Udało mi się na początku meczu Falubaz – Sparta zrobić kilka zdjęć. Potem zaczęło padać, a więc pojawiły się parasole. Po co się denerwować, że nie można fotografować, skoro można w takich warunkach po prostu schować aparat i skupić się wyłącznie na oglądaniu spotkania? Tak też zrobiłem i myślę, że był to dobry pomysł. Pomimo, że goście z góry odpuścili, kibice i tak mogli zobaczyć całkiem fajny mecz.
Na początek trochę o arbitrze (mecz sędziował Artur Kuśmierz). W pierwsze biegach trochę długo trzymał zawodników na starcie, ale w obliczu padającego deszczu zachował się bardzo fajnie, nie trzymając się ściśle regulaminu ekstraligi. Myślę, że nie wszyscy sędziowie wpadliby na taki pomysł. W zasadzie jestem tego pewien. Przerwa na równanie toru była więc po ósmym, a nie po siódmym biegu, aby ewentualne zwiększenie opadów nie wpłynęło na odwołanie spotkania. Wiadomo, że był to mecz z gatunku tych, które muszą się odbyć, bo wynika to z kalendarza rozgrywek i nikomu nie zależało na ewentualnym przekładaniu, bo byłyby to niepotrzebne koszty i problemy z nowym terminem. Arbiter zrezygnował także z regulaminowej przerwy po dziesiątym wyścigu. Efekt? Po osiemdziesięciu minutach kibice mogli opuszczać stadion, a przecież były dwie taśmy i jeden lotny start (tak przynajmniej uważał arbiter).
Trudno wo wielki hurraoptymizm,bo rywal był słaby, ale widać znaczną poprawę w jeździe kilku zawodników w stosunku do ich postawy sprzed miesiąca. Piotr Protasiewicz odzyskał ubiegłoroczną pewność, co widać chociażby po tym, że patrzy co się dzieje wokół niego na torze i nie przeszkadza koledze z pary. Rune Holta wciąż nie zachwyca, ale i tak prezentuje się o niebo lepiej niż kilka meczów temu, a jeden z ataków i wejście na pełnej prędkości pod łokieć rywala świadczy o odzyskiwaniu pewności. Zdarzył się co prawda Ryśkowi jeden zonk, gdy nie odkręcił kranika z paliwem, ale jeśli miało coś takiego nastąpić, to lepiej że stało się w meczu zdecydowanie wygranym, a nie w spotkaniu na styku.
Tyle o Falubazie. Zastanawiam się czy wobec trzech porażek Stali Gorzów, w końcu otrzyma swoją szansę Artur Mroczka. Chyba puszczenie go w najbliższą niedzielę byłoby niegłupim pomysłem, bo rywal jest słaby. Tylka za kogo miałby pojechać? W grę wchodziliby Krzysztof Kasprzak lub Matej Zagar. Patrząc na te nazwiska, to raczej Artur znów obejrzy mecz w cywilu.