Właściwe punkty odniesienia i czytanie między wierszami

Mamy za sobą dwie kolejki ekstraligowe. Dobrze, że wreszcie coś się dzieje, że odbywają się jakieś mecze, choć wydaje mi się, że wyniki poszczególnych spotkań są dalekie od oczekiwań włodarzy ligi. Nie wszędzie atmosfera jest znośna, co czasem można wychwycić w wywiadach. Zobaczymy jak będzie dalej.

Jeszcze przed meczem w Grudziądzu sprawdziłem sobie średnią różnicę punktową w rozegranych wcześniej siedmiu spotkaniach i wyszło mi, że wynosi ona ponad 17 punktów, a przecież trudno było oczekiwać, że wyjazdowy mecz ROW-y tę średnią obniży. Pech rybniczan w ostatnim wyścigu sprawił, że ostatecznie średnia różnica wzrosła do 18,375, co jest wskaźnikiem zdecydowanie za wysokim jak na ligę, która powinna przyciągać m.in. tym, że jest w miarę wyrównana. Wiem, że statystyka prawdy nie mówi, bo emocjonujących biegów na torach było dużo więcej niż mogłyby na to wskazywać wyniki. Nie zmienia to jednak faktu, że już po dwóch kolejkach mamy wyraźny podział na górę, środek i dół tabeli, czyli coś, co nie przyczynia się do wzrostu zainteresowania rozgrywkami.

Niesamowitą wtopę zaliczył Falubaz. Tydzień wcześniej słaby ROW okazał się bardzo mylącym punktem odniesienia, czego zresztą najprawdopodobniej obawiał się Piotr Żyto, choć pewnie nie przypuszczał, że jego drużyna u siebie dostanie tak tęgie lanie. Cóż, wystarczył zestaw składający się z mocnego rywala oraz opadów deszczu i cała magiczna siła pękła jak bańka mydlana. I chyba najgorsze jest to, że nie było widać lidera tej ekipy, czyli zawodnika potrafiącego rywalizować z liderami drużyny przeciwnej. Martin Vaculik  zdobył najwięcej punktów, ale z 11 oczek aż 6 „zdobył” na swoich, dwukrotnie będąc przywiezionym na 1:5. Piotr Protasiewicz wygrał co prawda aż dwa swoje wyścigi, ale to co robił na torze czasem wyglądało na stan pomiędzy frustracją a desperacją. Nie wolno w ten sposób jeździć, nie można próbować podwyższać swojego dorobku kosztem wyrzucania z wyścigu „kolegów” z „drużyny” tylko dlatego, że są młodzieżowcami. Ten obraz pokazuje więcej o atmosferze w parkingu niż wszystkie wywiady i analizy razem wzięte. Nie znaczy to oczywiście, że tak wygląda Falubaz na co dzień, ale na pewno tak wygląda, gdy nikt nie potrafi znaleźć przyczyny słabej postawy. W składzie na kolejny mecz na własnym torze P. Protasiewicz został przeniesiony pod numer 12, co oznacza, że zgodnie z programem nie będzie miał żadnego wyścigu z juniorem. Zobaczymy jaki będzie efekt. Ważne, że jest jakiś wniosek wyciągnięty z tego blamażu.

Po pierwszej kolejce narzekałem mocno na Motor Lublin. Tym razem „Koziołki” bez większych problemów pokonały gorzowian, więc wydawać by się mogło, że wszystko wraca do normy. Nie byłbym tutaj przesadnym optymistą, bo wychodzi na to, że najprawdopodobniej Stal jest dużo słabsza niż można było oczekiwać. Bardzo mocno męczy się Bartosz Zmarzlik, co też niekoniecznie jest jakąś wielką niespodzianką, bo gorzowianin miał już wcześniej (może poza ubiegłym sezonem, gdy niesamowicie trafił ze sprzętem) problemy z jazdą na torach, których nie znał. Teraz możliwość trenowania wyłącznie na własnym torze na pewno nie pomaga żużlowcom, którzy przyzwyczajeni są do określonych warunków. B. Zmarzlik na pewno te problemy przezwycięży, ale nie da się ukryć, że gorzowscy kibice zapewne nie przywykli do oglądania wyścigów, w których ich idol przyjeżdża za rywalami i nie jest w stanie niczego z tym faktem zrobić. Nie ma odpowiedniego wsparcia ani ze strony Szymona Woźniaka dramatycznie tracącego pozycje na dystansie, ani Krzysztofa Kasprzaka występującego jakby poza drużyną. Na tym tle brak Nielsa Kristiana Iversena jest bardzo odczuwalny, bo trudno zakładać, że jechałby słabiej od wspomnianej dwójki. Dlatego też wstrzymałbym się z opinią o odrodzeniu Motoru. Po wypowiedziach Jakuba Jamroga da się wyczuć mocne rozczarowanie i trudno mu się dziwić, skoro to zawsze albo on albo Paweł Miesiąc będą lądować na ławie. Skoro z góry wiadomo, że cztery gwiazdy i tak mają miejsce w składzie, to wydaje mi się, że jednym z wyjść jest wypożyczenie wychowanka Unii Tarnów, póki jeszcze nie przekroczył limitu punktów – to będzie lepsze i dla niego i dla drużyny. Krótko mówiąc, w pojedynku z mocniejszym rywalem ta ekipa znów się zagotuje, a możliwość stosowania rezerw z powodu miejscowego folkloru jest wyjątkowo ograniczona. W kolejnym meczu dostaniemy zapewne odpowiedź w kwestii tego czy Stal była właściwym punktem odniesienia dla formy zawodników Motoru Lublin i atmosfery w tymże klubie.

Nie można ominąć tematu ROW-u Rybnik, bo tam nie dość, że brakuje ekstraligowych zawodników, istnieje podział na równych i równiejszych, to jeszcze jest to drużyna najboleśniej doświadczona przez kontuzje. Tutaj podobnie jak we wcześniejszych przykładach, dużo można wyczytać z wypowiedzi Mateusza Szczepaniaka, odnośnie zmiany dokonanej za niego w XV wyścigu. Dziwne to, bo chłopak zasłużył sobie na występ w tym wyścigu, a tym czasem musiał pojechać „kolega”, któremu ten występ „po prostu się należał”, jak mówił(a) klasyk. Co ciekawe, w XIV biegu nie było zmiany za Kacpra Worynę, choć ulubieniec prezesa tylko w jednym swoim występie potrafił pokonać  gospodarzy. Przed biegami nominowanymi rezultat wyścigów z udziałem K. Woryny wynosił 7:17, a więc był mocno niekorzystny dla rybniczan, tymczasem wyścigi, w których jechał Mateusz Szczepaniak zakończyły się wynikiem 11:13. Wniosek jest prosty – należałoby się zastanowić nad sensem „tradycji” nakazującej jazdę Kacpra Woryny z juniorami. W tym temacie jednak pewnie niewiele, albo wręcz nic się nie zmieni. I wydaje mi się, że to jedna z tych kwestii, która ciągnie w dół ten i tak niezbyt silny zespół z Rybnika.

Póki co siła poszczególnych drużyn przedstawia się następująco: Unia Leszno i Włókniarz Częstochowa jako grupa uciekająca, Sparta Wrocław, Motor Lublin, GKM Grudziądz i Falubaz Zielona Góra jako grupa pościgowa, w której jednak siły też są mocno zróżnicowane, oraz Stal Gorzów jako uczestnik baraży oraz ROW Rybnik jako czerwona latarnia. To taki mocno wstępny obraz, który będzie punktem odniesienia do podsumowania rundy zasadniczej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *