W końcu znalazł się ktoś odważny, kto zebrał trzech polskich uczestników cyklu Speedway Grand Prix i dał im do wypełnienia gotowy formularz z oświadczeniem o zagrożeniu jakie powodują nowe tłumiki. W razie nie przyjęcia wniosku sprawa ma zostać przekazana do prokuratury. Taka prosta rzecz, a zajęła tyle czasu. Widać cała akcja jest dość przekonująca, bo przewodniczący PZMot jeszcze tego samego dnia przesłał wniosek do FIM-u. Śmieszność całej sytuacji polega na tym, że… żadna ze stron nie ma argumentów na poparcie swoich tez.
Sposób jest prosty – zebranie oświadczeń mistrza świata, wicemistrza świata i mistrza Polski o zagrożeniu jakie niesie ze sobą używanie nowych tłumików, czyli o ich złym wpływie na możliwość sterowania motocyklem i postraszenie prokuratorem. Akcja jest mocno medialna, więc zyskała poparcie kibiców, ale wiadomo, że fani kierują się argumentami, że się tak wyrażę, bardzo subiektywnymi, które nie mają żadnej wartości prawnej. Nie można zapominać, że cała trójka żużlowców kilka miesięcy temu dobrowolnie wyraziła zgodę na używanie tego sprzętu w cyklu Grand Prix. Dodatkowo tylko jeden z nich – Janusz Kołodziej – miał okazję uczestniczyć w zawodach (ubiegłoroczne Grand Prix Challenge), gdzie właśnie te tłumiki były używane. Pozostała dwójka swoją opinię wyraża najwidoczniej po jazdach treningowych. Przeciw wnioskowi jest niestety rzeczywistość. W ubiegłym roku nie doszło do żadnej poważnej kontuzji spowodowanej używaniem tłumika nowego typu, jak również nie było zwiększonej liczby defektów.
Wnioskodawcy zarzucają FIM-owi brak ekspertyzy potwierdzającej bezpieczeństwo użycia nowego tłumika i jest to zarzut bardzo poważny. Z drugiej jednak strony prawdopodobnie sami także nie posiadają ekspertyzy potwierdzającej niebezpieczeństwo, a opierają się tylko na oświadczeniach, które dla sądu nie są żadnym dowodem. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić żeby którykolwiek z prokuratorów podjął się prowadzenia sprawy na podstawie subiektywnej oceny osoby nie będącej biegłym.
Pobawię się we wróżkę. Pamiętając o tym, że wniosek dotyczy tylko terenu Polski widzę trzy możliwości:
1. FIM zgadza się z argumentami i pozwala na używanie w naszym kraju starych tłumików. Niby zwycięstwo, ale wciąż firma King wciąż ma zakaz ich produkcji. W innych ligach królują nowe tłumiki, więc ci sami zawodnicy używają ich w Szwecji, Anglii czy cyklu SGP. Lekka paranoja. Za rok mamy powtórkę z rozrywki.
2. FIM nie zgadza się z argumentacją, ale polski sąd przychyla się do wniosku. Nawet zakładając szybkie rozpatrzenie, sprawa zajęłaby pewnie kilka miesięcy, w ciągu których żużlowcy byliby zmuszeni do używania homologowanych, czyli nowych tłumików. Wraz z wejściem w życiem wyroku, wszelkie turnieje z użyciem nowych tłumików w Polsce byłyby zakazane, a jednocześnie FIM nie zezwalałby na montowanie starych. Efekt – do czasu osiągnięcia wspólnego stanowiska zostalibyśmy bez żużla.
3. FIM nie zmienia decyzji, a sąd nie popiera wniosku. Pełny triumf działaczy i wstyd wnioskodawców. Jedziemy na nowych tłumikach.
Według mnie jest za późno, a argumenty są za słabe. Nie wierzę, że faktycznie takie pismo odniesie jakiś skutek. Jeśli cała akcja się powiedzie, to FIM okaże się beznadziejną organizacją.