poniedziałek, 16 czerwca, 2025
spot_img
Strona głównaFotorelacjaIndywidualny Puchar Czech w Chabařovicach

Indywidualny Puchar Czech w Chabařovicach

Chabařovice odwiedziłem drugi raz, ale po raz pierwszy udało mi się przekroczyć bramę obiektu. Od wielu lat chciałem zobaczyć tutejszą imprezę, ale ciężko było trafić z terminem, bo klasyczny speedway pojawia się tutaj tylko raz w roku. W końcu się udało.

Chabařovice są niewielkim miasteczkiem w Kraju Usteckim z górniczą przeszłością. Wg założeń z 1977 roku, miało zostać zlikwidowane na potrzeby rozwijającej się kopalni odkrywkowej. Po obaleniu komunizmu plany się zmieniły, kopalnia została zamknięta, miasteczko przetrwało (choć dość mocno się wyludnia). Przetrwał także tutejszy obiekt żużlowy. Miejscowy klub dwa lata temu obchodził półwiecze swojego istnienia – powstał w 1973 roku.

Miejscowy tor nie jest typowym czeskim owalem – długim i szerokim. Ma zaledwie 339 metrów długości i jest dość wąski. Nawierzchnia ma kolor ceglasty. Choć owal nie jest zbyt często wykorzystywany, to zawodnicy nie mieli problemów z jazdą. Po zawodach można było oczywiście „pozwiedzać” nawierzchnię.. Łuki są właściwie płaskie, do tego wąskie (14 metrów szerokości), więc nie jest łatwo tutaj wyprzedzać.

Za pierwszym łukiem nie ma trybun, ale jest tam nieco wyżej położone ubite miejsce, z którego można fotografować stadion na tle zalesionych gór. Położenie obiektu jest naprawdę przyjemne i któreś ze zdjęć na pewno znajdzie się w przyszłorocznym kalendarzu. Miejscowość znajduje się niedaleko „Czeskiej Szwajcarii”. Najbliżej jest do niedużego skalnego miasta „Tiske steny”.

Mniej więcej 40 minut przed zawodami pojawiłem się przed bramą z napisem „Moto Areál Chabařovice”. W kasie kupiłem bilet i program. Program składał się z dwóch kartek. Pierwsza była swego okładką z charakterystycznym znakiem „CH”, który kiedyś można było zobaczyć na plastronach zawodników klubu z Chabařovic. Szkoda, że nie dano tam plakatu, wyglądałoby to lepiej. Na ostatniej stronie można przeczytać wspomnienie miejscowego zawodnika, bowiem zawody były jednocześnie 34. Memoriałem Jiříego Hurycha, który w 1991 roku zginął w zawodach na francuskim torze Miramont de Guyenne. Na zdjęciach z wcześniejszych memoriałów widziałem, że jego zdjęcie stawiono przed taśmą przy symbolicznym starcie do pierwszego wyścigu. Tradycję zachowano także w tym roku.

Jeszcze w piątek sprawdzałem skład na portalu speedwaya-z.cz. Zaskoczyłem się, że ma być pełna szesnastka zawodników. Rzeczywistość okazała się niestety inna. Z powodu awarii samochodu na autostradzie w okolicach Brna nie dojechali zawodnicy z Koprzywnicy – Radek Bambuch i Miroslav Vitek. Zabrakło także Jaroslava Vaníčka. Na dodatek Jan Buňka dwukrotnie zanotował upadek przy wejściu w drugi łuk pierwszego okrążenia i wycofał się z jazdy. W efekcie niewiele biegów udało się rozegrać w czwórkę, a jeden rozegrano w składzie… jednoosobowym. Taki urok podobnych imprez.

Zdecydowanymi faworytami zawodów byli Adam Bubba Bednář, który dwa tygodnie wcześniej miał pojechać z dziką kartą podczas Grand Prix Czech w Pradze, oraz Daniel Klíma, który faktycznie z tą dziką kartą wystąpił. Ostatecznie utalentowany 18-latek nie miał sobie równych, a wszystko rozstrzygnęło się w XII biegu, gdy pojechało trzech zawodników, którzy potem spotkali się na podium.

Wszyscy zawodnicy jechali na 100%. Dwukrotnie zdarzyło się, że żużlowcy biegli z motocyklem do mety. Jeden uratowany w ten sposób punkt dał podium Danielowi Klímie. W kolejnym wyścigu w podobny sposób kończył rywalizację 52-letni Jaroslav Petrák, któremu spiker wypomniał wiek podczas prezentacji.

Było fajnie. Zawody miały swój klimat. Parking był otwarty dla wszystkich przez całą imprezę. Tu nie chodzi o spektakularne mijanki, jakie będzie się wspominać latami, ani o próbę udowodnienia czegokolwiek. Chodzi o to, żeby ludzie chcący się ścigać na motocyklach żużlowych mogli spotkać się na torze. Na trybunach zasiadło, jak podał spiker, „103 diváků”. Na początku myślałem, że chodzi o „divoků”, czyli dzikusów 🙂

Przyszli tam faktycznie pasjonaci. Kilka osób, podobnie jak ja, przyjechało z zewnątrz. Przez dwie pierwsze serie robiłem zdjęcia, a potem odłożyłem aparat, usiadłem na trawie i zwyczajnie, jak inni kibice, oglądałem zawody. Bez śmiania się z tych, którym coś się nie udało. Z szacunkiem do zawodników, niezależnie od tego czy udaje im się dojechać, czy nie. To właśnie jest speedway. To jest dokładnie ten klimat, po który jechałem do Czech. Znalazłem dokładnie to, czego szukałem. Coś tak prostego, a jednocześnie tak nieosiągalnego w naszym kraju.

Podróż w obie strony minęła bardzo szybko. Tym razem towarzyszył mi audiobook „Rok 1984” George’a Orwella. Kiedyś tą książkę czytałem, ale byłem wtedy za młody, żeby zrozumieć jej treść. W sumie zrobiłem nieco ponad 550 km, czyli była to właściwie przejażdżka 🙂

POWIĄZANE ARTYKUŁY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Informacje

Startuje czeska prowincja

Na stronie czeskiej federacji pojawiły się dokumenty dotyczące zawodów na trzech najbardziej prowincjonalnych torach. Dla każdego z tych obiektów będą to jedyne imprezy klasycznego...

Sporo żużla w czerwcu w Czechach

Czerwiec jest wyjątkowym miesiącem w terminarzu żużlowym naszych południowych sąsiadów. Na ten okres zaplanowano zawody aż na 9 z 11 czynnych owali w Czechach....

Startuje sezon w Finlandii

W sobotę 24 maja odbędą się pierwsze zawody w Finlandii. Jeśli dobrze zrozumiałem, będą to łączone w ramach jednej imprezy IM Finlnadii we flat...

Michael Härtel zawiesza/kończy karierę

Pamiętacie jedyny w swoim rodzaju tor w Neustadt/Donau (po polsku Nowe Miasto na Dunajem)? Ostatnie zawody rozegrano tam 15 maja 2022 r. Miałem możliwość...

Nadchodzące wydarzenia