W końcu udało mi się zabrać na zielonogórski stadion sprawny aparat, z naładowanym akumulatorem, dzięki czemu zrobiłem kilka fotek. Obecne moje miejsce ma ten plus, że mogę fotografować z bliska start.
Mecz, jak wiadomo, był trochę w cieniu kłótni o nową trybunę. W poniedziałek był program w Radiu Zielona Góra z udziałem kibiców, do którego mi też udało się dodzwonić. Powiedziano już wiele na temat tego nieszczęsnego pierwszego łuku, obecnie wskazywani są winni. Dla mnie całość była od początku prowadzona bardziej pod kątem wykorzystania modernizacji stadionu do potrzeb przyszłej kampanii, niż jako faktyczna poprawa oglądania zawodów żużlowych. Nie zmieniam zdania, że pies został pogrzebany już przy samym przetargu, który można było chyba przygotować lepiej. Cóż, albo się robi coś dobrze, albo tanio. Inną sprawą jest oczywiście kłótnia prezydenta miasta i prezesa klubu. Pewnie gdyby p. Dowhan nie sugerował ochoty objęcia rządów nad miastem, to dziś dokładnie ta sama trybuna byłaby zdatna do użytkowania.
Organizacyjnie wciąż jest problem naszym torem. Gołym okiem widać leżące na nim kamyczki. Jeden z nich spowodował kontuzję czołowego żużlowca gości Daniela Nermarka. Pewnie jeśli sytuacja się powtórzy, to sam tor będzie poddany kolejnym badaniom, bo rzeczywiście jazda na nim stwarza niebezpieczeństwo kontuzji. W obu sprawach musimy poczekać aż rozwinie się sytuacja.