W Fjelsted na trybunach i w parkingu można było zobaczyć kilku byłych i wciąż aktywnych duńskich zawodników. Jako menadżer reprezentacji pracował tam Nicki Pedersen, jako mechanik i pomocnik swojego syna pracował Brian Andersen (Mikkel wygrał te zawody), jako widzowie byli obecni Hans Andersen i Peter Kildemand, a po trybunach przechadzał się Chris Wennerstrom. Pewnie było jeszcze więcej żużlowców, których nie rozpoznałem.
Najbardziej jednak zwróciłem uwagę trzykrotnego indywidualnego mistrza świata Erika Gundersena. Nie miałem niestety okazji zobaczyć na żywo na torze. Być może tytułów zdobyłby więcej, gdyby jego kariery nie przerwał tragiczny wypadek w finale Drużynowych Mistrzostw Świata na torze Odsal w Bradford. To było 17 września 1989 roku, a Erik Gundersen miał wtedy 30 lat. Zdecydowanie należy do ścisłej czołówki, jeśli chodzi o złote medale. (3 x IMŚ, 7 x DMŚ, 5 x MŚP, 2 x MŚ long track, 2 x Zlata Prilba).
Pomimo wypadku 65-letni dziś Duńczyk pozostał przy żużlu i aktualnie trenuje kadrę 85cc swojego kraju.