W sobotę miałem okazję być dobrym towarzystwie na zawodach w duńskim miasteczku Slangerup. Na niespełna godzinę przed rozpoczęciem słychać było burzowe grzmoty, ale wydawało się, że chmura przejdzie bokiem. Niestety po jakimś czasie zaczęło kropić, a potem mieliśmy prawdziwe oberwanie chmury trwające kilkadziesiąt minut. Szczerze mówiąc nie wierzyłem, że zawody po takiej ulewie dojdą do skutku. A jednak…
Muszę się przyznać, że nie doceniłem duńskich organizatorów. Jestem pełen podziwu dla pracy, którą wykonali, a także chylę głowę przed wielkim spokojem z jakim przygotowywali tor oraz znajomością zachowania się nawierzchni w określonych warunkach pogodowych.
Ponieważ obiekt leży w pewnej odległości od samego miasteczka, a w Slangerup nic specjalnie ciekawego nie ma, więc zostało nam tak naprawdę czekanie na miejscu na zakończenie prac i rozpoczęcie zawodów. Dzięki temu mogliśmy obserwować wszystko co dzieje się na torze i poza nim. Jeszcze w trakcie opadów zebrało się jury zawodów z organizatorami. Na spotkaniu podjęto decyzję, że dalsze decyzje zostaną podjęte o godz. 18. Prace na torze szły jednak na tyle sprawnie, że ok. 17:40 odbyło się spotkanie sędziego z zawodnikami, po którym wiedzieliśmy, że zawody rozpoczną się o godz. 19:30.
A jak wyglądały same prace? Tor był dobrze przygotowany na opady. Łuki są pochylone, więc cała woda słynęła w stronę krawężnika. Na każdym z łuków są dwie studzienki, które jednak wobec skali opadów przestały przyjmować wodę. Wyciągnięto więc pompę, którą wypompowywano wodę na wyjściu z drugiego łuku, a ciężarówka do opróżniania przenośnych toalet wypompowywała wodę ze studzienki na środku drugiego łuku, do której zgarniano też wodę z wejścia w drugi łuk. Potem operację powtórzono na pierwszym łuku. Po usunięciu pomp wjechały dwa traktory. Pierwszy rozsypywał suchą mączkę na miejsca, gdzie wcześniej stała woda, a drugi zajmował się pozostałą częścią toru. Efektem tych prac był świetnie przygotowany tor, na którym zawodnicy mogli bezpiecznie rywalizować.
Co ważne, ten ciężki samochód wywożący wodę wcale nie zapadał się na namokniętym torze. Nie jest łatwo przekazać to wszystko tak, żeby czytający mogli sobie to wszystko wyobrazić. Dla zobrazowania tego co starałem się opisać załączam kilka zdjęć.