Jak było do przewidzenia, derby odbędą się w pierwotnym terminie, bo R. Dowhan chce za wszelką cenę zdobyć punkt bonusowy, a do tego potrzebuje „zz”. Całe gadanie o trybunie jest g… warte. Cwaniaczek i nic więcej. Pisałem, że już mu nie wierzę i jak na razie nie ma powodów żebym zmienił zdanie.
Pewnie spora grupa kibiców uważa, że kombinowanie przeciw rywalom jest działaniem usprawiedliwionym, zwłaszcza gdy kombinuje się przeciw gorzowianom. Jednak wykorzystywanie tego, że na W69 przychodzą jeszcze tłumy kibiców, to już prawdziwe chamstwo. Mimo zamkniętej trybuny „K” ruszyła sprzedaż biletów, z których najtańsze kosztują 55 zł, co jest jawnym rozbojem w biały dzień. Jestem święcie przekonany, że ludzie rzucą się na droższe wejściówki, a w dniu meczu prezes i prezydent miasta otworzą pierwszy łuk i w ten sposób fani kupią bilety na te sektory za niewiele mniejsze pieniądze, co da klubowi większe wpływy. To wszystko dlatego, ze pan prezes koniecznie chce dociągnąć w przyzwoitej kondycji finansowej do posiedzenia zarządu, który będzie miał zatwierdzić bądź odrzucić sprawozdanie finansowe. Będę się głośno śmiał, jeżeli 19 czerwca spadnie ulewny deszcz i mecz trzeba będzie przełożyć na… 7 lipca, bo na inny termin nie zgodzą się gorzowianie.
Powtarzam po raz kolejny, że to spotkanie nie ma żadnego znaczenia, a cały cyrk jest sztucznie stworzony na aktualne potrzeby pana prezesa. Koniecznie chce wygrać dwumecz, a straty są spore. Mimo, że Stal na wyjazdach traci wiele ze swojej wartości, to jednak szanse na odrobienie zaległości w normalnych warunkach są marne. Co więc trzeba zrobić? Oczywiście warunki identyczne z normalnymi (dla mnie nienormalne), tzn. wykorzystując posunięcia niezabronione regulaminem wykorzystać obowiązujące przepisy. Jak to jeden z słuchaczy pięknie określił – kombinowanie zgodne z regulaminem. Trudno inaczej podejść do przełożenia meczu z Rzeszowem zupełnie przypadkiem dającego zielonogórzanom prawo do skorzystania z „zz” podczas pojedynku z Gorzowem przy kompletnej bierności centrali, a potem zwodzenie prezesa Stali mające na celu udowodnić, że akurat derbów przesunąć się nie da, mimo, że okoliczności sa dokładnie takie same. Pojęcie normy staje się ostatnio dziwne i nie ma nic wspólnego z tym co uważa większość. Obecnie w Falubazie mamy niemalże kult jednostki. Z tym co powie prezes zgadzają się wszyscy medialnie dostępni reprezentanci klubu i gotowi są do obrony obecnie zajętego stanowiska.
Przykre, że wszystko jest tak przewidywalne. Jeszcze bardziej przykre, że wciąż jest masa kibiców wierzących prezesowi, choć każdy krok jest przecież tylko kolejnym elementem pewnej układanki, mającej na celu albo zrobić komuś na złość, albo pokazać prezesa w odpowiednio dobrym świetle pośród stada złych ludzi, czyhających tylko na potknięcie klubu. Jeśli ktoś patrzy tylko i wyłącznie na jeden element, to być może rzeczywiście nie widzi całej tej niezbyt zaawansowanej intrygi. Wystarczy tylko poukładać klocki. A jeszcze kilka lat temu ten sam człowiek wyprowadził drużynę z niezłego bagna…
Żeby być obiektywnym, Falubaz nie jest jedynym kombinatorskim klubem. Gdyby tak lepiej się przyjrzeć, to w ostatnich kilku latach większość drużyn ma coś za uszami. I wszystko czynione jest ze sportem na ustach. Potem politycy zastanawiają się dlaczego wśród kibiców (a raczej bandy „kibiców”, bo z powodu prostackiej mniejszości nie można obwiniać wszystkich) jest tyle agresji. Biorą przykład z góry. Rywal przestaje być sportowym przeciwnikiem, a staje się wrogiem, z którym za wszelką cenę trzeba wygrać.