Zabrałem dziecko w Wielką Sobotę na stadion. Chciałem podziękować Rafałowi Dobruckiemu za jazdę, chciałem pooglądać fajne zawody, a przy okazji zrobić dziecku spacer. Jeszcze w piątek wieczorem w Radiu Zielona Góra Rafała zapraszał kibiców na godz. 15:30. Niestety, potraktowano kibiców piąte koło u wozu. Czuję się oszukany przez organizatorów i przez głównego bohatera. Czytaj więcej
Rune Holta
Zielonogórsko-leszczyńskie początki
Zasiadłem sobie na trybunach podczas niedzielnego sparingu pomiędzy Falubazem a Unią Leszno. Ciężko wyciągać jakieś daleko idące wnioski z tego co zobaczyłem, niemniej widać, że w obu drużynach szału wielkiego nie ma. Dodatkowo sprawę komplikuje kontuzja Jonasa Davidssona.
Czytaj więcej
Falubaz kontra Falubaz – fotorelacja
Sporo czasu minęło od pierwszego tegorocznego turnieju, ale wcześniej nie dałem rady umieścić moich zdjęć. Chciałbym podkreślić, że organizatorzy przygotowali bardzo fajny tor i mam nadzieję, że będą to kontynuować. Bo pomimo wszystkich zawirowań wokół zielonogórskiego stadionu nie mam wątpliwości, że Falubaz będzie występował na własnym obiekcie. Skąd wynika moja pewność? Nie ma w polskim żużlu człowieka z jajami, który potrafiłby podjąć decyzję o odebraniu licencji mistrzowi Polski. Bo to, że Falubaz powinien mieć licencję odebraną jest bezsporne.
Mój obecny stosunek do Falubazu
Przeczytałem ostatnio na forum sportowych faktów ciekawy komentarz dotyczący Falubazu. Otóż jeden z użytkowników napisał, że dla niego Falubaz jest lepszy niż seks, ale to co dzieje się ostatnio, to seks z kobietą, której się nie kocha. Choć nie mam osobistych doświadczeń w tym zakresie, to przyznam, że jest coś w tych słowach, co oddaje także mój stosunek do zielonogórskiego klubu. Postaram się poniżej sprecyzować, jak rozumiem ten komentarz.
Szału nie ma…
Tytuł chyba najdelikatniej oddaje mój nastrój po ogłoszeniu nowych kontraktów w Falubazie. Na chwilę obecną bardziej są to dla mnie „wzmocnienia” niż wzmocnienia. Widać wyraźnie, że tym razem Robert Dowhan przegrał walkę o nowych żużlowców, więc mamy to co mamy.