Sezon jeszcze się nie zaczął, a „Internet płonie” z powodu afery z jednym z najlepszych polskich zawodników. Coś, co można by uznać za niedogadanie pewnych kwestii organizacyjnych na linii menadżer reprezentacji – zawodnik, nagle urosło do rangi przewinienia o skali zdrady narodowej.
Ja rozumiem, że jest regulamin, obowiązujący od 1 stycznia 2008 roku (przynajmniej ten na stronie PZM), który w rozdziale 4 (Obowiązki członka kadry narodowej) mówi m.in., że zawodnicy kadry narodowej mają obowiązek przestrzegania postanowień managera (takie słowo jest w regulaminie) i lekarza reprezentacji, a także wzięcia udziału we wszystkich zgrupowaniach, obozach szkoleniowych, do których zostali wyznaczeni. To są oczywiście zapisy bardzo ogólne, zresztą sam „Regulamin szczegółowy wyłaniania kandydatów do kadry narodowej w sporcie żużlowym” ma niespełna 1,5 strony. Czy Maciej Janowski wziął udział w zgrupowaniu? Tak. Czy menadżer Rafał Dobrucki mógł postanowić inaczej? Oczywiście, że tak. Wszystko jest kwestią dobrej woli. Oczywiście pod warunkiem, że rzeczywiście decyzję podejmuje menadżer…
Dlaczego doszło do tego, do czego doszło? Nie wiem. Sam fakt zgrupowania kadry w okresie przygotowawczym do sezonu jest jakiś dziwny. Zabiera się całą grupę zawodników po to, żeby wystawić trzech w rozgrywkach Speedway of Nations (w październiku), pięciu w Drużynowych Mistrzostwach Europy (pod koniec czerwca) i pięciu w Drużynowych Mistrzostwach Europy U24 (pod koniec lipca) i to chyba tyle. Przynajmniej w kwestii seniorów. Na Maltę poleciało 13 zawodników: 5 seniorów (Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski, Patryk Dudek, Dominik Kubera, Jarosław Hampel) dwóch zawodników kadry U24 (takiej kadry nie ma w regulaminie na stronie PZM), czyli Mateusz Cierniak i Bartłomiej Kowalski oraz 6 juniorów (Wiktor Przyjemski, Bartosz Bańbor, Jakub Krawczyk, Oskar Paluch, Antoni Mencel i Damian Ratajczak). Zabrakło Janusza Kołodzieja, który wciąż leczy kontuzję.
Rozumiem, że jednym z celów takiego zgrupowania jest zbudowanie dobrej atmosfery. Już wiadomo, że tego zadania nie udało się zrealizować, bo zarówno atmosfera w kadrze, jak i wokół niej jest gorsza niż była przed zgrupowaniem. Czy były jakiekolwiek inne cele? Przecież zawodnicy i tak są w trakcie okresu przygotowawczego, trenują we własnym zakresie, bo są zawodowcami, więc te kilka dni niczego nie poprawi w tych przygotowaniach. Wszyscy oczywiście wiedzieli wcześniej o terminie obowiązkowego wyjazdu, mogli sobie ułożyć przygotowania tak, żeby obecność na Malcie nie zakłóciła ich harmonogramu. Inaczej mówiąc, mogli przygotować się na to, żeby to zgrupowanie nie zakłóciło ich przygotowań do sezonu.
Tak jak ważne jest przygotowanie kondycyjne, mentalne, tak samo ważne, a często nawet ważniejsze jest przygotowanie finansowe i sprzętowe. Nikomu nie trzeba o tym mówić, zwłaszcza byłym zawodnikom. Jeśli miałbym wtrącić w to wszystko swoją opinię, to tutaj wcale nie chodzi o samowolny wyjazd ze zgrupowania. Chodzi o to, żeby wypełniać wszystkie zobowiązania, choćby nie wiem jak były idiotyczne. Po co? Żeby nie pokazywać innym, że można postępować po swojemu. A Maciej Janowski i tak idzie własną ścieżką, ponownie podpisując kontrakt w lidze angielskiej. Jako jedyny zawodnik polskiej kadry.
Ja nie przepadam za Rafałem Dobruckim. Kiedyś pojechałem na półfinały IME U19 do Pardubic (dwa turnieje w ciągu jednego dnia). Na stadionie było kilkudziesięciu kibiców. Zagadnąłem Rafała Dobruckiego, ale coś mi odburknął, jakby był w tych Pardubicach za karę. Warto jednak dodać, że za jego kadencji menadżerskiej nasza reprezentacja w Speedway of Nations (2021, 2022, 2024) dwukrotnie nie zdobyła żadnego medalu, a w Drużynowym Pucharze Świata (2023) Polacy we Wrocławiu zdobyli złoto, które zapewnił w ostatnim wyścigu… Maciej Janowski. Który z tych dwóch facetów jest bardziej potrzebny kadrze? Mam swoją opinię na ten temat.
Na R. Dobruckiego poleciały gromy. Podobno kibice go nie chcą, tyle że kibice są potrzebni tylko wtedy, kiedy można na nich zarobić. Korzystają więc z tego tzw. dziennikarze. Decyzję o wykluczeniu M. Janowskiego z kadry podjął jednak Zarząd Główny PZM i zrobił to, co warto podkreślić, jednogłośnie. Zastanawiam się jaką decyzyjność w całym tym bałaganie ma menadżer reprezentacji?
Finał SoN w latach 2025-2026 będzie rozgrywany w Polsce, więc pewnie w końcu nasza reprezentacja zdobędzie złoto. Czy do tego potrzeba całej tej regulaminowo-medialnej otoczki? Wydaje się, że wystarczy zawodnikom nie przeszkadzać.
Pozostaje jeszcze kwestia obsady Złotego Kasku, do którego zawodnicy są nominowani przez GKSŻ. Złoty Kask, jak wiadomo, jest jednocześnie walką o możliwość uczestniczenia w kwalifikacjach do Grand Prix Challenge. Brak nominacji oznacza więc dla zawodnika koniec marzeń o udziale w cyklu SGP w 2026 roku. Ciekawe co wykluje się w głowach działaczy polskiej centrali w ciągu najbliższego półtora miesiąca?