W niedzielę odbędzie się druga kolejka żużlowej ekstraligi. Można znów zabawić się w eksperta i wytypować wyniki. Całkiem ciekawie jest też w niższych ligach i w umie fajnie byłoby się zająć także nimi. W końcu na ekstralidze polski żużel się nie kończy.
Tarnów – Zielona Góra
Z oczywistych względów ten mecz najbardziej mnie interesuje. Po jednym meczu trudno coś sensownego wysnuwać, bo ani klęska Unii we Wrocławiu nie skazuje „Jaskółek” na kolejne przegrane, ani wygrana Falubazu nie stawia zielonogórzan w roli zdecydowanego faworyta. Ja nie mam najlepszego zdania o drużynie z Tarnowa. Dla mnie jest to raczej grupa zawodników występująca pod wspólną nazwą, a do tego trener nie ma specjalnych umiejętności motywacyjnych. Pisałem wcześniej, że tu każdy ma coś co udowodnienia i jak na razie nikt nic pozytywnego nie udowodnił. Nie znaczy to oczywiście, że Unia (jakoś nazwa Tauron Azoty nie przechodzi mi przez klawiaturę) nie będzie wygrywać. Każdy z tych żużlowców jeździć potrafi, tylko mój główny zarzut jest taki, że oni raczej sumują indywidualne zdobycze, a nie próbują zdobywać punktów razem. Na dzień dzisiejszy trener M. Wardzała ma w obwodzie Leona Madsena i teoretycznie mógłby go wypróbować. Musiałby jednak zastąpić Fredrika Lindgrena lub Martina Vaculika. Myślę, że Słowak ma na tyle silną pozycję, że może być spokojny o miejsce w składzie.
Argumentem przemawiającym za gospodarzami jest dopasowanie do specyficznego, straszliwie długiego toru. W zasadzie poza juniorami reszta jest dość równa, choć bez wielkich fajerwerków. Na pewno tarnowianie nie mogą sobie pozwolić żeby, podobnie jak to było we Wrocławiu, dwóch seniorów nie zdobywało punktów. Jeśli wszyscy pojadą na przyzwoitym poziomie, to powinni niezbyt wysoko, ale spokojnie wygrać.
Obawiam się trochę wyjazdów. Co prawda zamiana Lindgrena na Andreasa Jonssona daje dużo stabilniejszy skład, ale jednak widać, że zielonogórzanie poza Piotrem Protasiewiczem, nie są jeszcze w wysokiej formie. To cały czas jest przeciętność i to może nie wystarczyć. Poza tym, mimo zwycięstwa, atmosfera w klubie chyba nie jest specjalnie wesoła. Wpadki organizacyjne i głośna część niezbyt kulturalnych „kibiców” burzy budowany od wielu lat wizerunek profesjonalnego klubu z najlepszymi w Polsce fanami. Nie wiem czy będzie to miało przełożenie na zawodników, bo większość z nich nie mieszka przecież w Zielonej Górze.
Myślę, że tarnowianie muszą wygrać żeby zmazać plamę z pierwszej kolejki i zawalczyć o swoich kibiców, natomiast goście mają pewien luz, bo w końcu runda zasadnicza jest tylko po to żeby ją odjechać i załapać się do szóstki, nie psując jednocześnie za bardzo atmosfery. Mimo wszystko uważam, że faworytem są gospodarze, mając za sobą atut własnego specyficznego toru. Mój typ: 48:42
Gorzów – Częstochowa
Niezależnie od wyniku to na pewno będzie dobry mecz, jeśli oczywiście tor pozwoli na walkę. Częstochowianie nie mają nic do stracenia. Przyjeżdżają do „stolicy światowego żużla” jako chłopiec do bicia i nie mając żadnych obciążeń mogą naprawdę pokazać kawał dobrego speedway’a, bo walczyć potrafią wybornie. Najsłabszym ogniwem gości są juniorzy i tutaj spodziewam się, że przywiozą tylko jeden punkt w pierwszym wyścigu. Jeśli uda się im pokonać któregoś z rywali, to uznam ten fakt za ogromną niespodziankę. W szeregach gospodarzy nie może jeszcze co prawda jechać Bartosz Zmarzlik, który 16 lat skończy dopiero we wtorek, ale Paweł Zmarzlik i Łukasz Cyran, jeśli tylko nie zostaną obciążeni zbyt wielką presją, powinni w sumie przywieźć w meczu 7-8 punktów.
Głównym wrogiem gospodarzy są… oni sami. Po słabym meczu w Rzeszowie presja na zwycięstwo jest potworna, chociaż chyba nawet ona nie jest w stanie sprawić, że Stal tego meczu nie wygra. Myślę, że Tomasz Gollob i Nicki Pedersen tym razem zakręcą się koło kompletu, a reszta… No właśnie reszta jest tak nieprzewidywalna, że może spotkanie równie dobrze wygrać jak i zawalić. Dziwne, że trener nie zamierza odstawić od składu Hansa Andersena, który został okrzyknięty głównym winowajcą ostatniej porażki. Przecież w obwodzie jest jeszcze Artur Mroczka – chłopak mniej utytułowany, ale za to na pewno ambitniejszy. Tu i ówdzie krążą pogłoski, że Duńczyk ma zapisaną w kontrakcie gwarantowaną ilość meczów i jego wystawienie jakoś by uprawdopodobniło te plotki.
Na niekorzyść gości na pewno działa nieznajomość toru przez braci Łagutów i Daniela Nermarka, co szczególnie na początku meczu być problemem. Nie ukrywam, że życzę gościom jak najlepiej, ale trudno się spodziewać, żeby gorzowianie tak bardzo dali ciała. Mój typ: 51:39.
Leszno – Rzeszów
Faworyt w tym pojedynku jest jeden – gospodarze. Pierwszy mecz leszczynian może nie był wielkim pokazem, ale zwycięstwo w Częstochowie jest cenniejsze niż się pozornie wydaje. Głównym atutem „Byków” jest wyrównany skład. To powinno wystarczyć na rzeszowian. Nie spodziewam się po gościach jakiejś rewelacji. Pierwszy mecz z Gorzowem wygrali co prawda nadspodziewanie wysoko, ale nadal skład to Jason Crump i długo nic. Szansa, że Rafał Okoniewski czy Maciej Kuciapa podejmą wyrównaną walkę jest niewielka.
Trudno tutaj coś więcej napisać. Jeśli rzeszowianie podejmą walką, to już sam ten fakt będzie sporym zaskoczeniem. Ich szansą jest to, że nikt na nich nie stawia, więc jadą bez obciążeń. Mój typ: 52:38.