Korzystając z dobrej pogody i leżącego jeszcze śniegu, którego obecność zimą nie jest ostatnio oczywistością, chciałem odwiedzić jakiś tor, na którym mógłbym zrobić kilka zimowych zdjęć. Wytypowałem obiekty w Lübbenau, bo jadąc nieco okrężną drogą miałem tam tylko 140 km w jedną stronę.
Tak generalnie, to chyba trzeba mieć mocno przestawioną wajchę normalności, żeby w ogóle wpaść na taki pomysł i jeszcze potem go realizować, ale w sumie już jakiś czas temu dotarło do mnie, że żyję gdzieś poza ogólnie przyjętą normą. Ważne, że Żona to toleruje. Jeszcze
W sumie było to kilka fajnie spędzonych godzin za kółkiem, w których towarzyszył mi kolejny ciekawy audiobook. Przyjechałem na miejsce i okazało się, że… brama główna jest zamknięta. Moja sprawność skakania przez płot nigdy nie była przesadnie rozwinięta, a potem całkowicie zanikła z wiekiem. Zza płotu jednak też udało się coś ująć, więc poczułem się usatysfakcjonowany. Dodam tutaj, że sprawdziłem bramy i furtki pod kątem ewentualnej możliwości łatwego wejścia, ale nie chciały współpracować.
Po drugiej stronie drogi jest jednak drugi (nieczynny) obiekt klasyczny. Tam nie trzeba mieć żadnych zdolności, bo brama aktualnie nie istnieje. Jedyne na co musiałem się zdobyć, to przejście przez śnieg po kostki, co dziś mogę uznać właściwie jako zaspy. Przebiłem się więc pomiędzy samosiejkami iglaków na wał otaczający ten nieużywany owal i poczułem się jak zdobywca. Potem spojrzałem na ten dawny tor także z poziomu zero, ale nie chciałem zaburzać śladów zrobionych przez jakieś zwierzęta. Widać było po śladach, że ktoś był przede mną. Ilu jest takich takich dziwaków? Wychodzi, na to, że co najmniej dwóch lub dwoje
Stary, nieużywany od ok, 30 lat klasyczny jest w zaskakująco dobrym stanie. Miałem możliwość zobaczyć go także na wiosnę. Nawierzchnia jest rewelacyjna, wieżyczka ma doprowadzone okablowanie, banda stoi. Owal ma 330 metrów długości, a jego rekordzistą jest Tony Kasper z czasem 62,5 s. Rekord został ustanowiony 26 czerwca 1988 r.