Rozmowy zakulisowe pewnie już trwają od jakiegoś czasu. A wyścig zbrojeń może być bardzo dziwny, wszak nie wiadomo jeszcze jak ostatecznie będą miały wyglądać przyszłoroczne rozgrywki. Przecież nie znamy szczegółów na temat KSM-ów, nie wiadomo czy te współczynniki dla drużyn będą obniżone, a może w ogóle ich nie będzie. Do tego mówi się o zmniejszeniu ilości klubów w ekstralidze w 2014 roku, co oznaczałoby, że w przyszłym roku mogą spaść bezpośrednio aż trzy drużyny. Póki co znamy dziewięciu uczestników ekstraligi walki o DMP 2013. Przed nami jeszcze rewanżowe baraże i może być ciekawie.
Tegoroczne rozgrywki pierwszoligowe były dość dziwne, bo startowało w nich tylko sześć drużyn, więc po rundzie zasadniczej aż 2/3 drużyn walczyło o awans, jedna była bezpieczna, a jedna musi swój byt obronić w barażach. Spośród czołowego kwartetu wiadomo było, że Łotyszy raczej udział w walce o mistrzostwo Polski nie interesuje, więc de facto pozostały na placu boju trzy ekipy. Ostatecznie po 13 latach spędzonych na żużlowej prowincji, do elity powraca Start Gniezno. Byłem w tym roku w tym mieście na Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego i muszę powiedzieć, że bardzo podobała mi się tamtejsza atmosfera wokół żużla i szukanie nowych pomysłów na tworzenie prestiżowych zawodów. Tylko czy po awansie nadal przyjazd gwiazd światowego speedway’a będzie jeszcze atrakcyjny dla fanów, skoro co dwa-trzy tygodnie pojawiać się będą na tamtejszym stadionie? Mam nadzieję, że tak i tego życzę organizatorom. Obiektywnie patrząc gnieźnieńskich działaczy czeka bardzo wiele pracy, bo skład jakim dysponowali w tym roku byłby pośmiewiskiem w ekstralidze, choć zawiera aż dwóch uczestników cyklu SGP. Można powiedzieć, że postawiono na doświadczenie, ale czy Bjarne Pedersen, Adam Skórnicki czy Magnus Zetterstroem będą chcieli po raz kolejny kompromitować się wśród najlepszych? Na pewno nie. Jakie z tego wypływają wnioski? Ano takie, że 80% seniorów jest do wymiany. Juniorzy? Tu akurat Start stoi całkiem nieźle, aczkolwiek wychowankom na pewno będzie brakowało doświadczenia na torach, gdzie nie mieli okazji zbyt wiele startować. Pozostaje jeszcze kwestia oświetlenia. Pracy więc sporo, ale wszystko jest do przejścia. Ważne, że w mieście jest zapotrzebowanie na żużel. Poza tym klub dysponuje całkiem fajnym stadionem i przede wszystkim ciekawym torem. Oby tylko w przyszłym roku własny obiekt był atutem Startu, bo w tym sezonie pomimo triumfu wyniki pozostawiały trochę do życzenia.
Kto będzie ostatnim uczestnikiem przyszłorocznej ekstraligi? Na razie dość nieoczekiwanie bliżej są grudziądzanie. To, że wygrali pierwsze spotkanie barażowe u siebie może nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem, ale zaliczka aż 12 punktów robi całkiem niezłe wrażenie. Tym bardziej, że w barażach musieli dostosować się do regulaminu ekstraligowego i zrezygnować z jednego uczestnika cyklu SGP, chociaż Peter Ljung i tak doznał kontuzji w Vojens. Szwed był w składzie na mecz ze Spartą, więc swoim urazem przyczynił się do zwycięstwa. Dzięki temu pojechał Hans Andersen i poprowadził swój zespół do triumfu. Jeszcze w ostatnim tygodniu działacze GTŻ-u próbowali wypożyczyć swojego wychowanka Artura Mroczkę ze Stali Gorzów, żeby zwiększyć siłę rażenia. Próby spełzły na niczym, bo chociaż Artur nie jeździ w swoim aktualnym klubie, to jest tam… jedynym rezerwowym, a nikt przed najważniejszą rozgrywką nie będzie pozbywał się rezerwowego, gdy ilość kontuzji jest tak porażająca. Mimo wszystko udało się pokonać wrocławian i pewnie jednym z atutów był tor, na którym przeciwnicy niezbyt często mieli okazję ostatnio startować. Problem polega na tym, że w dokładnie takiej samej sytuacji będą grudziądzanie w rewanżu. Ten tuzin zaliczki nie zmienia faktu, że faworytem dwumeczu nadal są obecni ekstraligowcy i będę mocno zaskoczony, jeśli końcowy wynik będzie inny.
Jeszcze dziwniejsze rozgrywki były w drugiej lidze, gdzie wycofała się drużyna z Krosna. Rok wcześniej skorzystano tam z „zz” przedstawiając lewe zwolnienie lekarskie, bo zawodnik nie chciał wystąpić z powodu zaległości finansowych. Mimo wszystko klub dostał licencję na starty, a postępowanie zakończyło się w tym roku nałożeniem kary w wysokości 10 tys. zł. Krosno pieniędzy nie miało, więc wycofało się z rozgrywek, chociaż mam wrażenie, że bardziej chodziło tam o chęć zaoszczędzenia, bo podpisano bardzo dużo kontraktów, a większych szans na awans raczej nie było. Zresztą klubu na awans chyba nie stać. Ekipa z Piła, która rok wcześniej wygrała te rozgrywki zbyt późno uregulowała sprawy finansowe i musiała czekać na zgodę pozostałych klubów drugoligowych. Najdłużej pilanie musieli czekać na akceptację z… Krosna. Do tego doszła drużyna z Rybnika, która teoretycznie powinna startować w I lidze, ale w związku z niemożnością uregulowania zobowiązań powstał nowy klub, startujący oczywiście od najniższej klasy rozgrywkowej. Udało mi się raz być w tym roku na meczu w Rawiczu. Rywalem był Kolejarz Opole. Opolanie narobili wiele hałasu, pościągali armię zaciężną, wyrzucili trenera w trakcie rozgrywek (faktycznie nie był najlepszym taktykiem), grozili karami zawodnikom i w efekcie nie ma ich nawet w barażach.
Pierwsze miejsce w II lidze zajął Kolejarz Rawicz, gdzie budżet na ten sezon wynosił 600 tys.zł, przynajmniej taką wersję przestawił ostatnio Piotr Żyto w Radiu Zielona Góra. Teraz przed „Niedźwiadkami” spore wyzwania organizacyjne, bo ktoś wymyślił sobie oświetlenie. W ogóle sytuacja jest dziwna, bo rawiczanom zależeć będzie na utrzymaniu, ale na awansie już raczej niekoniecznie, czyli będą kolejną po Łotyszach drużyną nie walczącą o najwyższe cele w pierwszej lidze. Podobne zamiary ma chyba Orzeł Łódź, więc jak tak dobrze się przyjrzeć, to na awansie zależeć będzie tegorocznym spadkowiczom, może Lublinowi i ewentualnie ekipie z Ostrowa, która jednak musi jeszcze formalnie potwierdzić swoją przynależność do wiceelity zwycięstwem w barażowym dwumeczu z Rybnikiem. Na wyjeździe ostrowianie triumfowali, czyli teraz muszą tylko postawić kropkę na „i”.
Chętnie w przyszłym roku znów odwiedziłbym tory zaplecza ekstraligi i mam nadzieję, że mi się to uda.