Zbliża się kolejny termin meczu derbowego ze Stalą Gorzów i znów zapowiadane są opady deszczu. Jeżeli tym razem pogoda znów będzie górą, to Falubaz może stanąć przed sporym problemem organizacyjnym polegającym na braku wolnych terminów.
Do końca rudy zasadniczej pozostało nam trzy i pół tygodnia, z czego osiem dni odpada na rozegranie Drużynowego Pucharu Świata. Dużym ułatwieniem jest na pewno brak turniejów SGP w tym czasie, jednak z drugiej strony jest przecież liga szwedzka, a w zasadzie dwie, bo nasi Skandynawowie mają jakieś zobowiązania także wobec drużyn Allsvenskan. Dodatkowo mamy jeszcze jedno spotkanie zaległe z PGE Marmą Rzeszów, a nie ma żadnej gwarancji, że pozostałe pojedynki ekstraligi zostaną rozegrane w wyznaczonym terminie. W najbliższą sobotę są trzy półfinały eliminacji do cyklu SGP. W dwóch z nich pojadą zawodnicy Falubazu. Mam nadzieję, że tu pogoda nie przeszkodzi, bo mielibyśmy kolejny zaległy pojedynek.
Sprawiedliwiej byłoby chyba, gdyby ta nieszczęsna „zz” została wykorzystana przy okazji meczu z Rzeszowem, bo tak wychodziło z kalendarza. Zresztą nawet bez tej opcji powinniśmy sobie z Gorzowem poradzić, a prawdę mówiąc na bonus nie ma szans.
Prezes Dowhan zapowiedział, że zrezygnuje po sezonie. Wielu kibiców obawia się o przyszłość klubu, bo zgodnie z zasadą, że lepsze jest to co znane, wolą pozostać przy dotychczasowych warunkach. Rzeczywiście, Falubaz stanie przed sporymi zmianami, ale to przecież nie oznacza, że musi być gorzej. Zakładam oczywiście, że te zmiany będą prawdziwe, a nie polegające tylko na zastąpieniu prezesa jakimś podstawionym gościem. Słuchałem ostatnio rozmowy z prezesem i w wielu rzeczach się zgadzam. Zrobiono ogromną pracę, aby doprowadzić klub do stanu z 2009 roku, przywrócono nazwę Falubaz, ściągnięto wychowanków. I chwała za to. Pozostałe rzeczy nie są już tak radosne. Ostatnio zostaliśmy przedstawienie jako beznadziejni organizatorzy, nieprzygotowani ani sprzętowo, ani merytorycznie do radzenia sobie z kaprysami pogody. Myślę, że zmiana w klubie jest potrzebna, choć nie mam żadnej koncepcji, kto mógłby przejąć pałeczkę.
R. Dowhan był bardzo dumny z kwoty zebranej od sponsorów, bo ta wyniosła ponad 3,5 mln zł. Rzeczywiście suma jest niemała i pewnie wielu sterników innych klubów patrzy na to z zazdrością. Z drugiej jednak strony budżet ma wynieść ponad 9 mln zł. Kto pokryje resztę? Oczywiście w największej mierze my, kibice. Nie mam pretensji o to, że fani utrzymują klub, bo przecież to także dla nas wszystko jest organizowane. Tylko, jak wielu kibiców, oczekiwałbym trochę więcej szacunku dla nas. W końcu to właśnie my w największej mierze finansujemy tę zabawę, na której niektórzy chcą się wypromować.
Podobno Falubaz osiągnął zysk za poprzedni rok. Ciekaw jestem czy to już po odliczeniu kosztów za zmianę nachylenia łuków czy przed. Jeśli przed, to cały zysk poszedłby właśnie na tą pracę. Pieniądze zostały lekką ręką wyrzucone w błoto, bo to nachylenie już jest mniejsze niż początkowo zakładano (efekt wybierania kamieni), a z toru jak wiało nudą, tak za wiele się nie zmieniło. Okazuje się, że ważniejszy od geometrii i nachylenia łuków jest sposób przygotowania nawierzchni, a ten pozostał bardzo podobny do ubiegłorocznego. Zastanawiam się na ile nowy trener ma na to wpływ, a na ile jest to radosna twórczość klubowych ekspertów.