Zamiast zimy odszedł Ryan Sullivan

Patrząc za okna na sypiący od kilkunastu godzin śnieg mam coraz większe wątpliwości czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na rozegranie pierwszej kolejki w pierwotnym terminie. To już trzeci ostatni atak zimy i szczerze mówiąc jakoś nie bardzo chce mi się wierzyć, że w ciągu najbliższych dni wreszcie nadejdzie wiosna. Ale taka prawdziwa – ciepła i słoneczna.

Sam fakt, że na kilka dni przed świętami ma być cieplej właściwie nic nie zmienia, bo przecież żaden z klubów nie odjechał jeszcze nawet jednego sparingu, a żużlowcy raczej kręcili kółka na treningach niż próbowali się ścigać. To zdecydowanie za mało, aby stanąć na serio pod taśmą i rozpocząć prawdziwą walkę. Tym bardziej, że tegoroczny sezon jest bardziej wymagający, bo spadają aż trzy drużyny, więc ewentualna strata spowodowana nieodpowiednim przygotowaniem na początku może okazać się ciężka do odrobienia. Tak na dobrą sprawę, to nawet dla części mających wystąpić w sobotę zawodników, turniej z cyklu Speedway Grand Prix będzie pierwszą okazją do ścigania.

Tymczasem okazało się, że następny Australijczyk ogłosił zakończenie kariery. I jest to oczywiście jego prawo, ale mimo wszystko sposób ogłoszenia i wcześniejsze zamieszanie pozostawiło pewien niesmak. Z wydanego świadczenia wynika zresztą, że nie miał wcale zamiaru kończyć kariery, a ostatecznym powodem był brak porozumienia z polskim klubem, a dokładniej rzecz ujmując demotywujące działania Unibaksu. Gdzieś w tle jest jeszcze kontuzja odniesiona w ubiegłym roku, wykluczająca start Australijczyka od początku sezonu. Podobnie zresztą było w przypadku Jasona Crumpa i szkoda, że dwóch tak zasłużonych dla światowego żużla ludzi odchodzi w taki dziwny sposób.

Widać dość wyraźnie, że obaj gdzieś zgubili pasję do tego sportu. Powodów można szukać pewnie w kontuzjach, które na pewno są bardziej uciążliwe gdy żużlowiec ma już trochę lat na karku, a może w nowych tłumikach, a może w zmęczeniu takim stylem życia i chęci spędzenia czasu z rodziną. Najsłabsze w całej tej sytuacji jest to, że mimo wszystko obaj rozważali jeszcze pociągnięcie przez kolejny rok swoich karier, co z dużym prawdopodobieństwem można powiązać z zarobieniem całkiem sporej sumki w Polsce. Czy to byłoby korzystne dla klubów? Raczej nie. Czy Jason Crump wypełnił swoje zadanie w ubiegłym roku w PGE Marmie Rzeszów? Nie i to trzeba sobie jasno powiedzieć. Czy Ryan Sullivan spełniał oczekiwania? W pamięci kibiców pozostał oczywiście dwumecz o brąz, gdzie był chyba jedynym prawdziwym „Krzyżakiem”, bo cała reszta przeszła właściwie obok tych spotkań. Nie zmienia to jednak faktu, że w trakcie sezonu bywało różnie zarówno pod względem wyników, jak i współpracy na torze z kolegami z drużyny, a Ryan był przecież kapitanem i najlepiej zarabiającym żużlowcem toruńskiego klubu.

Myślę, że są ludzie wokół toruńskiego klubu, którzy jakoś niespecjalnie martwią się decyzją R. Sullivana. Teraz sytuacja jest jaśniejsza, bo nikt z seniorów nie musi grzać ławy i wcale nie zdziwię się gdy drużyna na tym zyska. Przecież gołym okiem widać było, że on sam nie lubi wewnętrznej konkurencji, a taka wcześniej czy później pojawiłaby się po zakontraktowaniu Tomasza Golloba. Poza tym powszechnie wiadomo, że nieobecność „Saletry” w drużynie narodowej była spowodowana nieporozumieniami pomiędzy nim oraz pozostałymi zawodnikami. Nie jest przypadkiem, że Ryana zabrakło na turniejach pożegnalnych Leigh Adamsa i już chociażby na podstawie tego można sobie dopisać kilka wniosków.

Cóż, znika kolejny wielki Kangur. Niby taka jest naturalna kolej rzeczy – starsi rezygnują, młodzi przychodzą. Może trochę za szybko to wszystko się dzieje, ale żużel będzie się rozwijać tylko wtedy, gdy będą się pojawiać młode gwiazdy. A żeby tak się stało muszą zgasnąć stare. Smutne, ale prawdziwe. Pokolenie Hansa Nielsena i Tony Rickardssona pokazało nam genialny speedway, jednocześnie swoim blaskiem onieśmielając ewentualnych następców. Nie jest przypadkiem, że dzisiejsi trzydziestokilkulatkowie tak naprawdę wnieśli do żużla wyłącznie swoją obecność, czyli pewną ciągłość dyscypliny. I trzeba o tym pamiętać.