Po co właściwie działa klub?

Informacje, które dochodzą do nas są coraz bardziej niewiarygodne. Naprawdę nie wiem co myśleć o pomysłach zatrudniania w Falubazie żużlowców prezentujących ostatnio poziom, że się tak wyrażę, wysoce niesatysfakcjonujący, choć w klubie są, albo byli, przecież zawodnicy, którzy na pewno potrafią pojechać lepiej niż te importowane wynalazki.

Kiedy okazało się, że odchodzi Grzegorz Zengota przyjąłem to jako pewną konieczność, bo jemu potrzebna jest jazda, a nie oczekiwanie na potknięcie kolegi z drużyny. KSM „Zengiego” jest o niespełna 1 punkt za wysoki i to przy planach transferowych prezesa Roberta Dowhana praktycznie uniemożliwia jazdę z Myszką Miki na plastronie. Grześ musi mocno popracować nad techniką i zdecydowanie podnieść umiejętności w jeździe parą, bo tu ma dość spore zaległości. Mimo wszystko mam do niego spory sentyment, bo to w końcu chłopak stąd. Trudno, pogodziłem się z jego odejściem i życzę mu powodzenia. Kiedy jednak czyta się o rozmowach z Hansem Andersenem czy prawdopodobnym zakontraktowaniu Łukasza Jankowskiego, to ręce opadają. Pomijając słowa niecenzuralne pozostaje pytanie: po co? Duńczyk po beznadziejnym sezonie dostał nieoczekiwanie propozycję jazdy w SGP, którą przyjął, więc tym samym skreślił się z listy życzeń Falubazu. Na szczęście. Jednak rozmowy z młodym „Jankesem” przebijają nawet chęć ściągnięcia „Ugly Duck’a”. Toż chłop ma już na karku prawie 30 lat, a w pierwszej lidze (!!!) w 26 biegach przywiózł 27 punktów. Nie rozumiem sposobu rozumowania działaczy. Mamy Adama Strzelca, Kacpra Rogowskiego, z wypożyczenia wracają Łukasz Sówka i Alex Loktajew. Cała czwórka jest lepsza od nowego gwiazdora, a fakt, że kilka lat temu w Zielonej Górze Łukasz przywiózł 17 punktów nie jest żadnym argumentem. To typowy startowiec raczej nie walczący na dystansie, więc już choćby z tego powodu na ekstraligę się nie nadaje.

Powtarzam się, ale kiedy czytam o mocarstwowych planach Falubazy (a raczej pana prezesa), o sumach krążących wokół zawodników przypisywanych do zielonogórskiego klubu, to zastanawiam się cóż takiego stało się, że głównodowodzący o 180° odwrócił swoje priorytety. Przecież jeszcze w 2009 roku, gdy mieliśmy naprawdę fajny skład, zawodników walczących i to wszystko dało złoty medal, zielonogórski klub wyróżniał się właśnie tym, że nie przepłacał, a prezes pracował społecznie. Teraz ma kontrakt menadżerski z niemałą pensją, dostał się do senatu, jest pewnie znany w różnego rodzaju środowiskach towarzyskich czy biznesowych, a podpisywane przez kontrakty są, jeśli wierzyć prasowym doniesieniom, jednymi z najwyższych w kraju. Oczywiście, Andreas Jonsson czy Greg Hancock, to ścisła światowa czołówka. Tegoroczny sezon był doskonały w ich wykonaniu, więc udowodnili, że są warci płaconych im pieniędzy. Ale gwarancji, że powtórzą wynik nie ma żadnej, bo np. w przypadku Amerykanina rok 2010 był co najwyżej przeciętny. Teraz podobno ma w żółto-biało-zielonych barwach jeździć Grigorij Łaguta. Jeśli chodzi o jego podejście do żużla, to nie mam żadnych zastrzeżeń, ale czy rzeczywiście jest wart ogromnych pieniędzy?

Czy w dobie kryzysu ściąganie drogich zawodników jest sensowne? Przecież wystarczy zająć szóste miejsce w rundzie zasadniczej, żeby walczyć o mistrzostwo. Mamy Wrocław, Częstochowę, które ledwo wiążą koniec z końcem, mamy Bydgoszcz z pierwszoligowym składem, mamy Gdańsk wywracający skład do góry nogami, ściągający ligowych średniaków. Z kim pan Dowhan chce się ścigać? A przede wszystko dla kogo to robi? Dla kibiców czy może dla siebie? Bo szczerze mówiąc mam wątpliwości. Ja nie chcę oglądać w Falubazie Holty, Jankowskiego, Andersena, a drogi Łaguta tez według mnie jest zbytkiem. Wolę widzieć naszych juniorów czy Grzesia Zengotę, bo patrzenie na ich walkę daje dużo większa przyjemność niż oglądanie armii zaciężnej i kolejne lamenty, że złe miasto nie daje pieniędzy. Jak można konstruować budżet na prawie 10 mln zł i nie mieć 250 tys. zł na wymianę dmuchanej bandy, bez której tor nie otrzyma licencji? Pomijam już względy bezpieczeństwa. Dochodzimy do granic paranoi. Jak długo jeszcze uda się to utrzymywać? Przecież ewidentnie wydatki są większe niż wpływy. To się musi prędzej czy później zawalić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *