Tytuł chyba najdelikatniej oddaje mój nastrój po ogłoszeniu nowych kontraktów w Falubazie. Na chwilę obecną bardziej są to dla mnie „wzmocnienia” niż wzmocnienia. Widać wyraźnie, że tym razem Robert Dowhan przegrał walkę o nowych żużlowców, więc mamy to co mamy.
Jedynym pozytywem jest dla mnie informacja, że wciąż będzie u nas startować Jonas Davidsson. Wcześniej kontrakt przedłużył Patryk Dudek, a Piotr Protasiewicz, Andreas Jonsson oraz pozostali juniorzy mają długoletnie umowy. Teraz doszli jeszcze Rune Holta, a także Krzysztof Jabłoński i nie bardzo wiadomo po co Łukasz Jankowski. Jest jedno małe „ale”: z sześciu najlepszym ludzi nie można złożyć składu, bo ich wspólny KSM wynosi ponad 43 punkty. Nie wiem czy to chęć mobilizowania poprzez posadzenie któregoś z żużlowców na ławce czy zwykła chęć zabrania polskich zawodników rywalom. Znając realia chodzi o drugie rozwiązanie, czyli klasyczny pies ogrodnika – skoro nie może być dobrze u nas, to chociaż utrudnimy sprawę innym.
Wiadomo, że gra szła o Grigorija Łagutę i nie ma się co oszukiwać, że Rune Holta jest jedynie rozwiązaniem zastępczym, żeby nie powiedziano, iż Falubaz osłabił się po odejściu Grega Hancocka. Norweg z polskim paszportem potrafi oczywiście jeździć i nieraz to udowadniał. Jednak jego dbanie o atmosferę w drużynie oraz spojrzenie na kolegów z pary pozostawia wiele do życzenia, bo to najczystszy przykład indywidualisty. Poza tym chłop ma już swoje lata i nie jestem przekonany, żeby zależało mu specjalnie na polskiej lidze, nie licząc oczywiście pieniędzy, które można stąd wyciągnąć. Mam wrażenie, że priorytetem jest dla niego szwedzka Elitserien i nic się w tym względzie nie zmieni.
Tak sobie myślę, że spośród tych trzech wzmocnień najlepszym jest zatrudnienie Krzysztofa Jabłońskiego. Nie oczekuję, że będzie robił komplety, bo ma stanowić solidną drugą linię, czyli punktować na poziomie 7 – 8 „oczek”. Ambicji i woli walki na pewno mu nie brakuje, a że mówi to co myśli, to taki już jego urok. W każdym razie może to być dla niego ostatnia szansa na powalczenie o medal DMP, bo jeśli się dobrze orientuję, nie posiada go jeszcze w swojej kolekcji. Ma już 34 lata, więc ewentualny słaby sezon praktycznie przekreśli jego szanse na miejsce w innej ekstraligowej drużynie na następne lata.
Nie potrafię zrozumieć sensu kontraktowania Łukasza Jankowskiego. Może ma pracować jako szpieg, wszak jego ojciec jest trenerem Unii Leszno. Żarcik. Po prostu nie potrafię znaleźć żadnego sensownego argumentu dla ściągania tego zawodnika. Jeśli tak ma działać reforma rozgrywek, to po raz kolejny uchwalono gówno, z którego po roku działacze zaczną się wycofywać. Tyle, że rok mamy w plecy.
Gdybym musiał wybierać, to z tej trójki pozostawiłbym tylko wychowanka Startu Gniezno. Nie rozumiem posunięć kadrowych. Mając w obwodzie Kacpra Rogowskiego, Adama Strzelca, Łukasza Sówkę i Aleksa Loktajewa (pamiętając wciąż o Grzesiu Zengocie) ściąga się za niemałe pewnie pieniądze żużlowców mających najlepsze lata już za sobą. Gdzie jest budowanie składu na wychowankach, gdzie dbanie o budżet, gdzie patrzenie w przyszłość? Cała trójka podpisała umowy roczne, więc za dwanaście miesięcy znów zostajemy bez składu. Wysoka jest cena wejścia pana prezesa na polityczne salony. Kiedyś prezes miał zupełnie inne priorytety. Ciekawe jak zareaguje na to „magia”?