Jak można było się spodziewać, trzy grupy (centrala, kluby i zawodnicy) doszły do porozumienia. Musiały się oczywiście porozumieć, bo nikomu żaden bojkot rozgrywek zwyczajnie nie opłacał się. Żużlowcy przyzwyczaili się do dużych pieniędzy, działacze z centrali też pewnie nieźle żyją z rozgrywek żużlowych, a kluby stoją przed ważnym wydarzeniem (pozornie nie mającym nic wspólnego ze sportem), czyli przyszłorocznymi wyborami samorządowymi.
Czytaj więcej