środa, 16 kwietnia, 2025
spot_img
Strona głównaFotorelacjaNie umiemy czy nie chcemy?

Nie umiemy czy nie chcemy?

Patrząc wczoraj w niebo szukałem tych zapowiadanych chmur mających przynieść deszcz. Tymczasem w ciągu dnia było bardzo ciepło, momentami nawet gorąco. W końcu wielka burzowa chmura pojawiła się nad Zieloną Górą i to akurat w momencie, gdy miał się rozpoczynać mecz z PGE Marmą Rzeszów. Rozegrano finał Mistrzostw Polski Par Klubowych, ale już spotkanie ligowe zostało przełożone.

Wiadomo, że przesunięcie terminu rozegrania tego meczu skutkuje możliwością zastosowania zastępstwa zawodnika podczas powtórzonego pojedynku ze Stalą Gorzów, co oczywiście powoduje lawinę komentarzy i posądzanie zielonogórskiego klubu o kombinatorstwo. Czy rzeczywiście Falubaz stara się grać nie fair? Myślę, że poglądów na ten problem jest wiele i na podstawie tego co można zaobserwować każdy znajdzie argumenty na poparcie bądź zaprzeczenie tej tezie. Postaram się w miarę obiektywnie przedstawić moje spostrzeżenia.

Ogromną rolę i to chyba nie do końca pozytywną odegrała w tym przedstawieniu telewizja. Warszawa nagle uznała, że będzie transmisja na żywo, co oczywiście uniemożliwiło zmianę godziny rozpoczęcia zawodów, bo wtedy akurat na TVP Sport leciał mecz koszykówki Polska – Łotwa. Wiadomo, że Robert Dowhan chciał już wcześniej przełożyć ten mecz ze względu na niekorzystne prognozy. Czy robił to mając w perspektywie silniejszy skład na pojedynek derbowy czy też dbał o dobro klubu i uniknięcie niepotrzebnych wydatków – to pozostanie jego słodką tajemnicą. Ostatecznie centrala nie wyraziła zgody na odwołanie, bo nie zgadzała się na to… telewizja. Ciekaw byłem jak w tych warunkach zachowa się R. Dowhan i muszę przyznać, że pogoda zagrała w 100% według jego zapowiedzi, w związku z czym misterny plan został wykonany perfekcyjnie.

Z jednej strony nie można się czepiać zielonogórskiego klubu, bo tor był przygotowany dobrze. Nie lano więcej wody niż wymagała tego konieczność zapewnienia rozegrania finału MPPK, a trzeba zaznaczyć, że początkowo kurzyło się niemiłosiernie. Na to, że pada deszcz oczywiście nikt z nas nie ma wpływu. Według mojej oceny środowe opady były dużo bardziej intensywne niż te podczas próby rozegrania meczu z Gorzowem. Pod tym względem Falubaz jest kryty. Nie dało się rozegrać zawodów, chociaż wszyscy chcieli to zrobić, przynajmniej oficjalnie.

Z drugiej strony pojawiają się jednak pewne wątpliwości. Początkowo spiker Kamil Kawicki ogłosił, że sędzia podejmie decyzję o godz. 21:00. W rzeczywistości Wojciech Grodzki już ok. godz. 20:30 zadecydował, że meczu nie będzie. Problem w tym, że właśnie deszcz przestawał padać i zaczynało się przejaśniać. Arbiter w telewizji dość mętnie tłumaczył się jakimiś opadami, które mają niedługo nastąpić. Ja szczerze mówiąc takowych nie zauważyłem. Pan Grodzki miał prawo podjąć taką decyzję, ale jednak przynajmniej dla świętego spokoju mógł zarządzić przeprowadzenie prac na torze, a ostateczny werdykt ogłosić w terminie, który był zapowiadany. A tak mamy teraz spekulacje, co by było gdyby… Na to gdybanie nie ma odpowiedzi, bo skoro nie podjęto żadnych prób doprowadzenia toru do stanu używalności, to mówienie o tym czy warunki były dobre czy złe jest czystą spekulacją.

Nie tylko ja mam wrażenie, że wszystko odbyło się zgodnie z przewidywaniami i założeniami Roberta Dowhana. Nie dość, że można zastosować „zz” podczas pojedynku z Gorzowem, to jeszcze pewnie znów pojawią się komentarze na temat strat spowodowanych przez telewizję. Tylko, że pan prezes kompletnie nie myśli o przyszłości. Skoro drugi raz w ciągu czterech dni półgodzinne opady doprowadzają tor do opłakanego stanu i klub nie ma ani narzędzi, ani ludzi potrafiących to naprawić, to wystawia jak najgorszą ocenę poziomu zorganizowania. Możemy zapomnieć o wielkich imprezach na dobrych kilka lat, bo nikt nie pozwoli sobie na marnotrawstwo czasu i pieniędzy tylko przez to, że Falubaz nie potrafi radzić sobie z deszczem. Opinia w Polskę i żużlowy świat idzie bardzo zła, bo z jednej strony mamy brak kompetencji, a z drugiej posądzenia o niesportową postawę. Mi też się to nie podoba. Nie mam wątpliwości, że przy stanie toru zarówno z niedzieli jak i środy na pewno odbyłyby się zawody z cyklu SGP, a a pewnie także w lidze angielskiej, szwedzkiej i wielu ośrodkach w Polsce.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
POWIĄZANE ARTYKUŁY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Informacje

Statystyki za marzec 2025 r.

W marcu na 26 europejskich torach rozegrano 39 imprez. Wliczam tutaj nieszczęsny sparing w Krośnie, ADAC Weser Ems Cup & NBM w Werlte, gdzie...

Czeski film na początek sezonu

Niemałe zamieszanie zrobiło się z tradycyjnym turniejem otwierającym sezon żużlowy w stolicy Czech. W terminarzu federacji naszych południowych sąsiadów była przewidziana impreza z datą...

Długości francuskich torów klasycznych

Próbując znaleźć szczegółowe wyniki 1. rundy IM Francji (nie udało mi się to), które odbyły się w niedzielę w pięknej miejscowości La Réole, położone...

2. Bundesliga – kilka informacji

Wyjaśnia się powoli sytuacja w 2. Bundeslidze. Wiadomo, że będzie tam pięć drużyn i każda zorganizuje jeden turniej na swoim torze. Turnieje odbywać się...

Nadchodzące wydarzenia