Stadion żużlowy w Zielonej Górze przechodzi spore zmiany. Pierwszy sparing optymistycznie zaplanowano na 23 marca, ale z komunikatu PZM wynika jasno, że dopiero 2 kwietnia będzie weryfikacja toru przez przedstawicielu GKSŻ i EŻ. Podnoszone są łuki, co oznacza, że zielonogórska drużyna będzie uczyć się tego owalu. Tylko czy zielonogórska drużyna w ogóle istnieje skoro właściwie nie ma tam zielonogórzan?
Starzeję się i nie da się ukryć, że zrobiłem się sentymentalny. W ciągu ostatnich 15 lat zniknęło wiele charakterystycznych elementów obiektu, na którym w pewien sposób wychowałem się. Aktualnie pozostały właściwie już tylko mur przy bramach wejściowych i stara brama do parkingu od strony ul. Wrocławskiej. Mam cichą nadzieję, że chociaż ta jedna brama nadal pozostanie. Wiem, że powiększenie i unowocześnienie stadionu było konieczne, więc siłą rzeczy wiele starych elementów musiało zniknąć. Mimo wszystko jednak wydaje mi się, że ten nasz stary kurnik, który zaczął znikać prawie 20 lat temu, miał swój klimat. Wiem, że był obskurny, że nie było toalet, ani zaplecza gastronomicznego, ale siedziało się blisko toru, czuło się tą prędkość, jechało się niemal z żużlowcami, bez tych wszystkich przeszkadzających płotów i słupów z nagłośnieniem, które dziś i tak nie działa. Wtedy po prostu przychodziło się na żużel, więc potrzeby były mniejsze.
Pierwszy aparat cyfrowy kupiłem w 2008 roku. Wtedy już nie było charakterystycznego budynku klubowego, który został zastąpiony dzisiejszym obiektem przeznaczonym dla specjalnych gości, a formalnie wybudowanym jako… zaplecze lodowiska. Zdążyłem jednak jeszcze zrobić zdjęcia z czasów sprzed dzisiejszej trybuny K, z ławkami, ze starą wieżyczką i analogową tablicą wyników. Ja wiem, że to wszystko trzeba było zmienić, bo pewnie i tak samo by się zawaliło, ale pozostał sentyment do tego stadionu, który odwiedzałem jako młody chłopak i zawsze czułem ekscytację, gdy przekraczałem jego bramę.
Dla mnie ten dzisiejszy stadion nie ma klimatu. Jest dramatycznie nijaki. Na imprezach młodzieżowych udostępniane są dwa sektory, więc widzi się to, czego nie zasłonią ochroniarze i ludzie mający wewnętrzną presję uwieczniania telefonem tego, co pewnie i tak jutro usuną. To zapewne także efekt zniechęcenia ligowym speedwayem ze wszystkimi tego konsekwencjami. Tak dla przypomnienia udostępniam kilka zdjęć starego stadionu, który dziś pewnie wygląda żałośnie, ale dla mnie był przez wiele lat ulubionym miejscem.