan Cieślak niejednokrotnie pokazał, że potrafi to uczynić. Pisałem wcześniej, że w zasadzie jest mi obojętne kto obejmie funkcję pierwszego trenera i rzeczywiście jakoś nie robi to na mnie większego wrażenia. Może przekonam się w trakcie sezonu o wyższości takiego rozwiązania. Na chwilę obecną najbardziej zależy mi na uspokojeniu szumu medialnego wokół Falubazu i mam nadzieję, że Marek Cieślak nie będzie robił takiego zamieszania wokół siebie jak jego poprzednik. Piotr Żyto ma dobrą pozycję chyba tylko w Zielonej Górze, bo przez resztę kibiców jest delikatnie mówiąc nielubiany i wcale nie jest to efekt jego przeszłości. Mam wrażenie, że zamieszanie jakie czynił wokół własnej osoby było jednym z ważniejszych czynników wpływających na postrzeganie Falubazu przez fanów innych drużyn. Najkrócej rzecz ujmując, mamy opinię zapatrzonych w siebie preparatorów, dążących do celu poprzez przygotowywanie nawierzchni wypaczającej sens rywalizacji (selektywnej) oraz wykorzystywanie kruczków regulaminowych.
Wracając do osoby Marka Cieślaka, to trudno mu się dziwić, że wybrał ofertę z Zielonej Góry. Myślę, że każdy miałby dosyć pracy w klubie, gdzie od kilku lat są kłopoty z terminowymi wypłatami, skład zmusza raczej do walki o utrzymanie niż o medale, a na trybunach zasiada garstka kibiców. Myślę oczywiście o tym co działo się we Wrocławiu. Co prawda w zakończonym sezonie Betard prawie wszedł do finału, a potem otarł się o brąz, ale to wszystko było efektem naprawdę słabego sezonu zarówno Falubazu jak i Unibaksu. Teraz, gdy z wrocławską ekipą pożegnał się Jason Crump, szanse na odniesienie jakiegokolwiek sukcesu przez tę drużynę spadły w zasadzie do zera. Zresztą 10 lat pracy ewenementem na skalę krajową. Nie wiem czy jest drugi taki przypadek w dyscyplinie drużynowej z najwyższego poziomu rozgrywek.
Wydaje mi się, że wbrew temu co powszechnie ogłaszano, porozumienie między zielonogórskim klubem a nowym trenerem zawarte zostało dużo wcześniej, natomiast opcja przejścia do Włókniarza była tylko i wyłącznie faktem medialnym. Wiadomo, że sam M. Cieślak mieszka właśnie w Częstochowie, ale rozpoczęcie pracy w tym klubie, choć pewnie ambitniejsze od strony stricte sportowej, skazałaby go po raz kolejny na walkę o życie. Poza tym podjęcie takiego wyzwania w pewnym sensie dawałoby częstochowskiemu klubowi (a chyba najbardziej prezesowi Marianowi Maślance) niezasłużony pozytywny wizerunek i w jakiś sposób legitymityzowałoby jego działania z ostatnich kilku lat. Wiadomo, że sytuacja finansowa ekipy spod Jasnej Góry jest daleka od komfortowych, a ogólny obraz pogarsza niezbyt dobra atmosfera wokół klubu. Zamiana Betardu na Włókniarz, to tak jak wybór między złamaniem a zwichnięciem. Na tym tle Falubaz jest obiektem z zupełnie innego świata, bo daje właściwie gwarancję terminowych wypłat zarówno dla trenera jak i zawodników oraz pracę z drużyną złożoną z żużlowców prezentujących o wiele wyższy poziom sportowy. Nie znaczy to oczywiście, że mamy z góry zaklepane miejsce w pierwszej trójce, ale droga do tego celu jest na pewno protsza.
Po ostatnich transferach zielonogórska drużyna jest uważana za jednego z najpoważniejszch kandydatów do mistrzostwa, a nie zdobycie przez nią medalu byłoby ogromną niespodzianką. Jest to na pewno jakieś obciążenie i główną rolą nowego trenera będzie właśnie zminimalizowanie tej presji faworyta rozgrywek. Skład jest bardzo ciekawy i na pewno nie mamy się czego wstydzić. Nie ma się co oszukiwać. Jeśli nie będzie plagi kontuzji, to po takich wzmocnieniach celujemy w złoto, a każde inne rozwiązanie będzie mniejszym bądź większym niedosytem. Ja osobiście cieszę się bardzo, że nie dołącza do nas Kacper Gomólski, bo to daje szansę naszym juniorom. Całkiem prawdopodobne, że będziemy jechać składem z czterema wychowankami.
Wkraczamy właśnie w najnudniejszy dla kibica żużlowego okres. Transfery prawie zakończone, zawodów nie ma, pozostaje więc cierpliwie czekać jeszcze te trzy i pół miesiąca do rozpoczęcia nowego sezonu. Jak wielu zielonogórzan, patrzę optymistycznie w przyszłość. Nie wiem oczywiście jak będzie wyglądał kolejny rok. Mam jednak nadzieję, że w końcu zobaczę na W69 kawał dobrego żużla.