Runda zasadnicza wchodzi w decydującą fazę. O ile środek tabeli jest już raczej ułożony, to na skrajnych pozycjach może się jeszcze trochę pozmieniać. Szczególnie ciekawe jest to, co będzie się działo w walce o szóstą pozycję.
Pewnie sporo kibiców pamięta ubiegłoroczną przyjaźń toruńsko-wrocławską. Przypomnę tylko, że w ostatniej kolejce rundy zasadniczej Sparta wyraźnie przegrała u siebie z Unibaksem, dzięki czemu obie drużyny spotkały się w play-offach. Tam nastąpiła nieoczekiwana zmiana i torunianie nagle zapomnieli jak się jeździ we Wrocławiu, w rewanżu oczywiście odrabiając straty z niewielką nawiązką. Efekt był taki, że obie drużyny awansowały do półfinałów. Cóż mamy w tym roku? Otóż sytuacja może się powtórzyć. Jeśli w niedzielę Sparta wygra z Unibaksem i jednocześnie Falubaz pokona u siebie „Jaskółki”, to wrocławianie awansują do szóstki. „Krzyżakom” ta porażka wielkiej szkody nie czyni, bo w XIV kolejce wystarczy im pokonać zielonogórzan różnicą 11 punktów, żeby zająć pierwsze miejsce i w play-offach trafić na… Spartę Wrocław.
Zobaczymy jak się to wszystko poukłada, ale jeśli faktycznie Unibax przegra w niedzielę, to kolejnym kantem będzie śmierdziało na odległość. Tarnowianie mogą zapobiec ewentualnej spółdzielni wygrywając w Zielonej Górze, co wcale nie jest takie niemożliwe. Pozostaje jeszcze skazywany przeze mnie na walkę o utrzymanie Włókniarz. Jeśli częstochowianie pokonają w niedzielę Stal Gorzów, a następnie wygrają w Tarnowie, to z kolei oni mogą jeszcze włączyć się do walki o… mistrzostwo Polski, bo przecież właśnie taki efekt daje awans do czołowej szóstki. To ostatnie rozwiązanie traktuję jednak czysto teoretycznie, bo o ile „Lwy” rzeczywiście mają szanse na pokonanie gorzowian, to wyjazdowy triumf jest raczej niedoścignionym marzeniem.
Sporo ewentualności. Z jednej strony dobrze, bo to gwarantuje emocje, ale z drugiej widać, że obecny system umożliwia, a nawet w pewnym sensie zachęca do kombinowania. Żeby było ciekawiej drużyna walcząca o utrzymanie, zajmując szóstą pozycję staje się nagle kandydatem do zdobycia medalu, a wszystkie punkty zdobyte przez cztery miesiące nie mają kompletnie żadnego znaczenia.
Ciekaw jestem jakie będą stawki u bukmacherów na zwycięstwo Sparty. Zastanawiam się czy nie postawić niewielkiej sumy. Teoretycznie faworytami są goście, bo mają, w przeciwieństwie do wrocławian, wyrównany skład i musieliby strasznie się starać żeby ten mecz przegrać. Tym bardziej, że Stadion Olimpijski nie jest bynajmniej atutem gospodarzy, skoro wygrali tam tylko trzy z sześciu pojedynków.
Z kolei mecz w Zielonej Górze jest ważny dla obu drużyn. Gospodarze w przypadku przegranej tracą szansę na zajęcie pierwszego miejsca, mogąc spaść nawet na trzecie, a goście wygrywając będą jedną nogą w play-offach, bo potem zostają już im tylko dwa pojedynki na własnym torze z bezpośrednimi rywalami do szóstego miejsca. Z drugiej strony triumf Falubazu będzie dla niektórych dowodem ustawienia pojedynku z PGE Marmą Rzeszów. Myślę, że to może być naprawdę dobre spotkanie. Zadanie zielonogórzan wcale nie jest łatwe, bo rywale dysponują całkiem mocnym składem, posiadając kilku bardzo dobrych startowców. A przecież właśnie wyjścia spod taśmy są ostatnio zmorą żużlowców spod znaku Myszki Miki. Mam nadzieję, że tym razem nie będzie już defektów, a Greg Hancock pojedzie dużo skuteczniej.
Starcie Włókniarz ze Stalą Gorzów, to spotkanie dwóch drużyn mających jeszcze teoretyczne szanse na zajęcie wyższej pozycji, choć faktyczna poprawa jest raczej mało prawdopodobna. Nie wiem czy trener Czesław Czernicki nie wykorzysta okazji, żeby dać ostatnią szansę Hansowi Andersenowi i Arturowi Mroczce, kosztem któregoś z liderów. W ten sposób obaj mogliby się zaprezentować w jednakowych warunkach. Gorzowianie mogą sobie pozwolić na takie rozwiązanie, bo są pewni trzeciego miejsca, a możliwość przeskoczenia Falubazu jest raczej teoretyczna.
Ostatni mecz też nie ma większego znaczenia, bo zarówno PGE Marna Rzeszów jak i Unia Leszno są, podobnie jak gorzowianie, pewni swoich pozycji. Jest to więc przede wszystkim okazja do potrenowania. Inna sprawa, że mecze bez presji są często dużo ciekawsze