Może się okazać, że pomimo wprowadzenia zmiany ilości zespołów w ekstralidze wciąż będzie ich osiem. Osobiście nie wierzę w taka ewentualność, choć ewidentnie na dzień dzisiejszy kluby z Częstochowy i Tarnowa nie spełniają wymogów licencyjnych.
Ktoś sprytnie wymyślił coś takiego jak licencja warunkowa, czyli przedłużenie możliwości jazdy w ekstralidze pomimo nie spełniania wymogów. Ja rozumiem, że na chwilę obecną może być problem z przebudową toru czy wymianą bandy, bo to są działania, które zapewne zostaną ukończone przed początkiem kolejnego sezonu. Poza tym na ewentualnych opóźnieniach ucierpi przede spóźnialski klub, a jedyną niedogodnością dla pozostałych będzie konieczność szukania zastępczych terminów rozegrania meczów. Tak było na przykład w przypadku budowy toruńskiej Motoareny. Kiedy jednak nie są rozliczone finanse, to już godzi w ekstraligę jako całość. Wiadomo, że brak wypłat dla zawodników, to pogorszenie atmosfery w całym środowisku żużlowym. Ci, którzy czekają na wypłaty czują się oszukani, więc szukają nowego klubu, a z kolei działacze muszą przyciągnąć do siebie innych riderów, co powoduje albo obniżenie poziomu, albo… podwyższenie stawek.
Najbardziej ciekawi mnie to jak zostanie potraktowany klub z Tarnowa. Paradoksalnie będzie on wypłacalny, ale… dopiero w przyszłym roku. Za miniony sezon sponsorzy przelali już wszystkie pieniądze, a mimo wszystko wciąż są spore długi, pomimo że przecież wyniki drużyny były mocno poniżej oczekiwań. Nie dziwię się, że Azoty nie mają zamiaru spłacać czyichś długów, bo jest to spółka giełdowa, a każdy nieroztropny ruch może się odbić na jej wizerunku. Oczywiście te 1,5 mln nie jest zapewne kwotą wielką dla tak potężnych sponsorów, niemniej chodzi tu bardziej o zasady. Jakaś pula pieniędzy została przeznaczona na klub żużlowy i koniec. Następne pieniądze będą w przyszłym roku. Gdyby nawet spłacono Krzysztofa Kasprzaka i Sebastiana Ułamka, to pewnie odbyłoby się to przyszłorocznymi pieniędzmi, co właściwie nie rozwiązuje żadnego problemu, a jedynie przesuwa go na późniejszy termin. Być może klub weźmie po prostu jakiś kredyt? To też nie jest rozwiązanie idealne, bo przecież żaden bank nie zechce być sponsorem, a pieniądze tak czy inaczej trzeba będzie oddać i do tego z procentem, ale pozwoliłoby to na spłatę obecnych długów, a tym samym na otrzymanie licencji.
Dziwna jest tez sytuacja w Częstochowie. Zatrudniono żużlowców spoza ścisłej czołówki, zapewne także tej finansowej, przygotowywano fajny tor, co przyciągało na trybuny całkiem sporą grupę kibiców (w porównaniu z poprzednimi latami), a mimo wszystko dług i tak jest ogromny. Nie wiem czy jest tam wizja jakiegoś sponsora, bo z tego co słychać podejmowane są próby wyciągnięcia pieniędzy od miasta. Takie rozwiązanie w kilku ośrodkach jest stosowane, aczkolwiek uzależnianie drużyny żużlowej od widzimisię polityków na dłuższą metę jest wyjściem mocno słabym. Wystarczy zastanowić się co zrobi Stal Gorzów czy Falubaz bez pomocy kasy z magistratu? Polonia Bydgoszcz już obcięła skład i tak na dobra sprawę nie wiem czy nie jest on słabszy (na papierze oczywiście) od tego, którym dysponowała w pierwszej lidze.
Nie mam wątpliwości, że w ekstralidze pozostanie dziesięć drużyn. Trochę bez sensu, że najpierw ustala się jakiś regulamin, a potem nie przestrzega się albo mocno naciąga zapisy w nim zawarte. Z drugiej strony kto mógłby zastąpić Włókniarza czy Tauron Azoty? Przecież Start Gniezno ani GTŻ Grudziądz nie są na to gotowe. Kim miałby jeździć Start? Bjarne Pedersenem, Magnusem Zetterstroemem? To doświadczeni żużlowcy, solidni pierwszoligowcy, ale nienadający się kompletnie na liderów ekstraligowej drużyny. Zresztą gnieźnieński klub nie spłacił jeszcze chyba wszystkich swoich zaległości, a skoro tak, to jak mógłby sobie poradzić finansowo w ekstralidze? Już kiedyś RKM Rybnik pojechał pierwszoligowym składem w ekstralidze, bo prezes wprowadził tam swój zespół kuchennymi drzwiami (stadion miał sztuczne oświetlenie). I gdzie jest teraz rybnicki klub? W czarnej… (nie chodzi tu o kopalnię). I to jest właśnie pokłosie chorej ambicji działaczy nie popartej argumentami sportowymi i organizacyjnymi.
Mimo wszystko cieszyłbym się, gdyby wreszcie GKSŻ tupnęła nogą i zaczęła wyciągać odpowiednie konsekwencje z nieprzestrzegania regulaminów, bo prędzej czy później taka sytuacja odbije się panom działaczom z centrali czkawką. Szkoda byłoby tylko kibiców, szczególnie tych spod Jasnej Góry, którzy dość licznie odwiedzali swój stadion. W Tarnowie było trochę gorzej, ale trudno dziwić się ludziom, że mieli w końcu dość.