Kontuzja Rafała Dobruckiego na pewno nie poprawiła nastrojów po meczu w Gorzowie. Niestety o jego tegorocznych występach musimy mówić już w czasie przeszłym. Mam nadzieję, ze w końcowym rozrachunku wszystko zakończy się pozytywnie, ale na chwilę obecną współczuję rodzinie Rafała, bo po raz kolejny przeżywać tak poważny wypadek męża, ojca czy dziecka musi być doświadczeniem bardzo smutnym i bardzo wyczerpującym psychicznie.
Wiadomo, że początkowo po takim wypadku dominuje współczucie dla samego zawodnika i jego rodziny, która musi się zmagać z niesamowitym stresem, śledząc karierę. Z czasem emocje opadną i do głosu dojdzie analizowanie przyszłości drużyny pozbawionej jednego ze swoich podstawowych elementów.
Speedway jest sportem niebezpiecznym i choć zabezpieczenia na pewno ograniczyły ilość kontuzji, to nie mogą ich w pełni wyeliminować. Paradoksalnie w przypadku Rafał, gdyby nie było tam dmuchanej bandy (a raczej tego dziwnego wykończenia), to nic groźnego by się nie stało. Gdyby Rafał jechał prosto, a nie na ukos. Gdybanie… Zwykły pech, choć nie można wszystkiego zwalać na los, bo cała sytuacja była wynikiem ewidentnego błędu, który tak doświadczonemu zawodnikowi po prostu nie powinien się zdarzyć. Nie rozumiem (wielokrotnie o tym pisałem) dlaczego Rafi jeździł tak szeroko, dlaczego mimo iż często tracił pozycje, nie próbował obierać innego toru jazdy, bliżej krawężnika. Tak naprawdę już od zeszłego roku mocno tracił na nawierzchniach, które preferowały „małą”, a lepiej prezentował się tam , gdzie po „zewnętrznej ” istniała możliwość napędzenia się. Podobnie wyglądał tegoroczny sezon. Tak jakby po tym rewelacyjnym mistrzowskim sezonie 2009 troszkę stracił pewność siebie. W Gorzowie zaczął bardzo dobrze, ale jechał z pola C, które niosło niesamowicie. A potem była jazda pod bandą…
Co zrobić w związku z absencją R. Dobruckiego i Grzegorza Zengoty? Już wiadomo, że podczas meczu z Lesznem będzie stosowane zastępstwo zawodnika, ale niepełne, bo Rafał miał wg aktualnego rankingu czwartą średnią w Falubazie. Potem być może jakieś wypożyczenie, choć ja bardziej skłaniałbym się ku wstawieniu Patryka Dudka lub innego juniora jako seniora i w ten sposób zapewnienie Duzersowi co najmniej czterech startów. Poza tym nasi młodzi muszą się gdzieś szkolić. Wiem, że ekstraliga, to rzucenie ich od razu na głęboką wodę, jednak za rok czy dwa lata to zaprocentuje. Na chwilę obecną Kacper Rogowski jeździ tyle co kot napłakał, a przecież przed sezonem były z nim wiązane jakieś nadzieje. Chłopak ewidentnie się marnuje. Jeśli teraz nie dostanie szansy, to jego kariera może się najzwyczajniej zatrzymać na obecnym poziomie.
Wiadomo, że nikt nie cieszy się z kontuzji Rafała, ale także te trudne chwile trzeba dobrze wykorzystać. Przecież kiedyś Piotr Protasiewicz wskoczył do składu właśnie ze względu na kontuzję Artura Pawlaka (Artek zresztą miał pewne miejsce po wypadku Andrzeja Zarzeckiego). Z kolei wypadek Protasa „wykorzystał” Grzegorz Walasek. Taki jest ten sport – bardzo niebezpieczny i niestety urazowy. Młodym zawodnikom strasznie trudno przebić się do składu i tak naprawdę kontuzje starszych kolegów są, źle to brzmi, ale czymś w rodzaju szansy. Ściągnięcie na miesiąc Szweda czy Duńczyka też może oczywiście okazać się strzałem w dziesiątkę, jednak myślę, że marzeniem wielu kibiców jest tak naprawdę zobaczenie jak najbardziej zielonogórskiego składu.
Życzę jeszcze raz Rafałowi powrotu do pełnej sprawności. A potem? Myślę, że tu nie ma co spekulować, bo decyzja powinna zależeć przede wszystkim od rodziny Dobruckich.