Zamieszanie na najwyższym szczeblu

Kto chce wykorzystać zwycięstwo Falubazu w Toruniu? Otóż sprytnie wykorzystują to gorzowianie szybko rozpoczynając przedsprzedaż biletów na lubuskie derby, które przecież mają się odbyć dopiero 13 maja. Znów wykorzystywany jest dość ciekawy system: na początku ceny są najwyższe, a im bliżej meczu, tym wejściówki stają się tańsze. Nie chciałbym nikogo obrazić, ale wydanie 70 zł za wstęp na mecz ligowy rundy zasadniczej… Nie będę kończył, bo za bardzo się rozpędzę.

Łatwo się domyślić, że pośpiech jest uzasadniony i to z kilku powodów. Przecież obecnie Falubaz jest na fali, a Stal Gorzów jest wciąż niepokonana. Teraz mamy przerwę w rozgrywkach, więc w naturalny sposób za kilka dni emocje trochę opadną i pewnie kibice nie będą już tak skłonni do wykładania idiotycznie wielkich pieniędzy. Bo kwoty są horrendalne. Wiem że, każdy bilet jest tyle wart, ile ludzie chcą za niego zapłacić. Rozumiem, że kibice chcą zobaczyć spotkanie pomiędzy odwiecznymi rywalami. Ale trzeba mieć świadomość, że jeśli ten chwyt marketingowy przyniesie spodziewany efekt, to działacze przestaną mieć jakiekolwiek opory przed windowaniem cen, oczywiście pod warunkiem, że gospodarze wygrają. Pamiętać należy, że po drodze gorzowianie mają jeszcze pojedynek w Częstochowie, w którym wcale nie są faworytami, a co za tym idzie, jeszcze przed derbami mogą stracić miano niepokonanych.

Dzisiejsza Stal wydaje się inna niż ta sprzed roku czy kilku lat. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie ma w niej wielkich dziur, przynajmniej na własnym torze. Dziwnie to brzmi, ale ostatnio zdecydowanie najsłabszym ogniwem był Tomasz Gollob. Z tego co pamiętam, to 3 punkty są jego najgorszym występem w żółto-niebieskich barwach. Nie dość, że zdarzyło się to w pięciu biegach, to jeszcze  na własnym torze. Mnie jednak w całej historii interesuje coś innego. Dlaczego zawodnik zdecydowanie najsłabszy jest wstawiany do biegów nominowanych? Przecież nawet Bartosz Zmarzlik miał na swoim koncie 5 „oczek”, a wystąpił zaledwie trzy razy i pokonał m.in Jasona Crumpa. Dlaczego wstawia się seniora ewidentnie testującego sprzęt zamiast dać szansę młodemu chłopakowi, który za kilka lat może stanowić o sile tej drużyny? Kim jest T. Gollob w Gorzowie? Wygląda na to, że ma specjalne prawa, skoro, jak można było usłyszeć na antenie Radia Zielona Góra, były mistrz świata pokłócił się z trenerem i nie dość, że nie poniósł żadnych konsekwencji, to jeszcze został usprawiedliwiony przez… byłego prezesa. Dziwne prawda? Głos w całej sprawie zabrał człowiek, który formalnie już w klubie nie piastuje żadnej znaczącej funkcji, podczas gdy prawowitego prezesa nie słychać. Okazało się, że p. Tomasz był chory, że poobijał się na crossie. To po jaką cholerę jechał aż pięć razy? Przecież to się kupy nie trzyma. Żeby było ciekawiej to właśnie były prezes przeprowadził rozmowy z trenerem i toromistrzem. Ten drugi dostał nawet zjebę, że źle przygotował nawierzchnię, a dokładniej za to, że nie była ona identyczna jak podczas meczu z Unibaksem. To jest jakaś paranoja. Przecież w meczu z Unibaksem gospodarze przegrywali niemal wszystkie starty i tylko nieporadność rywali uratowała ich przed niekorzystnym wynikiem, a pamiętać trzeba, że stalowcy trenowali jeszcze w dniu meczu.

Myślę, że obecna sytuacja w Stali jest tak naprawdę wodą na młyn dla Falubazu, bo wygląda na to, że pomimo oficjalnych zmian personalnych tak naprawdę mamy wciąż ten sam układ. To z kolei oznacza, że tor będzie zrobiony pod jednego zawodnika, co tak nawiasem mówiąc jest jedną z głównych przyczyn dotychczasowego braku sukcesów. Jeśli gospodarzom powinie się noga, to ich kibice nie wybaczą im takiej zniewagi, zwłaszcza ci, którzy zapłacili po 70 zł za bilet. Właściwie zielonogórzanom pozostaje spokojnie czekać i przygotowywać się do derbów jak do każdego innego spotkania, bo jest to wciąż tylko runda zasadnicza. Mogą liczyć oczywiście po cichu na to, że Włókniarz nieco zepsuje statystyki gorzowianom, co jest zresztą całkiem prawdopodobne.

Dziwne przypadki wokół najwyższych klubowych stołków nie są jedynie domeną gorzowian, bo wystarczy przecież wspomnieć niedawne wydarzenie wokół stadionu w Zielonej Górze, zakończone zresztą objęciem kolejnej posady przez prezesa klubu oraz ostatnie zawirowania w Bydgoszczy. Moje spekulacje wokół tej drugiej sprawy opisałem ostatnio. Nie wiem na ile moje odkrycia są prawdziwe, ale w całym tym zamieszaniu trzymam zdecydowanie stronę Jerzego Kanclerza. Nie zazdroszczę bydgoskim kibicom, bo kibicując swojej drużynie i życząc jej zwycięstwa jednocześnie muszą być świadomi, że każdy triumf umacnia pozycję prezesa, który chyba nie cieszy się zbyt wielkim szacunkiem. Dokładnie takie same odczucia miałem niedawno jako kibic Falubazu…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *